Co za piękny, wiosenny dzień.
Ptaszki ćwierkają, resztki śniegu topnieją, owady zaczynają fruwać dookoła.
Albert leżał na parapecie rozwalony i nie przeszkadzał mu nawet jego strój dinozaura. Pozwolił sobie odpłynąć w najdalsze zakamarki morza wytchnienia, zapomniał o całym otaczającym go świecie - o Rdzawej, Kukułce, dzieciach. O wszystkim.
Promienie słońca łagodnie opadały na bezwłosy brzuch sfinksa, głaszcząc go po nagiej skórze, a z gardła kocura wydobywało się głębokie, beztroskie mruczenie. Ach, czemu całe życie nie mogło takie być? Opierać się tylko na cieple, jedzeniu oraz pieszczotach? Zawsze musiały się znaleźć jakieś problemy lub kłopoty.
Ech.
Wtem jego spokojny wypoczynek został przerwany przez znany mu warkot samochodu. Widywał maszynę już setki razy, ale dalej budziła w nim strach i podchodził do niej tylko wtedy, kiedy miał stuprocentową pewność, że jest wyłączona. Sama jej wielkość była przerażająca, nie mówiąc już o tych odgłosach i dziwnym sposobie poruszania się.
Sfinks zaczął uporczywie przyglądać się samochodowi, który zatrzymał się na podjeździe. Powinna z niego wyjść pani, może też ten mniejszy człowiek? Pojazd jednak dalej tylko stał i Albert już miał wrócić do drzemki, gdy usłyszał charakterystyczny dźwięk i z auta wyszła wysoka kobieta o ciemnobrązowych włosach. Niosła na rękach jakieś dziwne, podejrzanie pachnące pudło. Sfinks zmarszczył nos. Co to ma być? Czemu te pudło pachniało... innym kotem? Lekko już poirytowany kocur zeskoczył z parapetu na werandę, wpatrując się urażonym wzrokiem w kobietę. Znudziła się już Albertem? A może jeszcze nie wszystko stracone? Może to po prostu nowe sweterki dla sfinksa?
Jednak gdy pani po prostu przeszła obok niego obojętnie, pojął, że to na nic. Skończy wyrzucony na śmietnik niczym Adam i zostanie kochankiem Wąsika.
Czym sobie zasłużył na taki koszmarny los?! Czym zawinił? Co sprawiło, że ludzie postanowili go wymienić? Tama opanowania pękła jakby była cienkim patyczkiem, a fala smutku i goryczy zalała kocura.
Powłócząc nogami polazł za swoją właścicielką i wszedł do środka. Podreptał do kuchni i skubnął kilka chrupek z miski, jednak jakoś nie miał apetytu. Już miał kontynuować patrol domu przenosząc się do salonu, ale wtedy drogę zagrodziła mu ona. Zdrajczyni. Ta ludzka żmija...
Kobieta położyła pudło na podłodze, a Albert spojrzał na nie z odrazą. Wyraźnie już czuł wydobywający się z niego zapach innego kota, a zniecierpliwione miauknięcie dochodzące ze środka utwierdziło go w przekonaniu, że go wymieniają. Wbił w oczy właścicielki gniewnie spojrzenie. Jak mogłaś ty...
- Albercie, bardzo ciebie kochamy, ale uznaliśmy, że może potrzebujesz koleżanki, która by cię przypilnowała... Ciągle tylko uciekasz i wracasz z ranami, nie chcemy, by coś ci się stało - ton głosu kobiety był spokojny i kojący, ale i tak rozumiał z tylko "Albercie" i "nie".
Albercie, nie chcemy cię tutaj?
Pani chyba nie przejęła się stanem psychicznym kocura, bo ciągnęła dalej.
- Już od dawna rozważaliśmy zakup drugiego kota, ale dopiero dzisiaj pojechaliśmy do hodowli. Albercie, poznaj Adelajdę - wypowiadając ostatnie słowo wyjęła z pudełka kotkę. I to nie byle jaką kotkę!
Mimo, że sfinks przeżywał ogromne załamanie w tej chwili, nie mógł zaprzeczyć, że jego następczyni wyglądała olśniewająco. Kotka była od niego wyższa o głowę, miała półdługie, jedwabiste, białe futerko gdzieniegdzie spływające czarnymi falami. Jej nogi były chude, długie i hm, całkiem zgrabne. Głowa nieznajomej miała kształt trójkąta, nos prosty, a ciemnozielone, skośne oczy natychmiast obdarzyły Alberta oburzonym spojrzeniem. No nie, zaczyna się...
- Kochanie, wpadłeś do kwasu, że tak ci wszystkie włosy wypadły? - miauknęła lekceważącym tonem, ostrożnie obwąchując sfinksa. Albert również zbliżył nos do kotki, wciągając dokładnie powietrze. Hm, całkiem ładnie pachniała.
- Nie słuchałaś, jak mama mówiła, że żelazkiem nie prasuje się mordy, co nie? - odgryzł się kocur i machnął ogonem. Oj, zdecydowanie jej nie polubi.
Kotka zaśmiała się, ale nie był to taki śmiechowy śmiech. Bardziej śmiech dumy i pogardy.
- Adelajda - syknęła, a na jej pyszczku dalej gościł uśmiech.
- Albert - odpowiedział Albert.
Przez chwilę mierzyli się spojrzeniami - łysy szczur i niezwykłej urody orientalka. W końcu Ada odwróciła się i jakoś tak zbyt podejrzanie kołysząc biodrami wyminęła ciągle przyglądającą się im kobietę.
- Przegryw.
- Szmata.
- Och, chyba się polubili! - pisnęła właścicielka kotów klaszcząc w dłonie.
BLOGOWE WIEŚCI
BLOGOWE WIEŚCI
W Klanie Burzy
Klan Burzy znów stracił lidera przez nieszczęśliwy wypadek, zabierając ze sobą dodatkową dwójkę kotów podczas ataku lisów. Przywództwo objął Króliczy Nos, któremu Piaszczysta Zamieć oddał swoje ówczesne stanowisko, na zastępcę klanu wybrana natomiast została Przepiórczy Puch. Wiele kotów przyjęło informację w trudny sposób, szczególnie Płomienny Ryk, który tamtego feralnego dnia stracił kotkę, którą uważał za matkęW Klanie Klifu
Wojna z Klanem Wilka i samotniczkami zakończyła się upokarzającą porażką. Klan Klifu stracił wielu wojowników – Miedziany Kieł, Jerzykową Werwę, Złotą Drogę oraz przywódczynię, Liściastą Gwiazdę. Nie obyło się również bez poważnych ran bitewnych, które odnieśli Źródlana Łuna, Promieniste Słońce i Jastrzębi Zew. Klan Wilka zajął teren Czarnych Gniazd i otaczającego je lasku, dołączając go do swojego terytorium. Klan Klifu z podkulonym ogonem wrócił do obozu, by pochować zmarłych, opatrzeć swoje rany i pogodzić się z gorzką świadomością zdrady – zarówno tej ze strony samotniczek, które obiecywały im sojusz, jak i członkini własnego Klanu, zabójczyni Zagubionego Obuwika i Melodyjnego Trelu, Zielonego Wzgórza. Klifiakom pozostaje czekać na decyzje ich nowego przywódcy, Judaszowcowej Gwiazdy. Kogo kocur mianuje swoim zastępcą? Co postanowi zrobić z Jagienką i Zielonym Wzgórzem, której bezpieczeństwa bez przerwy pilnuje Bożodrzewny Kaprys, gotowa rzucić się na każdego, kto podejdzie zbyt blisko?W Klanie Nocy
Ostatni czas nie okazał się zbyt łaskawy dla Nocniaków. Poza nowo odkrytymi terenami, którym wielu pozwoliły zapomnieć nieco o krwawej wojnie z samotnikami, przodkowie nie pobłogosławili ich niemalże niczym więcej. Niedługo bowiem po zakończeniu eksploracji tajemniczego obszaru, doszło do tragedii — Mątwia Łapa, jedna z księżniczek, padła ofiarą morderstwa, którego sprawcy jak na razie nie odkryto. Pośmiertnie została odznaczona za swoje zasługi, otrzymując miano Mątwiego Marzenia. Nie złagodziło to jednak bólu jej bliskich po stracie młodej kotki. Nie mieli zresztą czasu uporać się z żałobą, bo zaledwie kilka wschodów słońca po tym przykrym wydarzeniu, doszło do prawdziwej katastrofy — powodzi. Dotąd zaufany żywioł odwrócił się przeciw Klanowi Nocy, porywając ze sobą życie i zdrowie niejednego kota, jakby odbierając zapłatę za księżyce swej dobroci, którą się z nimi dzielił. Po poległych pozostały jedynie szczątki i pojedyncze pamiątki, których nie zdołały porwać fale przed obniżeniem się poziomu wód, w konsekwencji czego następnego ranka udało się trafić na wiele przykrych znalezisk. Pomimo ciężkiej, ponurej atmosfery żałoby, wpływającej na niemalże wszystkich Nocniaków, normalne życie musiało dalej toczyć się swoim naturalnym rytmem.Przeniesiono się więc do tymczasowego schronienia w lesie, gdzie uzupełniono zniszczone przez potop zapasy ziół oraz zwierzyny i zregenerowano siły. Następnie rozpoczęła się odbudowa poprzedniego obozu, która poszła dość sprawnie, dzięki ogromnemu zaangażowaniu i samozaparciu członków klanu — w pracach renowacyjnych pomagał bowiem niemalże każdy, od małego kocięcia aż po członków starszyzny. W konsekwencji tego, miejsce to podniosło się z ruin i wróciło do swojej dawnej świetności. Wciąż jednak pewne pozostałości katastrofy przypominają o niej Nocniakom, naruszając ich poczucie bezpieczeństwa. Zwłaszcza z krążącymi wśród kotów pogłoskami o tym, że powódź, która ich nawiedziła, nie była czymś przypadkowym — a zemstą rozchwianego żywiołu, mszczącego się na nich za śmierć członkini rodu. W obozie więc wciąż panuje niepokój, a nawet najmniejszy szmer sprawia, że każdy z wojowników machinalnie stroszy futro i wzmaga skupienie, obawiając się kolejnego zagrożenia.
W Klanie Wilka
Ostatnio dzieje się całkiem sporo – jedną z ważniejszych rzeczy jest konflikt z Klanem Klifu, powstały wskutek nieporozumienia. Wszystko przez samotniczkę imieniem Terpsychora, która przez swoją chęć zemsty, wywołała wojnę między dwoma przynależnościami. Nie trwała ona długo, ale z całą pewnością zostawiła w sercach przywódców dużo goryczy i niesmaku. Wszystko wskazuje na to, że następne zgromadzenie będzie bardzo nerwowe, pełne nieporozumień i negatywnych emocji. Mimo tego Klan Wilka wyszedł z tego starcia zwycięsko – odebrali Klifiakom kilka kotów, łącznie z ich przywódczynią, a także zajęli część ich terytorium w okolicy Czarnych Gniazd.Jednak w samym Klanie Wilka również pojawiły się problemy. Pewnego dnia z obozu wyszli cali i zdrowi Zabłąkany Omen i jego uczennica Kocankowa Łapa. Wrócili jednak mocno poobijani, a z zeznań złożonych przez srebrnego kocura, wynika, że to młoda szylkretka była wszystkiemu winna. Za karę została wpędzona do izolatki, gdzie spędziła kilka dni wraz ze swoją matką, która umieszczona została tam już wcześniej. Podczas jej zamknięcia, Zabłąkany Omen zmarł, lecz jego śmierć nie była bezpośrednio powiązana z atakiem uczennicy – co jednak nie powstrzymało największych plotkarzy od robienia swojego. W obozie szepczą, że Kocankowa Łapa przynosi pecha i nieszczęście. Jej drugi mentor, wybrany po srebrnym kocurze, stracił wzrok podczas wojny, co tylko podsyca te domysły. Na szczęście nie wszystko, co dzieje się w klanie jest złe. Ostatnio do ich żłobka zawitała samotniczka Barczatka, która urodziła Wilczakom córeczkę o imieniu Trop – a trzy księżyce później narodził się także Tygrysek (Oba kociaki są do adopcji!).
W Owocowym Lesie
Społecznością wstrząsnęła nagła i drastyczna śmierć Morelki. Jak donosi Figa – świadek wypadku, świeżo mianowanemu zwiadowcy odebrały życie ogromne, metalowe szczęki. W związku z tragedią Sówka zaleciła szczególną ostrożność na terenie całego klanu i zgłaszanie każdej ze śmiercionośnych szczęki do niej.Niedługo później patrol składający się z Rokitnika, Skałki, Figi, Miodka oraz Wiciokrzewa natknął się na mrożący krew w żyłach widok. Ciało Kamyczka leżało tuż przy Drodze Grzmotu, jednak to głównie jego stan zwracał na siebie największą uwagę. Zmarły został pozbawiony oczu i przyozdobiony kwiatami – niczym dzieło najbardziej psychopatycznego mordercy. Na miejscu nie znaleziono śladów szarpaniny, dostrzeżono natomiast strużkę wymiocin spływającą po pysku kocura. Co jednak najbardziej przerażające – sprawca zdarzenia w drastyczny sposób upodobnił wygląd truchła do mrówki. Szok i niedowierzanie jedynie pogłębił fakt, że nieboszczyk pachniał… niedawno zmarłą Traszką. Sówka nakazała dokładne przeszukanie miejsca pochówku starszej, aby zbadać sprawę. Wprowadziła także nowe procedury bezpieczeństwa: od teraz wychodzenie poza obóz dozwolone jest tylko we dwoje, a w przypadku uczniów i ról niewalczących – we troje. Zalecana jest również wzmożona ostrożność przy terenach samotniczych. Zachowanie przywódczyni na pierwszy rzut oka nie uległo zmianie, jednak spostrzegawczy mogą zauważyć, że jej znany uśmiech zaczął ostatnio wyglądać bardzo niewyraźnie.
W Betonowym Świecie
nastąpiła niespodziewana zmiana starego porządku. Białozór dopiął swego, porywając Jafara i tym samym doprowadzając swój plan odwetu do skutku. Wieści o uwięzionym arystokracie szybko rozeszły się po mieście i wzbudziły ogromne zainteresowanie, powodując, że każdego dnia u stóp Kołowrotu zbierają się tłumy, pragnąc zmierzyć się na arenie z miejską legendą lub odpłacić za dawno wyrządzone szkody. Białozór zdołał przekonać samego Entelodona do zawarcia z nim sojuszu, tym samym stając się jego nowym wasalem. Ci, którzy niegdyś stali na czele, teraz są ścigani – za głowy Bastet i Jago wyznaczono wysokie nagrody. Byli członkowie gangu Jafara rozpierzchli się po całym mieście, bezradni bez swojego przywódcy. Dawna potęga podzieliła się na grupy opowiadające się po różnych stronach konfliktu. Teraz nie można ufać nawet dawnym przyjaciołom.MIOTY
Mioty
Miot w Klanie Klifu!
(jedno wolne miejsce!)
Miot w Klanie Wilka!
(jedno wolne miejsce!)
Miot w Klanie Burzy!
(Brak wolnych miejsc!)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz