- Hm?
- Słyszałem ostatnio jak ktoś mówił, że już niedługo opuścimy kociarnię! - miauknął radośnie. - Czyli zostaniemy uczniami!
- W k-końcu! - zawtórowała Wyderka wstając na równe łapy.
- Tak! I już nie będziemy musieli siedzieć tu cały czas z mamą! Ona już nic nie będzie mogła nam powiedzieć, nie będziemy musieli nawet z nią rozmawiać! W końcu uwolnimy się od niej!
- N-nie mo-mogę s-się d-doczekać!
* * *
W końcu nastał ten czas. Szelest i Wyderka, gdy tylko do żłobka przyszła Czarne Piórko powiadomić Ziewającą Łasicę, że za kilka wschodów słońca odbędzie się mianowanie jej dzieci na uczniów, całe dnie siedzieli na zewnątrz, wyczekując wołania Płomiennej Gwiazdy. I nareszcie pewnego wieczoru, gdy słońce zbliżało się ku horyzontowi, usłyszeli je.Od razu pobiegli pod miejsce przemówień i patrzyli w górę z błyszczącymi oczyma na lidera. Po chwili ze żłobka wygramoliła się też Ziewająca Łasica wraz z drepczącym obok niej Dąbkiem. Szelest zauważył, że królowa miała nietęgą minę i patrzyła prosto na niego z ogromną niechęcią. Zdziwiło go to, gdyż sądził, że po prostu będzie go ignorować. Wyglądało jednak na to, jakby wiedziała coś, czego nie wiedział on i co bardzo jej się nie podobało. Nie zaprzątał sobie jednak głowy zgadywaniem co do genezy tej nagle wzmożonej niechęci, bo cóż go to teraz obchodziło?
- Żwirko, podejdź - rozległ się głos Płomiennej Gwiazdy, a dymna koteczka, która siedziała wcześniej gdzieś nieopodal, podeszła posłusznie i nie ukrywając uśmiechu patrzyła na lidera. - Od dziś, aż do zakończenia treningu będziesz zwana Żwirową Łapą, a twoim mentorem zostanie Rozżarzony Popiół. Jest to młody, ale świetny wojownik i jestem pewien, że przekaże ci wszystko to, co ja przekazałem jemu.
Żwirowa Łapa podeszła do nowego mentora i pozdrawiając styknęła się z nim nosem, a koty zaczęły krzyczeć radośnie ,,Żwirowa Łapa! Żwirowa Łapa!".
- Dąbku, podejdź - odezwał się znów rudy kocur, na co młodzik dumnym krokiem, z wysoko uniesioną głową, podszedł pod powalony pień. Ziewająca Łasica patrzyła z nie mniejszą dumą na swego syna. - Od dzisiaj, aż do nadania miana wojownika, będziesz zwany Dębową Łapą. Twoim mentorem zostanie Jastrzębi Szpon, silny i dzielny wojownik.
Czekoladowy kocurek podszedł do swego nowego mentora, który to patrzył na niego z góry spod przymrużonych oczu, jakby oceniając swego nowego ucznia. Zetknęli się nosami, a wtedy znów rozległy się okrzyki imienia nowego ucznia.
- Wyderko - koteczka lekko się wzdrygnęła, po czym spojrzała na brata, który posłał jej uśmiech. Podeszła pod miejsce przemówień z oczami wlepionymi w rudą postać lidera. - Od dziś, aż do otrzymania imienia wojownika, będziesz znana jako Wydrza(albo Wydrowa, nie znam się) Łapa, a twym mentorem zostanie Bursztynowa Bryza, lojalny i prawy kot. Jestem pewien, że przekaże ci wszystko co najlepsze.
Szylkretka podeszła do swego mentora i zetknęła się z nim nosem. Wszyscy zaczęli skandować jej nowe imię, włącznie z Szelestem.
- Szeleście, podejdź - zawołał w końcu Płomienna Gwiazda. Kocurek nie był w stanie ukryć szerokiego uśmiechu. W końcu! Jeszcze tylko kilka uderzeń serca i będzie uczniem! Ciekawe kto zostanie jego mentorem? Z pewnością będzie to jakiś świetny wojownik! Podszedł posłusznie, patrząc w górę na lidera. - Od dzisiaj, aż do zakończenia treningu będziesz zwany Szeleszczącą Łapą. Twoim mentorem zostanie Ziewająca Łasica.
Kocurek zamarł. Co takiego?
Tuż obok niego znikąd pojawiła się jego matka, wciąż patrząca na niego tym samym wzrokiem co wcześniej. A więc o to chodziło. Nie zetknęli się ze sobą nosami, lecz koty i tak, nie czekająca na to, zaczęły wykrzykiwać jego nowe, uczniowskie imię. Szeleszcząca Łapa patrzył za to ze strachem na matkę, która na to tylko prychnęła.
- Zaczynamy jutro o świcie, bądź przy wyjściu z obozu. - przeszyła go wzrokiem. - I lepiej się nie spóźnij.
Odwróciła się i odeszła, koty również zaczynały się rozchodzić. Jedynie Szeleszcząca Łapa wciąż stał na środku osłupiały. Wtem obok niego pojawiła się Wydrza Łapa i dla otuchy otarła się o niego bokiem.
- B-b-bra-aciszku...
Kocurek spojrzał na nią wielkimi, przerażonymi oczyma w których nagle zaczęły się pojawiać łzy.
- To koniec! Ona mnie zabije! Nie przeżyję nawet jednego treningu!
<Wydra?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz