Leżenie i nic nie robienie było dla kotki czymś nader nowym. Co prawda kotka poruszała przednimi łapkami na zmianę, by jakkolwiek rozładować szalejące w niej emocje. Jednakże takie spędzanie czasu było dla niej czymś nowym. Czymś zupełnie obcym, do czego jej hiperaktywna natura nie zdążyła nawet przywyknąć.
- Ej, Jaskier - zaczęła, szturchając łapą leżącego obok niej kocurka.
Nim jednak otrzymała odpowiedź, musiała odczekać dłuższą chwilę. W tym czasie zdążyła już rozprawić o tym, jaki ciepły dzisiaj jest dzień, jak to w powietrzu unosi się zapach stęchłej ryby, który większość nocniaków wdychała z upragnioną radością, jakby był największym afrodyzjakiem.
Co prawda Zboże przeżyła w klanie burzy zaledwie, powiedzmy na oko, trzy księżyce, jednakże życie tu, gdzie właśnie się znajdowała nadal wydawało jej się nader inne.
- Hm? - zanucił sennie kocurek, otwierając niechętnie oczy, po czym przeniósł wzrok na bengalkę, która właśnie starała zakryć się łapką słońce - O szo cho...? - Ziewnął przeciągle, najwidoczniej jeszcze nie rozbudzony. Koteczka wywróciła ślepkami, mimo wszystko uśmiechając się z lekka.
- Chodź podręczymy Truskawkową Łapę! - zawołała, natychmiast stając na czterech łapkach, tuż obok rudzielca. Wlepiła w niego swoje przenikliwe ślepka, szturchając w bok tego lenia. Nim jednak zdążyła po raz drugi go opierdzielić, żeby wstał i coś zrobił, do jej uszu dobiegł charakteryczny, ukochany dźwięk.
- ARONIOWY PODMUCH PRZYNIÓSŁ NAM RYBĘ! - wykrzyknęła i nim ktokolwiek zdążył zareagować, ta już popędziła w stronę czarno-białego kocura, natychmiast zabierając rybę, którą dopiero co zdążył upuścić.
- T-to m-moje. P-pow-wiem t-tatus-siowi! - zakwiliła Zawilec, podnosząc Zbożu ciśnienie tym swoim jąkaniem.
- Pf! A leć na skargę! Jesteś głupsza niż myślałam, skoro liczysz na to, że tatuś będzie Ci zawsze dupę ratował - zaśmiała się wrednie, po czym spojrzała na wojownika - Dzięki za rybę, jest genialnia! - mówiąc to, wzięła jeszcze większy kęs niż przedtem, połykając go szybko. Bengalka była tak zaaferowana jedzeniem, że nawet puściła mimo uszu obelgę bicolora na temat głupich bab czy czegoś w tym stylu. Nadal jednak istniał wybitnie drażniący aspekt w postaci córki Szron i Deszcza, nim jednak kotka zdążyła odezwać i ubliżyć starszej, została wyręczona przez syna Ognistej.
- Zboże ma rację. Twój stary jest wart tyle, co Żwirowa Gwiazda, czyli nic. Jest głupim mysim łajnem i wronią strawą.
Słysząc śmiech Aroni i donośny płacz Zawilca, Zboże uśmiechnęła się mimowolnie. Wyglądało na to, że tego całego Aronie warto było mieć za sojusznika.
< Jaskier? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz