Pustułkowa Łapa właśnie odpoczywał po treningu z Mroczną Wizją, dzisiaj odpuścił sobie latanie po obozie między legowiskami z racji, iż też miał coś zostawić dla innych uczniów, dlatego postanowił się wygrzewać w promieniach słońca na trawie, która niedługo zostanie przykryta warstwą śnieg, jeśli Pora Nagich Drzew nie będzie tak kapryśna, jak poprzednie pory.
Ze swojego miejsca doskonale widział, kto wchodzi i wychodzi z obozu, dlatego nie był zbyt zaskoczony tym, że chwilę później przed nim pojawił się Kosaćcowa Grzywa. Kocur jest dość specyficzną personą dla syna kultystek, dlatego czasem dziękował w duchu, że jego mentorką jest Mroczna Wizja, bo chyba już na którymś z pierwszych treningów, by uszkodził tego niebieskiego vana w jakimś stopniu. A tego jego puszenie grzywy? Ugh, Pustułka czasem miał ochotę go jej pozbawić.
– Witaj, witaj, Pustułek! – zaczął z energią i psotnym uśmiechem mentor Poziomka. – Jak ci to wilcze żyćko mija, co?
– Witaj Kosaćcowa Grzywo – odpowiedział z należytą uprzejmością, w końcu brązowooki kocur był od niego starszy. – Dobrze, mogę śmiało powiedzieć, że rutynowo. Ale widzę, że ty nad wyraz pełen energii jesteś, choć Poziomkowa Łapa to wyglądał, jakby miał zaraz paść.
Na wspomnienie kremowego ucznia, Kosaćcowa Grzywa zastrzygł uszami, co nie uszło uwadze młodszemu.
– Cóż, był tak wymęczony nie tylko przez trening, ale przez gadanie o tobie. Wiesz, jakie to było okropne? Jakby znowu Zalotna Krasopani szczyciła się Prążkowaną Kitą na zgromadzeniu obcej kotce! – odpowiedział głośno, nie zapominając o dramatyzmie. Nagle spoważniał i wlepił w niego intensywny wzrok, który aż świdrował Pustułkową Łapę. – A może... Pustułkowa Łapo, czy wy we dwójkę jesteście w... specyficznej relacji? – zapytał, raczej nie zdumiony. – Nie, że to coś złego – dodał szybko, uciekając wzrokiem. – Po prostu jestem... ciekawy? Chciałbym, aby mój uczeń był szczęśliwy.
Z każdym słowem czekoladowy kocura miał wrażenie, że jego poziom inteligencji zniża się coraz bardziej, a słysząc jakieś insynuacje, wyglądał, jakby zakrztusił się powietrzem lub śliną, co w sumie nie było dalekie od prawdy.
– Że co?! – krzyknął na niemal cały głos, aż inne koty obróciły się w ich kierunku. – Kosaćcowa Grzywo, ja wiem, że wręcz żyjesz życiem Poziomkowej Łapy, jednak ja i on? Chyba zbyt mocno głową przywaliłeś w drzewo. Poziomka znam od żłobka i dla mnie to bardziej przyszywany brat. Także wybij sobie te głupoty z łba – powiedział naburmuszony. Wydawać, by się mogło, że teraz daje się ponieść emocjom, jednak to była jego z wielu masek, które dobierał do odpowiedniego towarzystwa.
– Poza tym mi na razie nie w głowie romanse, Poziomkowej Łapie podobnie. Niedługo kończymy szkolenie i ja wolałbym wygrać swoją walkę, by mieć to za sobą.
Starszy zaśmiał się na zmianę tonu ucznia i niespodziewanie szturchnął go barkiem.
– Wiedziałem, że tak powiesz! – powiedział niby szczęśliwe. – Bo, wiesz, to było tylko kłamstewko... aż się zdziwiłem, że taki gbur jak ty może wyrażać takie silne emocje! – Zaśmiał się i spojrzał na niego z góry, z psotnymi iskierkami. – Musiałem powstrzymywać śmiech, gdy się gotowałeś! – mówił to, chichocząc, a następnie śmiejąc. – Choć chyba i z tobą można się pośmiać!
Nagle mimika kocur drastycznie się zmieniła, jakby ściągnął maskę. Łaciaty przybliżył się do ucha młodszego i wyszeptał:
– Lub z ciebie.
Zaraz powrócił do swojego radosnego pyska jak gdyby nigdy nic.
– I tak wolałbym, abyście się oboje skupili na swoim treningu – dodał dość spokojnie, nie dając Pustułkowej Łapie szansy na reakcję. – Po-ziomek musi jeszcze nauczyć się, jak nie zostać wystraszonym przez cień myszy!
Tak teraz kocur podniósł ciśnienie Pustułce, że aż niemożliwe, jednak ten był nad wyraz opanowany.
– Bardzo śmieszne Kosaćcowa Grzywo, nad wyraz dojrzałe, jak na wojownika przystało – sarknął, przewracając oczami. Właśnie dlatego nie dałby rady wytrzymać z tą personą jako swoim mentorem, a Poziomkowi to pewnie na dobre wyjdzie, choć to teraz miał lekkie wątpliwości.
– Cóż, mając takiego mentora, w sumie jakoś mu się nie dziwię – dodał zaczepnie z lekkim wrednym uśmiechem. – Ja to na miejscu Poziomkowej Łapy dawno bym ci wydrapał oczy lub uciął język albo jeszcze lepiej! Twoją bujną grzywę! To dopiero byłby śmieszny widok, Kosaćcowa Grzywa bez grzywy, śmiesznie nawet brzmi. – Na te słowa ów kocur jedynie przewrócił oczami.
– Wciąż jestem młodym duchem, Pustułkowa Łapo – odpowiedział z nerwowym uśmiechem, szczerząc śnieżnobiałe kły. – W przeciwieństwie do ciebie, ja się chcę nacieszyć życiem, zanim się zestarzeję. Ty niestety urodziłeś się już stary i zgorzkniały, jeszcze byś zaraził biednego Poziomkową Łapę! – rzekł w jego stronę żartobliwie, choć i z pewnym jadem. – Na szczęście nie muszę trenować takiego chuligana jak ty – burknął jeszcze i westchnął dramatycznie. – Gdybym cię dostał, po treningu nie ujrzałbyś Klanu Wilka tylko ostre skały, na które spadasz. A wcześniej wrzuciłbym cię do rzeki dzielącej nas z Klanem Klifu, która ma silny prąd i wtedy by cię tam wyrzuciło. Może stałbyś się samym pokarmem twojego imienia? Pustułkowa Łapa zjedzony przez pustułkę... coś niebywałego! Racja? Chociaż, szkoda ptaka. Pewnie by się tobą otruł... – powiedział z dramatyzmem, a ostatnie zdanie z niebywałym smutkiem, jakby współczuł pustułce, która żeruje na małych kotach.
Młody kocur cały wywód vana podsumował cichym parsknięciem śmiechu pod nosem. No proszę! Tego się nie spodziewał, jak widać, nie tylko jego rodzina jest dość specyficzna.
– Możesz o to winić jedynie Kruka, to on od samego początku był ponurakiem. Jak widać, z wiekiem okazało się, że to zaraźliwe. A Poziomkowej Łapy w to nie mieszaj, w końcu co by powiedział na to, że jego mentor dokucza jego przyjacielowi? Szkoda, by było, aby wasza relacja drastycznie się zmieniła tuż przed końcem szkolenia – mruknął z udawanym przejęciem, czego w ogóle nie krył, wręcz przeciwnie, specjalnie intonował głos tak, by było dosadnie słyszeć tę sztuczność.
– Kruk przynajmniej nie udaje, wiesz? – odpowiedział Kosaćcowa Grzywa. – Nie sądzę, aby to było zaraźliwe. Po prostu już urodziłeś się stary i nic tego nie zmieni – dodał. – Poziomek, zapewnię cię, będzie o wiele lepszy od ciebie i twojej matki, która cię szkoli – wycedził przez zęby. – W końcu to chyba od niej macie tą ponurą, starą twarz i tendencję do maskowania wszystkiego, że aż nie wiecie, kim jesteście i po co to robicie.
– Mnie możesz obrażać do woli, jednak od Mrocznej Wizji trzymaj się z daleka – syknął, jeżąc ogon po całej długości. – Każdy z jakiegoś powodu ukrywa swoje prawdziwe oblicze. Ode mnie tego wymagają! Myślisz, że nie chce wrócić do czasów bycia kociakiem, gdy wszystko wydawało się takie beztroskie?! Wtedy było najlepiej, a z Poziomkiem gadałem codziennie, niemal non stop, a teraz? Z jego siostrą to nawet się mijam i chyba ani słowa nie zamieniliśmy, odkąd opuściliśmy żłobek – odpowiedział szczerze, jednak kto mógł być tego pewny, w końcu jego rodzina ma tendencję do noszenia masek, jako to określił Kosaćcowa Grzywa.
Pustułkowa Łapa raczej nigdy, by się nie spodziewał, że aż w takim kierunku potoczy się jego rozmowa z niebieskim vanem, który szkoli Poziomkową Łapę. “Ciekawy obrót spraw, trzeba przyznać” – pomyślał, czekając na odpowiedź ze strony wojownika.
CDN.
[1107 słów]
[przyznano 22%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz