Minął już cały księżyc od kiedy Szeleszcząca Łapa rozpoczął trening. Ziewająca Łasica odpuściła już trochę i kocurek miał więcej czasu wolnego. Co jednak już się nauczył? Niewiele. Ziewająca Łasica skupiała ich treningi na polowaniu, raz na ryby, raz na myszy i inne gryzonie w lesie. Po jakimś czasie zgodziła się też pokazać mu granice, ale uprzedziła to groźbą, że jeśli się kiedyś wymknie, zamiast pójść na trening to ta już dopilnuje, by nie jadł nic przez co najmniej pięć następnych wschodów słońca. Nie trenowali jednak jednego - walki. Wydrza Łapa w wolnym czasie często opowiadała bratu o treningach z Bursztynową Bryzą. Kocur był bardzo miły i troskliwy i uczył kotki wszystkiego po trochu, a sam miał bardzo dużo cierpliwości. Jej treningi były bardzo przyjemne i koteczka chodziła na nie z radością, zwłaszcza, gdy trenowali walkę. Zaproponowała bratu nawet, by się zmierzyli, gdyż koteczce już nawet zdarzało się pokonywać swego mentora i chciała się pochwalić swoimi umiejętnościami. Szeleszcząca Łapa powiedział jej jednak, że on nie miał nawet jednej lekcji walki, do pojedynku więc nie doszło. Kocurek czuł za to co rusz wypełniającą go zazdrość. Wydrza Łapa ma tak cudownego mentora, jej treningi są przyjemnością! A jego? Wieczną walką o to, by mentorka nie miała powodów do trzepnięcia go w pysk, upokarzaniem go i wysłuchiwaniem jej obelg i pogardy. Jak widział, gdy siostra z uśmiechem podchodzi do Bursztynowej Bryzy, który pogodnym, miłym głosem mówi jej co będą dzisiaj robić, ledwo trzymał emocje w ryzach. Nawet Dębowa Łapa był wyjątkowo zadowolony ze swoich treningów! Spieniona Łapa też uwielbiała swego mentora, Fiołkowy Podmuch jednak, choć był ojcem Szeleszczącej Łapy, na małego kocurka jedynie patrzył z pogardą. Miodowe Serce też lubiła swojego mentora - teraz już byłego - a Dryfujący Obłok lubił też ją. Dlaczego akurat on musiał dostać Ziewającą Łasicę?! Dlaczego on, a nie taki Dębowa Łapa?! W takich chwilach nienawidził Płomiennej Gwiazdy za to, że skazał go na takie cierpienie. Nienawidził, tak bardzo nienawidził...
Na treningu był wyjątkowo zły. Jak dalej będą nic tylko łowić ryby to faktycznie, nigdy nie zostanie wojownikiem! Wypełniający go gniew i zazdrość dały mu na tyle odwagi, by odezwać się do Ziewającej Łasicy:
- Kiedy nauczysz mnie walczyć?
Kocica zlustrowała go spojrzeniem i zrobiła kilka kroków naprzód. Wtedy kocurek zauważył jej lekko zaokrąglony brzuch... Co, czy ona znowu... A może po prostu przytyła? Teraz, w Porę Zielonych Liści jedzenia było pod dostatkiem i nawet chudawy wcześniej Szeleszcząca Łapa nabrał trochę ciałka.
- Po co uczyć walki kogoś, kto nie umie nawet ryby upolować? - prychnęła.
- Umiem! Trenuję to już cały księżyc!
- I dalej nie widać żadnych postępów.
Szeleszcząca Łapa wziął głęboki oddech, zaciskając z gniewem zęby i mimowolnie jeżąc futro.
- Naucz mnie walczyć! - krzyknął stanowczym tonem. Dopiero widząc spojrzenie matki zrozumiał, że popełnił błąd. Nagle Ziewająca Łasica skoczyła na niego i przygwoździła do ziemi, wbijając w jego ramiona wysunięte pazury. Kocurek wił się, próbując uwolnić, to jednak nic nie dawało. Kotka przybliżyła pysk do jego pyska.
- No co jest? Sam chciałeś walki, a nawet nie spróbowałeś zrobić uniku!
Zeszła z niego i stanęła kilka kroków dalej, z odrazą przyglądając mu się, gdy wstawał, a następnie usiadła i zaczęła czyścić sobie łapę. Rany, które zadała bardzo piekły i bolały kocurka, zacisnął jednak zęby, nie chcąc okazywać słabości.
- Nie wiem czy kiedykolwiek będziesz gotowy, by nauczyć się walki. - rzuciła nagle. - Są koty dla których takie wyzwania są po prostu... zbyt trudne. Nie radzisz sobie z niczym. Nie umiesz polować ani na ryby, ani na myszy, ani nawet na ptaki. Źle rozpoznajesz zapachy, w dodatku nie potrafisz zrobić nawet jednego prostego uniku... Nie wiem, czy w ogóle nadajesz się na życie w klanie. Byłbyś lepszym pieszczoszkiem, niż wojownikiem. - spojrzała na niego przelotnym spojrzeniem z odrazą mrużąc oczy, a potem znów skupiła się na swojej łapie. - Lepiej by było, gdybyś został medykiem, jak ta twoje nędzna siostra. Medyk co prawda jest nikim, klan jest w stanie obyć się nawet bez niego, bo przecież żyliśmy tak wiele księżyców. Ale może wtedy nie byłoby aż tak bardzo widać jak okrywasz Klan Nocy hańbą i że niszczysz jego dobre imię...
I w tej chwili w Szeleszczącej Łapie coś pękło. Jakaś granica, bariera, trzymająca wcześniej jego gniew w ryzach, pękła niczym szkło i rozprysła się na drobne kawałeczki. Z ogromną siłą, niczym wulkan, wybuchła w nim nienawiść zaślepiając zmysły i zdrowy rozsądek. Nie czuł teraz nic prócz ogarniającego go gniewu nie znającego litości.
Z siłą o jaką wcześniej nawet się nie podejrzewał, odbił się tylnymi łapami od podłoża, by zatopić zęby w gardle Ziewającej Łasicy. Ta, najwyraźniej ani trochę nie spodziewając się tego ataku, nie zdążywszy nawet mrugnąć, krzyknąć i zorientować się co się właściwie dzieje, upadła na ziemię i choć szamotała się, nie była w stanie się wydostać spod uścisku kocura zaciskającego szczęki na jej gardle najmocniej jak tylko był w stanie, dodatkowo pchany adrenaliną.
Nic go nie hamowało. Żadne myśli, żadne uczucia prócz gniewu i bezwzględnej nienawiści. Czuł na języku metaliczny, lecz mimo wszystko przyjemny w tej chwili smak. Do jego nozdrzy docierał zapach krwi zmieszany ze słodką wonią kotki. W uszach słyszał jedynie głuchy szum.
Nawet gdy przestała się już wyrywać, nie od razu ją puścił. Wciąż ściskał szczęki z wbitymi kłami w jej gardło, a pazury wbijał w jej sierść. W końcu, gdy rozluźnił uścisk na jej gardle i podniósł łeb, odsunął się trochę, wciąż jednak z oczami płonącymi nienawiścią, szczerząc kły i wystawiając pazury, wpatrując się w nią tak, jakby ta zaraz miała wstać i zaatakować.
Nie wstała.
Dopiero po chwili gniew, który jeszcze chwilę temu zupełnie zaćmił umysł Szeleszczącej Łapy zelżał na tyle, by ten zrozumiał co właśnie zaszło. Co właśnie zrobił. Patrzył pustym wzrokiem na nieruchome ciało matki, na jej niewidzące oczy wpatrzone w górę, na zastygły wyraz przerażenia na jej pysku. Na krew, która była teraz nie tylko na jej gardle, ale również i kapała z jego pyska.
I wtedy ogarnął go strach. Cofnął się kilka kroków, oddychając szybko i płytko, a oczy rozszerzył ze zdumienia i przerażenia, gdy powoli docierało do niego co właściwie zrobił i jakie będą tego konsekwencje.
O nie, nie, nie! I co teraz? Właśnie zamordował kota, złamał Kodeks Wojownika! Pierzasta Gwiazda z pewnością go teraz wygna z klanu, a gdy już umrze z głodu trafi do Miejsca, Gdzie Brak Gwiazd!
Powoli zaczynała ogarniać go panika. Rozglądnął się nerwowo, cały drżąc. Musi gdzieś ukryć jej ciało, albo już nigdy nie zobaczy Wydrzej Łapy, Spienionej Łapy, ani Miodowego Serca! Nigdy nie zostanie wojownikiem!
Nie, przecież to nie ma sensu! Przecież zauważą jej nagłe zniknięcie, od razu pójdą zapytać Szeleszczącą Łapę, czy coś wie, a po jakimś czasie wszystko się wyda. Nie ma szans, by był w stanie długo ukrywać coś takiego. Może upozorować wypadek... Nie, przecież nawet kociak by poznał, że ta rana na gardle ewidentnie jest od zębów! A jeśli się teraz przyzna? Znienawidzą go, Wydrza Łapa nie będzie chciała z nim rozmawiać, Miodowe Serce będzie go od siebie wyganiać, a Spieniona Łapa pluć mu pod łapy.
Nienawidził matki całym swym sercem, tak, jak i ona nienawidziła jego. Wiedział jednak dobrze, że nic nie usprawiedliwia morderstwa. Patrzył na nią szeroko otwartymi oczami. Nie ruszała się. Szeleszcząca Łapa cały drżał.
Co on ma teraz zrobić? Ukrycie ciała Ziewającej Łasicy nie wypali, żadne tłumaczenia, że on nic nie wie, też nic nie dadzą... Może powinien uciec z klanu? Nie, Klan Nocy był dla niego wszystkim. Nie znał świata poza nim, a jego mentorka miała rację... Jego umiejętności łowieckie pozostawiały wiele do życzenia. Może teraz by i przeżył, ale jak nadejdzie Pora Nagich Drzew? Chyba, że poszedłby do dwunożnych... Nie, zdecydowanie nie. Życie jako tłusty pieszczoszek, na garnuszku dwunogów napawało go czystym obrzydzeniem. Co więc mu zostało? Wrócić do obozu i przyznać się do zbrodni.
Ale co zrobi Pierzasta Gwiazda? Każde go zabić! Albo wygnać, co i tak będzie równoznaczne ze śmiercią! Ale może się zlituje i go oszczędzi? Choćby dlatego, że Szeleszcząca Łapa jest jej wnukiem? Lecz wtedy wszyscy go znienawidzą, będą nazywać mordercą, straci szacunek, a siostry i Spieniona Łapa odwrócą się od niego... Ale może uda mu się to z czasem jakoś naprawić?
Dlaczego to w ogóle zrobił?! Wytrzymałby jeszcze kilka księżyców i zostałby wojownikiem!...
Wciąż na trzęsących łapach podszedł do bezwładnie leżącej na ziemi Ziewającej Łasicy. Chwycił ją za kark i zaczął targać w kierunku obozu. Nie było to takie łatwe, kocica wcale nie ważyła tyle co piórko. A on, choć był silny, nie aż na tyle, by z łatwością ją nieść. Na szczęście nie znajdowali się bardzo daleko od obozu. Nikt go nie zatrzymał przed dojściem do celu, wszedł więc bez problemu przez tunel z kolcolistu i dopiero tam puścił Ziewającą Łasicę. Kilka kotów spojrzało na niego, nie skupiał się jednak na tym, by odgadywać ich myśli. Wpatrzony był w Pierzastą Gwiazdę, która widząc go i ciało jego mentorki podeszła do niego.
Szeleszcząca Łapa skulił się i czuł, jakby serce miało mu zaraz wylecieć z piersi. Teraz najbardziej na świecie pragnął zniknąć i powoli uzmysławiał sobie, że może jednak lepszym wyjściem byłoby uciec. Liderka patrzyła mu prosto w oczy, a kocurkowi aż zamazywał się obraz ze strachu. Drżał, a łapy zaczęły odmawia mu posłuszeństwa, usiadł więc.
- J-j-ja ją... zabiłem - wydukał.
<Pierzasta Gwiazdo?>
BLOGOWE WIEŚCI
BLOGOWE WIEŚCI
W Klanie Burzy
Klan Burzy znów stracił lidera przez nieszczęśliwy wypadek, zabierając ze sobą dodatkową dwójkę kotów podczas ataku lisów. Przywództwo objął Króliczy Nos, któremu Piaszczysta Zamieć oddał swoje ówczesne stanowisko, na zastępcę klanu wybrana natomiast została Przepiórczy Puch. Wiele kotów przyjęło informację w trudny sposób, szczególnie Płomienny Ryk, który tamtego feralnego dnia stracił kotkę, którą uważał za matkęW Klanie Klifu
Wojna z Klanem Wilka i samotniczkami zakończyła się upokarzającą porażką. Klan Klifu stracił wielu wojowników – Miedziany Kieł, Jerzykową Werwę, Złotą Drogę oraz przywódczynię, Liściastą Gwiazdę. Nie obyło się również bez poważnych ran bitewnych, które odnieśli Źródlana Łuna, Promieniste Słońce i Jastrzębi Zew. Klan Wilka zajął teren Czarnych Gniazd i otaczającego je lasku, dołączając go do swojego terytorium. Klan Klifu z podkulonym ogonem wrócił do obozu, by pochować zmarłych, opatrzeć swoje rany i pogodzić się z gorzką świadomością zdrady – zarówno tej ze strony samotniczek, które obiecywały im sojusz, jak i członkini własnego Klanu, zabójczyni Zagubionego Obuwika i Melodyjnego Trelu, Zielonego Wzgórza. Klifiakom pozostaje czekać na decyzje ich nowego przywódcy, Judaszowcowej Gwiazdy. Kogo kocur mianuje swoim zastępcą? Co postanowi zrobić z Jagienką i Zielonym Wzgórzem, której bezpieczeństwa bez przerwy pilnuje Bożodrzewny Kaprys, gotowa rzucić się na każdego, kto podejdzie zbyt blisko?W Klanie Nocy
Ostatni czas nie okazał się zbyt łaskawy dla Nocniaków. Poza nowo odkrytymi terenami, którym wielu pozwoliły zapomnieć nieco o krwawej wojnie z samotnikami, przodkowie nie pobłogosławili ich niemalże niczym więcej. Niedługo bowiem po zakończeniu eksploracji tajemniczego obszaru, doszło do tragedii — Mątwia Łapa, jedna z księżniczek, padła ofiarą morderstwa, którego sprawcy jak na razie nie odkryto. Pośmiertnie została odznaczona za swoje zasługi, otrzymując miano Mątwiego Marzenia. Nie złagodziło to jednak bólu jej bliskich po stracie młodej kotki. Nie mieli zresztą czasu uporać się z żałobą, bo zaledwie kilka wschodów słońca po tym przykrym wydarzeniu, doszło do prawdziwej katastrofy — powodzi. Dotąd zaufany żywioł odwrócił się przeciw Klanowi Nocy, porywając ze sobą życie i zdrowie niejednego kota, jakby odbierając zapłatę za księżyce swej dobroci, którą się z nimi dzielił. Po poległych pozostały jedynie szczątki i pojedyncze pamiątki, których nie zdołały porwać fale przed obniżeniem się poziomu wód, w konsekwencji czego następnego ranka udało się trafić na wiele przykrych znalezisk. Pomimo ciężkiej, ponurej atmosfery żałoby, wpływającej na niemalże wszystkich Nocniaków, normalne życie musiało dalej toczyć się swoim naturalnym rytmem.Przeniesiono się więc do tymczasowego schronienia w lesie, gdzie uzupełniono zniszczone przez potop zapasy ziół oraz zwierzyny i zregenerowano siły. Następnie rozpoczęła się odbudowa poprzedniego obozu, która poszła dość sprawnie, dzięki ogromnemu zaangażowaniu i samozaparciu członków klanu — w pracach renowacyjnych pomagał bowiem niemalże każdy, od małego kocięcia aż po członków starszyzny. W konsekwencji tego, miejsce to podniosło się z ruin i wróciło do swojej dawnej świetności. Wciąż jednak pewne pozostałości katastrofy przypominają o niej Nocniakom, naruszając ich poczucie bezpieczeństwa. Zwłaszcza z krążącymi wśród kotów pogłoskami o tym, że powódź, która ich nawiedziła, nie była czymś przypadkowym — a zemstą rozchwianego żywiołu, mszczącego się na nich za śmierć członkini rodu. W obozie więc wciąż panuje niepokój, a nawet najmniejszy szmer sprawia, że każdy z wojowników machinalnie stroszy futro i wzmaga skupienie, obawiając się kolejnego zagrożenia.
W Klanie Wilka
Ostatnio dzieje się całkiem sporo – jedną z ważniejszych rzeczy jest konflikt z Klanem Klifu, powstały wskutek nieporozumienia. Wszystko przez samotniczkę imieniem Terpsychora, która przez swoją chęć zemsty, wywołała wojnę między dwoma przynależnościami. Nie trwała ona długo, ale z całą pewnością zostawiła w sercach przywódców dużo goryczy i niesmaku. Wszystko wskazuje na to, że następne zgromadzenie będzie bardzo nerwowe, pełne nieporozumień i negatywnych emocji. Mimo tego Klan Wilka wyszedł z tego starcia zwycięsko – odebrali Klifiakom kilka kotów, łącznie z ich przywódczynią, a także zajęli część ich terytorium w okolicy Czarnych Gniazd.Jednak w samym Klanie Wilka również pojawiły się problemy. Pewnego dnia z obozu wyszli cali i zdrowi Zabłąkany Omen i jego uczennica Kocankowa Łapa. Wrócili jednak mocno poobijani, a z zeznań złożonych przez srebrnego kocura, wynika, że to młoda szylkretka była wszystkiemu winna. Za karę została wpędzona do izolatki, gdzie spędziła kilka dni wraz ze swoją matką, która umieszczona została tam już wcześniej. Podczas jej zamknięcia, Zabłąkany Omen zmarł, lecz jego śmierć nie była bezpośrednio powiązana z atakiem uczennicy – co jednak nie powstrzymało największych plotkarzy od robienia swojego. W obozie szepczą, że Kocankowa Łapa przynosi pecha i nieszczęście. Jej drugi mentor, wybrany po srebrnym kocurze, stracił wzrok podczas wojny, co tylko podsyca te domysły. Na szczęście nie wszystko, co dzieje się w klanie jest złe. Ostatnio do ich żłobka zawitała samotniczka Barczatka, która urodziła Wilczakom córeczkę o imieniu Trop – a trzy księżyce później narodził się także Tygrysek (Oba kociaki są do adopcji!).
W Owocowym Lesie
Społecznością wstrząsnęła nagła i drastyczna śmierć Morelki. Jak donosi Figa – świadek wypadku, świeżo mianowanemu zwiadowcy odebrały życie ogromne, metalowe szczęki. W związku z tragedią Sówka zaleciła szczególną ostrożność na terenie całego klanu i zgłaszanie każdej ze śmiercionośnych szczęki do niej.Niedługo później patrol składający się z Rokitnika, Skałki, Figi, Miodka oraz Wiciokrzewa natknął się na mrożący krew w żyłach widok. Ciało Kamyczka leżało tuż przy Drodze Grzmotu, jednak to głównie jego stan zwracał na siebie największą uwagę. Zmarły został pozbawiony oczu i przyozdobiony kwiatami – niczym dzieło najbardziej psychopatycznego mordercy. Na miejscu nie znaleziono śladów szarpaniny, dostrzeżono natomiast strużkę wymiocin spływającą po pysku kocura. Co jednak najbardziej przerażające – sprawca zdarzenia w drastyczny sposób upodobnił wygląd truchła do mrówki. Szok i niedowierzanie jedynie pogłębił fakt, że nieboszczyk pachniał… niedawno zmarłą Traszką. Sówka nakazała dokładne przeszukanie miejsca pochówku starszej, aby zbadać sprawę. Wprowadziła także nowe procedury bezpieczeństwa: od teraz wychodzenie poza obóz dozwolone jest tylko we dwoje, a w przypadku uczniów i ról niewalczących – we troje. Zalecana jest również wzmożona ostrożność przy terenach samotniczych. Zachowanie przywódczyni na pierwszy rzut oka nie uległo zmianie, jednak spostrzegawczy mogą zauważyć, że jej znany uśmiech zaczął ostatnio wyglądać bardzo niewyraźnie.
W Betonowym Świecie
nastąpiła niespodziewana zmiana starego porządku. Białozór dopiął swego, porywając Jafara i tym samym doprowadzając swój plan odwetu do skutku. Wieści o uwięzionym arystokracie szybko rozeszły się po mieście i wzbudziły ogromne zainteresowanie, powodując, że każdego dnia u stóp Kołowrotu zbierają się tłumy, pragnąc zmierzyć się na arenie z miejską legendą lub odpłacić za dawno wyrządzone szkody. Białozór zdołał przekonać samego Entelodona do zawarcia z nim sojuszu, tym samym stając się jego nowym wasalem. Ci, którzy niegdyś stali na czele, teraz są ścigani – za głowy Bastet i Jago wyznaczono wysokie nagrody. Byli członkowie gangu Jafara rozpierzchli się po całym mieście, bezradni bez swojego przywódcy. Dawna potęga podzieliła się na grupy opowiadające się po różnych stronach konfliktu. Teraz nie można ufać nawet dawnym przyjaciołom.MIOTY
Mioty
Miot w Klanie Klifu!
(jedno wolne miejsce!)
Miot w Klanie Wilka!
(jedno wolne miejsce!)
Miot w Klanie Burzy!
(Brak wolnych miejsc!)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz