Po wyprawie po wrotycz
Cieszył się, że Kosaciec chciał zobaczyć jego nową sztuczkę. Może nie był najlepszy w walce, ale lubił obserwować innych. Właśnie podczas takiego podglądania zauważył coś ciekawego; wiele kotów było przygotowanych na atak od razu po wyprowadzeniu ciosu przeciwnika. Obserwowały jego ruchy i szykowały się na konkretny rodzaj uderzenia, co pomagało im uniknąć większych obrażeń. Na tej podstawie w głowie Poziomkowej Łapy wykiełkował pewien pomysł.
— M-mógłbyś proszę wstać? — poprosił go nieśmiało. Do zaprezentowania tego zadania potrzebował udziału drugiego kota, inaczej po prostu skakałby w kółko, głupio przy tym wyglądając.
Kosaćcowa Grzywa westchnął, niechętnie podnosząc się z trawy.
— D-dziękuję — skinął głową do mentora i ustawił się naprzeciwko niego. — W-więc możemy zaczy...
— Poziomku! Nigdy nie informuj swojego przeciwnika, że akurat teraz go uderzysz. Jaki jest sens walczyć, gdy istota, którą chcesz pobić, wie co zrobisz.
— D-dobrze, mentorze. — Zapadła chwila ciszy. Poziomek rozglądał się po otoczeniu, nie chciał przypadkiem wpaść na jakiegoś przypadkowego kota. Kosaciec stał przed nim, wydawał się już trochę znudzony oczekiwaniem.
— No lecisz Poziomku, nie mamy całego dnia!
Poziomkowa Łapa zauważył zamyślenie nauczyciela i skorzystał z niego. Najpierw skoczył do przodu, by podciąć mu przednie łapy. Wątpił, że mu się uda, ale miał to być tylko początek.
Kosaćcowa Grzywa mimo rozkojarzenia bez problemu odskoczył w tył, unikając ataku.
— Poziomku, naprawdę tylko to chciałeś mi pokazać?
— T-to dopiero początek. — Chciał zignorować mentora i kontynuować atak, ale nie był w stanie. Kosaciec uczył go niemal wszystkiego, nie zasługiwał na brak odpowiedzi. Dał się trochę rozkojarzyć myślom, ale nic straconego, był w stanie kontynuować swój atak.
Skoczył do przodu, na co Kosaciec odskoczył w tył. Poziomek się tego spodziewał, dlatego od razu skoczył po skosie do przodu na prawą stronę, tak, że bok jego i mentora były ustawione równolegle do siebie. Zanim starszy kocur zdążył zareagować, napastnik zdążył się obrócić i skoczyć na jego bok, próbując go powalić. Poziomek nie przemyślał tylko jednego. Potrzeba by było pięciu takich jak on, by powalić Kosaćca. Mentor odwrócił tylko łeb w jego kierunku i delikatnie się zaśmiał.
— Niezły pomysł, Poziomku, ale chyba jednak niedostosowany do ciebie. — Uśmiechnął się do niego. Po jego słowach Terminator odpuścił sobie i zwyczajnie usiadł przed mentorem ze zwieszoną głową. — Jak wyzdrowieję, to pokaże ci jak porządnie walczyć i wykorzystać to, że jesteś taki mały. — Położył mu łapę na głowie i potargał nią jego futro. — A teraz chodź, odpoczniemy razem.
— D-dobrze — odpowiedział i obaj udali się w jakieś fajne, nasłonecznione miejsce powygrzewać się w słońcu.
Koniec sesji
[519 słów]
[przyznano 12%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz