Kocur wiedział, że jego mianowanie bardzo się przedłuża. Jego siostra od dawna była wojowniczką, natomiast na niego Nikła Gwiazda patrzył krzywo. Dostawał coraz więcej zadań przydzielanych zazwyczaj młodszym uczniom, takich jak zbieranie mchu do posłań. Pewnego dnia Iskrząca Nadzieja podeszła do niego, widząc jego zachowanie. Nie był zadowolony z obrotu spraw. Pragnął w końcu zostać wojownikiem jak jego siostra… Mentorka otarła się lekko o jego futro i uśmiechnęła ciepło.
— Rozmawiałam z Nikłą Gwiazdą. Zezwolił na przeprowadzenie ci testu wojownika. — na te słowa kocur od razu spojrzał w jej stronę z nadzieją.
— Na prawdę? Na Klan Gwiazdy, czekałem tak długo! — wyskoczył do góry, a kotka zaśmiała się, widząc jego entuzjazm.
— Domyślam się! Wychodzimy jutro. Bądź gotów, wyśpij się. — po tych słowach kotka odeszła. Kocura nadal zastanawiało, czemu Nikła Gwiazda tak przedłużał jego mianowanie, jednak zdecydował się nie myśleć o tym zbyt wiele.
***
Wstał z rana, przeciągając się na posłaniu. Czekał na ten dzień od tak wielu księżyców! Z legowiska wyszedł już z rana, czekając niecierpliwie na Iskrzącą Nadzieję. Ta wyłoniła się z legowiska niedługo po nim. Uśmiechnął się do niej zadowolony.
— To co, ruszamy? — spytała kocura, na co ten machnął ogonem.
— Jeszcze pytasz? Oczywiście, że tak! — po tych słowach wyruszyli z obozu. Zaczęli dość skromnie. Za zadanie miał zapolować z drzewa, aby mentorka mogła sprawdzić jego umiejętności wspinaczki. Wdrapał się więc do góry, wypatrując ofiary. Długo czekać nie musiał. Na jego szczęście patrol łowiecki jeszcze nie wyszedł z obozu, więc zwierzyny było dużo. Przygotował się na skok, a gdy nadarzyła się okazja, zeskoczył na wiewiórkę, która akurat była pod drzewem. Spojrzał triumfalnie na swoją zdobycz, a potem na Iskrzącą Nadzieję. Ta skinęła z aprobatą.
— Bardzo dobrze. Teraz chodź za mną. — kocur zakopał swoją zdobycz i podążył za mentorką. Znaleźli się przed jednym z wejść do podziemnych tuneli. Kocur nie był ich fanem. Pamiętał, jak spanikował za pierwszym razem, gdy je odwiedził. Dreszcze przeszły przez niego momentalnie na samo wspomnienie. Mentorka wskazała ogonem na wejście, aby ruszył pierwszy, tak więc zrobił to, co kazała. Wcisnął się do środka i zaczął iść przed siebie. W pewnym momencie napotkał rozwidlenie. Zawęszył w powietrzu, sprawdzając, gdzie znajduje się terytorium Klanu Wilka. Zdecydował się końcowo na prawy tunel. Cóż, miał wiele szczęścia, gdyż wyszli idealnie na granicy. Jego następnym zadaniem było wytropienie Iskrzącej Nadziei, która jak się okazało, nie podążyła za nim. Zawęszył więc, patrząc dookoła siebie, gdy ta nagle zeskoczyła na niego z gałęzi. Kocur momentalnie obrócił się w jej stronę, jednak nie zdążył się obronić. Wyskoczyła na niego, a on starał się przyszpilony do ziemi strącić ją swoimi tylnymi łapami, jednak bezskutecznie. Wydostał się spod niej i wyskoczył na jej grzbiet, delikatnie wgryzając się w jej kark. W końcu poddała się, patrząc na niego dumnie.
— Dobrze ci idzie. Pamiętaj tylko, że jutrzejsza walka nie będzie taka łatwa. Walczysz przed wszystkimi. Nie mogę ci wiele pomóc. — po jej słowach kocur spojrzał na nią niepewnie. Czy da sobie radę? Nie, musiał. Nie było innej opcji. Skinął z determinacją.
— Nie zawiodę cię. — odpowiedział.
***
Następnego dnia był gotowy. Wiedział, że walka nie będzie łatwa. Wyszedł z legowiska, jednak lekko przytłoczy l go napotkany widok. Koty już czekały na zewnątrz, patrząc na niego jak sępy. Przełknął ślinę. Słyszał szepty, “nie poradzisz sobie”, ”jesteś beznadziejny”. Jego futro jeżyło się z każdą sekundą. Nagle upadł na ziemię przygnieciony czyimś ciałem. Iskrząca Nadzieja, jego mentorka stała nad nim. Wpatrywał się w nią przerażony.
— Myślisz, że sobie poradzisz? Mylisz się. Nikła Gwiazda widział, jak okropnym jesteś uczniem. Nie chciał cię mianować. — syknęła w jego stronę.
— Nie, to nie prawda! — Szczawiowa Łapa z desperacją w głosie próbował się bronić.
— Tak? Cóż, może gdybyś był silniejszy, Szczypiorkowa Łapa nadal byłby żywy.
— To nie moja wina, przysięgam! — łzy zebrały się w jego oczach.
— Twoja. To twoja wina. — słowa kotki rozniosły się echem, a inne koty zaczęły je powtarzać. Nie mógł z siebie wydobyć krzyku, gdy ta nagle zbliżyła się do jego szyi, aby zabić go.
***
Obudził się, dysząc ciężko. Spojrzał na wyjście z legowiska, gdzie stała Iskrząca Nadzieja.
— Wszystko w porządku? Zaraz wyruszamy. — kocur nadal próbował złapać oddech. Potrząsnął głową i spojrzał na starszą.
— T-tak, już idę. — odpowiedział i wstał z legowiska, jakby obolały. Podążył za nią, wychodząc z legowiska. W centrum obozu, w którym mieli zwalczyć, znajdował się już Nikła Gwiazda, oraz inne koty z Klanu Wilka. Spojrzał na mentorkę lekko zestresowany, a ta uśmiechnęła się do niego.
— Dasz sobie radę. — wyszeptała kompletne przeciwieństwo słów z jego koszmaru. Ustawiła się na drugim końcu, czekając na znak od lidera. Gdy w końcu go dał, ta wyskoczyła w stronę ucznia. Ten uniknął ataku, odskakując w bok. Zaczął krążyć wokół mentorki, aż zdecydował się na ruch. Skoczył na nią, przybijając ją do ziemi. Prawie złapał ją za kark, jednak ta efektywnie zrzuciła go z siebie. Dyszał ciężko, zmęczony walką. Iskrząca Nadzieja rzuciła się na niego, próbując trafić go łapami, jednak odskakiwał za każdym razem. W końcu wyskoczyła, lądując na nim, przez co skończył na ziemi. Patrzył na nią przez chwilę przerażony. Koszmar, który przeżył w nocy, momentalnie przypomniał się mu. Kotka widząc jego strach przestała tak mocno spinać mięśnie, mając nadzieję, że kocur w końcu zaatakuje. Tren w końcu kopnął w jej brzuch, odrzucając ją do tyłu, czego nie spodziewała się tak nagle, po czym wykonał końcowy ruch, rzucają się na nią i wgryzając w jej kark, gdy już leżała na ziemi. Spojrzał dookoła, wiedząc, że w końcu wygrał. Spojrzał z dumą na Nikłą Gwiazdę, jednak ten wydawał się być trochę… zawiedziony? Mina Szczawiowej Łapy zrzedła lekko. Czemu lider nie cieszył się, szczególnie gdy właśnie zyskał nowego wojownika? Starszy podszedł w jego stronę, z lekkim skrzywieniem na pysku, patrząc na ucznia. Spojrzał na niebo.
— Ja, Nikła Gwiazda, przywódca Klanu Wilka, wzywam moich walecznych przodków, aby spojrzeli na tego ucznia. Trenował pilnie, by zdobyć doświadczenie niezbędne do ochrony klanu i jego członków. Polecam go wam jako kolejnego wojownika. — przez chwilę patrzył na niebo, aż skierował znów wzrok na czekoladowego. — Szczawiowa Łapo, czy przysięgasz przestrzegać praw nadanych przez twojego przywódcę i chronić swój klan nawet za cenę życia?
— Przysięgam. — Szczawiowa Łapa zdecydował się nie reagować na dziwne zachowanie lidera.
— Mocą naszych potężnych przodków nadaję ci imię wojownika. Szczawiowa Łapo, od tej pory będziesz znany jako Szczawiowe Serce. Klan Wilka… docenia twoją słabość do pomocy innym oraz wita cię jako nowego wojownika. — po tych słowach Szczawiowe Serce popatrzył na lidera niepewnie. Starszy na tyle wyartykułował słowo “słabość”, że brzmiało ono jak obelga, w ogóle niezwiązana z dalszą częścią wypowiedzi. Lider przyłożył szybko nos do jego czoła, po czym odwrócił się, odchodząc. Szczawiowe Serce był lekko zmieszany, jednak szybko wrócił na ziemię. Jego siostra pogratulowała mu od razu.
— Gratulacje, no w końcu! Myślałam, że nie doczekam się wspólnego polowania jako wojownicy! — kocur zaśmiał się lekko na słowa Dyniowej Skórki. Jeśli miał być szczery, sam nie wierzył. Spojrzał do góry na Nikłą Gwiazdę, który posłał mu zimne, pełne nienawiści spojrzenie, przez co futro czekoladowego stanęło dęba. Dlaczego lider reagował na niego w ten sposób..?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz