*Przed śmiercią Naparstnicowej Kołysanki*
***
*Kilka dni po śmierci Naparstnicy*
Ostatnie dni były dla niej strasznie ciężkie. Prawie nie wychodziła z legowiska. Nawet śmierć Hortensji tak nią nie wstrząsnęła. Nie mogła spać, mało jadła, mało piła. Coraz rzadziej wychodziła na treningi z Białą Łapą. Wiedziała, że nie powinna tak postępować, jednak nie potrafiła tego zmienić. Była w rozsypce. Jednak w końcu brak snu ją pokonał. Powoli wyszła z legowiska wojowników, mrużąc oczy na widok oślepiającego słońca. Ruszyła w stronę legowiska medyka. Musiała dostać jakieś zioła na sen. Inaczej nic nie pomoże. Otoczył ją znajomy zapach ziół. Gdy tylko go wyczuła, zapragnęła zawrócić. Za bardzo przypominało jej to o Naparstnicy. Jednak wiedziała, że nie może. Wysunęła pazury i powoli weszła, wgłąb legowiska. Gdy tylko zauważyła Zaranną Zjawę, przywitała się cicho.
- Ja potrzebuję jakiś ziół na sen... – wyjaśniła. Gdyby Mak była bardziej uważna, zauważyłaby, że futro medyczki leciutko się uniosło, gdy tylko liliowa przekroczyła próg legowiska.
- Jak mocny jest problem — spytała Zaranna Zjawa, odwracając się w stronę młodszej kotki i mierząc ją swym spojrzeniem pistacjowych oczu niewyrażających emocji.
- Nie jestem pewna. Nie śpię od... – urwała na chwilę – ...śmierci Naparstnicy... Tak około – powiedziała Mak. Zaranna Zjawa chwilę milczała.
- Była... niespodziewana — stwierdziła bura, na uderzenie serca uciekając wzrokiem w bok. Liliowa pokiwała głową, wbijając wcześniej już wyciągnięte pazury w ziemię. Nie mogła zrozumieć, dlaczego jej siostra umarła. Co takiego się stało? Czy naprawdę musiała zostawić ją samą? Postanowiła więc zapytać o to kotkę, z którą Naparstnica była blisko, skoro spędzały czas w jednym legowisku przez większość czasu, lecząc innych.
- Nie zauważyłaś wcześniej, by coś było nie tak? Jakby Naparstnica inaczej się zachowywała? – zapytała – Musiała być jakaś... Przyczyna. Głębszy sens.
- Nic na to nie wskazywało — stwierdziła córka Szakalej Gwiazdy. Mak usiadła na ziemi zrezygnowana. Czyli dalej nic. Spojrzała znów na Zaranną Zjawę, czekając na jakieś zioła. Miała nadzieję, że chociaż one pomogą. Westchnęła cicho, przenosząc wzrok na ziemię.
- A i gratuluję zostania tym... – zaczęła, zmieniając temat, jednak znowu urwała, nie mogąc sobie przypomnieć. Ten brak snu źle na nią działał. Nie dokończyła już, mając nadzieję, że kotka zrozumie. Tak też się stało. Starsza kotka skinęła głową w podzięce, ruszając do składzika odgrodzonego od reszty legowiska, by kociaki się do niego wydostały. Wysypała trochę ziaren maku z zasuszonej makówki. Wojowniczka podziękowała i złapała ziarna. Po chwili skierowała się do wyjścia z legowiska. Miała szczerą nadzieję, że chociaż one pomogą
- Ja potrzebuję jakiś ziół na sen... – wyjaśniła. Gdyby Mak była bardziej uważna, zauważyłaby, że futro medyczki leciutko się uniosło, gdy tylko liliowa przekroczyła próg legowiska.
- Jak mocny jest problem — spytała Zaranna Zjawa, odwracając się w stronę młodszej kotki i mierząc ją swym spojrzeniem pistacjowych oczu niewyrażających emocji.
- Nie jestem pewna. Nie śpię od... – urwała na chwilę – ...śmierci Naparstnicy... Tak około – powiedziała Mak. Zaranna Zjawa chwilę milczała.
- Była... niespodziewana — stwierdziła bura, na uderzenie serca uciekając wzrokiem w bok. Liliowa pokiwała głową, wbijając wcześniej już wyciągnięte pazury w ziemię. Nie mogła zrozumieć, dlaczego jej siostra umarła. Co takiego się stało? Czy naprawdę musiała zostawić ją samą? Postanowiła więc zapytać o to kotkę, z którą Naparstnica była blisko, skoro spędzały czas w jednym legowisku przez większość czasu, lecząc innych.
- Nie zauważyłaś wcześniej, by coś było nie tak? Jakby Naparstnica inaczej się zachowywała? – zapytała – Musiała być jakaś... Przyczyna. Głębszy sens.
- Nic na to nie wskazywało — stwierdziła córka Szakalej Gwiazdy. Mak usiadła na ziemi zrezygnowana. Czyli dalej nic. Spojrzała znów na Zaranną Zjawę, czekając na jakieś zioła. Miała nadzieję, że chociaż one pomogą. Westchnęła cicho, przenosząc wzrok na ziemię.
- A i gratuluję zostania tym... – zaczęła, zmieniając temat, jednak znowu urwała, nie mogąc sobie przypomnieć. Ten brak snu źle na nią działał. Nie dokończyła już, mając nadzieję, że kotka zrozumie. Tak też się stało. Starsza kotka skinęła głową w podzięce, ruszając do składzika odgrodzonego od reszty legowiska, by kociaki się do niego wydostały. Wysypała trochę ziaren maku z zasuszonej makówki. Wojowniczka podziękowała i złapała ziarna. Po chwili skierowała się do wyjścia z legowiska. Miała szczerą nadzieję, że chociaż one pomogą
***
Siedziała na cmentarzu, ze wzrokiem wlepionym w ziemię. Dalej tęskniła za Naparstnicą, a podobno tu była pochowana, jak reszta jej rodziny. Zamknęła na chwilę oczy i położyła nieco na ziemi. Jak ona chciała, by nagle pojawiła się przy niej siostra. Pewnie zaczęłaby się śmiać i mówić "Raczku, ale wstań z tej ziemi!". Lekki uśmiech wstąpił na jej pysk, gdy sobie to wyobraziła. Jednak gdy otworzyła oczy Naparstnicowej Kołysanki nie było. Tak samo jak Hortensji, Ananasika i całej reszty. Już chciała znów zamknąć oczy, lecz wtedy usłyszała jakiś szelest. Od razu się podniosła i po chwili zauważyła Zaranną Zjawę. Pokiwała jej głową na powitanie i znów wróciła do gapienia się w glebę. Kotka zrobiła to samo, podchodząc nieco bliżej. Po chwili ciszy Zaranna Zjawa zaczęła coś grzebać przy grobach. Liliowa na początku nie była pewna, co robi córka Szakalej Gwiazdy, jednak po chwili się zorientowała. Obserwowała jeszcze chwilę wykonywane przez matkę Polanki czynność, a było to sprzątanie. Na grobach znajdowało się wiele liści, czy innych roślin. W końcu jednak postanowiła coś zrobić.
- Pomóc ci? – zapytała, podnosząc się. Zaranna Zjawa obróciła głowę, by spojrzeć w stronę pręgowanej jednym ze swych pistacjowych ślipi.
- Mhm — skinęła lekko głową na potwierdzenie. Makowy Nów podeszła do burej i zaczęła robić dokładnie to samo co ona. Powoli porządkowały groby, w kompletnej ciszy. Liliowa była za to wdzięczna starszej kotce. Nie chciała zaczynać rozmów. Po jakimś czasie przeszły do kolejnego grobu. Zaranna Zjawa poszła pierwsza. Gdy Mak już miała ruszyć w stronę siostry Porannego Zewu, potknęła się i wylądowała na twardej ziemi. Syknęła cicho, chwiejnie się podnosząc.
<Zaranna Zjawo?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz