- Jakich ziół szukamy? - zapytał, zatrzymując się przy jakimś zielsku.
- W sumie wszystkiego, co lecznicze, wątpię, że coś znajdziemy, więc jak naprawdę coś będzie, to lepiej wziąć - powiedziała koleżanka Topielcowego Lamentu, po czym zerknęła na coś przy czym stał kocur.
Nie było to niczym, co dałoby się wykorzystać w legowisku medyka, więc machnęła ogonem zarządzając, by poszli dalej. Chodzili dalej po lesie. Brat Lawendowej Łapy co jakiś czas zatrzymywał się przy różnych roślinach, by pokazać je Cisowej Łapie. Te, które były użyteczne i jeszcze w dobrym stanie zbierali, po czym szli dalej. Wilczaczka czuła się lekko niezręcznie. Nie rozmawiali ze sobą. Zupełnie. Niby po to tu przyszli i tak naprawdę to uczennica medyczki była do tego przyzwyczajona, ale jak chodziła tutaj z czarnym, to czuła jego dyskomfort, przez co sama dziwnie się czuła.
- Jak się czuje Ważkowe Skrzydło? - zapytał jednolity, zwracając się do tortie.
- Ma się dobrze - odpowiedziała sucho.
Sama ją leczyła (tylko dlatego, że Zaranna Zjawa nie potrafiła). Gdyby odpowiedziała inaczej, zabrzmiałaby, jakby sama sobie nie ufała. Syn Szczurzego Cienia pokiwał głową.
- To chyba dobrze... - mruknął cicho. - A jak z resztą? Dużo kotów teraz choruje - dodał już głośniej.
- Ci, co przyszli mają się dobrze, inni mogą nie wyjść z tego cało - skwitowała. To była wina tylko kociej głupoty, jeżeli ktoś postanowił nie przyjść do medyka, bo “jest silny”. Nie tak działa siła. Mentor Muszlowej Łapy pokiwał jeszcze raz głową i wrócił do szukania ziół.
***
Było już trochę później, gdy wracali do obozu. Obeszli chyba całe terytorium. W końcu to ostatnia szansa, by znaleźć cokolwiek żywego. W związku z tym, jak dużo przeszli terenu, w pyskach mieli dość dużą ilość ziół. No i łapy bolały ich okropnie. Kiedy tylko Cisowa Łapa skończyła sortować zioła i chciała już odpocząć, jak na złość do legowiska musiał przyjść jakiś spóźniony kot, który wcześniej nie chciał tutaj przychodzić. Był to nikt inny jak Płonąca Dusza. Kotka, z którą Cis zdążyła przesiedzieć kilka księżyców w żłobku, zanim kociaki wojowniczki stały się uczniami. Kiedy pręgowana tygrysio zapytała, co się stało, otrzymała odpowiedź, że kotka nie może oddychać (najprawdopodobniej przekazanie tej informacji kosztowało szylkretową dość dużo wysiłku). Tak więc córka Szeleszczącego Wiązu na drżących ze zmęczenia łapach podeszła do składziku ziół, wyjęła trochę podbiału i nakazała zjedzenia go kotce. Potem poszła spać.
<Śnieżku?>
[444 słów do treningu wojownika i medyka ]
[przyznano 4% + 5%]
Wyleczeni: Płonąca Dusza
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz