- W ogóle mnie nie słuchasz. Powinieneś odpocząć, a nie ciągle coś robisz.
- Wiem, wiem, ale… - To był głos zastępcy.
- Żadnych "ale". Masz odpocząć – miauknęła stanowczo medyczka.
- Zajęcza Stopo,muszę jeszcze zorganizować patrole i… - przerwał.
- Czapla Gwiazda na pewno zrozumie, powiedziałam już.
- Och, no dobrze, ale nie potrwa to dłużej niż do końca tego dnia – miauknął Mokra Blizna.
- Obawiam się, że jeden dzień nie wystarczy, masz duże zaległości.
Kocur nie odpowiedział już nic, wyszedł ze schowka medyka.
- Zanieś rumianek Mokrej Bliźnie – Spojrzała na mnie Zajęcz Stopa.
- Dobrze.
Zębami złapałam za drobny biały kwitek. I wybiegłam z pomieszczenia. Rozejrzałam się po obozie, ale nigdzie na zauważyłam mentora Cętkowanej Łapy. Postanowiłam zajrzeć do legowiska wojownika. Też go tam nie było. Czyżby Kocur nie chciał wreszcie odpocząć? Wróciłam do medyczki.
- Nie ma go – miauknęłam.
- Co? Naprawdę, znowu? Jakie my mamy z nim problemy. Na pewno nie poszedł daleko, myślę, że szykuje patrol. Idź, proszę go poszukaj, a później go popilnuj, bo ja nie masz już siły.
- J-jasne – Trudno mi było mówić z pyskiem pełnym ziół.
Złapałam zapach zastępcy. Rzeczywiście, zapach skierował mnie do wychodzących wojowników. Najpewniej szykowali się do wyjścia z obozu. W środku grupy stał i mówił coś Mokra Blizna.
Chrząknęłam. Starsze koty popatrzyły się na mnie, czułam się trochę jak mrówka.
- Mokra Blizno, miałeś odpocząć.
- M-mam inne rzeczy do roboty.
- No właśnie nie masz, Zajęcza Stopa powiedziała, że mam cię pilnować. Ile ty masz lat, że trzeba się za tobą uganiać? – Miauknęłam z politowaniem. Miałam też kilka innych rzeczy do robot niż pilnowanie zastępcy, ale no ok, może nie będzie tak źle.
Kocur wyglądał na zmieszanego. Wreszcie strzepnął ogonem i coś mruknął pod nosem.
- To dla twojego dobra. – Próbowałam przekonać zastępcę przywódcy by wreszcie odpuścił.
<Mokra Blizno?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz