pora opadających liści
Był właśnie ranek. Tym razem to Zaranna Zjawa poszła zbierać zioła, gdyż był to ostatni moment na to a właśnie do legowiska medyka przyszła Ważkowe Skrzydło z infekcją gardła, której bura medyczka nie potrafiła wyleczyć. Po szybkim zajęciu się wojowniczką, niebieska wyszła z legowiska, by coś zjeść i może znaleźć Mroczną Wizję, by dalej uczyć się manipulacji. Kiedy jadła jemiołuszkę popatrzyła na jedno z piór, które zostało na ziemi. Te ptaki tak jej przypominały o Topielcowym Lamencie. Ale niestety nie spotykała się z nim już. Może i tak było lepiej. Chwilę później skończyła jedzenie zwierzęcia i podeszła do mistrzyni, którą zdążyła namierzyć.
- Witaj Mroczna Wizjo - powiedziała z kamienną miną i z równie pozbawionym emocji wzrokiem popatrzyła na starszą.
- Witaj Cisowa Łapo - ta spojrzała jej w oczy po długiej chwili niepatrzenia na nią.
- Co będziemy dzisiaj robić? - zapytała niebieska, już przyzwyczajona do takiego traktowania. Mroczna Wizja zawsze traktowała ją z wyższością, bo była młodą mistrzynią, świetną kultystką i w dodatku podobno była reinkarnacją Mrocznej Gwiazdy
- Nie dziś, Cisowa Łapo. Muszę się skupić głównie na Syczkowej Łapie i jego treningu. Będę dla ciebie miała czas wieczorem. - powiedziała zielonooka spokojnie. “Myślałam, że ma trochę więcej wolnego czasu…” zdziwiła się pręgowana tygrysio “Ale w sumie co się dziwić. W końcu jest mistrzynią”. Skinęła głową i wróciła do legowiska medyka
***
Znowu podeszła do mistrzyni.
- Mroczna Wizjo? - zapytała, sprawdzając, czy przypadkiem nie jest zajęta.
- Jestem gotowa - oświadczyła córka Jadowitej Żmii i wyszły z obozu. Szły przez ciemny las. Futro siostry Wierzby poczochrał chłodny wiatr trzęsący liśćmi. Kiedy wreszcie dotarły na miejsce, usiadły naprzeciwko siebie, patrząc sobie w oczy. Co teraz?
- Wyobraź sobie, że walczysz, aby stać się wojownikiem. Ja jestem twoim przeciwnikiem. Nie znasz mnie za dobrze. Będziesz musiała po mojej postawie i wzroku wyczytać, jaki jest mój słaby punkt. A potem uderz. Na przykład: "Walcz! Ojej, nie możesz zawieść mamusi? Ale jej tu nie ma? Z czyjej winy zginęła?" Pamiętaj, żeby mówić to cicho. Nawet jeśli się pomylisz i błędnie określisz przeciwnika, to i tak on będzie zdezorientowany, co pomoże ci wygrać. Zaczynamy. - Mroczna Wizja przykucnęła. Zagrała wystraszoną, ale zdeterminowaną młodą kotkę.
- Jedyne informacje o mnie są takie, że dwójka braci umarła w wieku kocięcym przez chorobę. - poinformowała kotkę. Uczennica medyczki stała przez chwilę patrząc na starszą, myśląc, po czym szepnęła:
- Boisz się? Walcz! Bo będziesz tak przydatna klanowi jak twoi bracia - mówiąc to, patrzyła w zielone oczy „mentorki”. Czy dobrze wybadała sytuację? Czy raczej zupełnie na odwrót?
- To, co powiedziałaś, jest ryzykowne. Mogło zadziałać, albo rozjuszyć przeciwnika. - powiedziała tylko czarna.
- Z drugiej strony, wściekłość mogła go tak oślepić, że nie będzie widział, gdzie uderza. - miauknęła po chwili. - Wszystko jednak zależy od temperamentu kota. A więc odgrywamy dalej. - - Zostaw moich braci w spokoju! - krzyknęła jednolita, kuląc się. - Nie chciałam, żeby umierali, byłam jeszcze za młoda, żeby temu zapobiec! - krzyczała, a po chwili wyprostowała się. - Tutaj masz podaną informację, że kotka obwinia siebie o śmierć rodzeństwa. Trzeba szukać informacji. - powiedziała i ponownie przybrała postać wystraszonej kotki.
- Jesteś pewna? Mogłaś chociaż się z nimi pożegnać, cokolwiek…ale nie- tortie próbowała dalej, wymyślając na szybko. Umiała to robić tylko, jeżeli kogoś od jakiegoś czasu obserwuje. A teraz jak została rzucona na niepewny grunt, nie wiedziała, co robić.
- Nie wahaj się! Żeby ci uwierzyła, musisz to mówić zdecydowanie! - mówiąc to, siostra Wilczej Łapy rzuciła się na młodszą, przyciskając ją do ziemi. - Teraz jesteś pode mną, w złej sytuacji. Nie uda ci się uciec, chyba że zrobisz to sprytnie. - powiedziała. Cisowa Łapa zaczęła panikować. Teraz to już zupełnie nie wiedziała, co ma robić. Próbowała jakoś się wyślizgnąć lub cokolwiek. Młóciła łapami na oślep. Nie była wojowniczką! Nie uczyła się walczyć! Co ona ma teraz zrobić?!
- Uspokój się, Cisowa Łapo - Mroczna Wizja przytrzymywała dalej młodszą wilczaczkę - Pomyśl -
Córka Szeleszczącego Wiązu od początku wiedziała, że udawanie walki o tytuł wojownika to zły pomysł. Ale wiedziała też, że albo to, albo pożegna się z lekcjami. Zamarła w bezruchu starając się wymyślić cokolwiek. Miała dużo tekstów na prowokację, ale to by się nie sprawdziło. Ma teraz myśleć o tym co powiedzieć? Czy raczej jak ma się stąd wydostać? Prowokować czy nie prowokować? Wystraszyć? Niby jak? Tysiące myśli przebiegały przez jej umysł, a ona nadal nie do końca wiedziała, co robić. Niech będzie prowokacja. Nic innego nie mogła wymyślić.
- Boisz się - miauknęła. To była jej klasyczna technika. Pyta o coś jakby nie pytała, tylko stwierdzała fakt. Dzięki temu lepiej wybada sytuację i onieśmieli przeciwnika. Mentorka zeszła z niej i kiwnęła głową.
- Dobrze - miauknęła cicho do uczennicy. Pierwszy raz chyba ją pochwaliła.
- Starczy na dziś - powiedziała.
- Dobrze - mruknęła uczennica Zarannej Zjawy lekko zawiedziona, lecz nie okazywała tego. Wróciła do obozu i zajęła się innymi rzeczami.
<Mrok?>
[770 słów do treningu wojownika]
[przyznano 15%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz