- Konwaliowa Łapo, błagam cię – ryczał przytulony Jeżowa Ścieżka do pyszczka swojej mamy – d-daj mi pajęczynę. Konwalio, wiesz co robić!
Czarno-białą nie odpowiedziała, po chwili jednak popędziła do schowka medyka. Nie było tam żadnej pajęczyny, łapy jej drżały w przerażeniu.
- Zostaw to, nic nie możesz już zrobić – Usłyszała głos Zajęczej Stopy.
- N-Nieprawda! – krzyknęła z przerażeniem uczennica – mogę! Ja mogę, ona nie może umrzeć, co zrobi J-jeżowa Ścieżka? Będzie się smucić! Błagam cię! Pomóż mi, ty wiesz najlepiej co zrobi…
- Czasami nie da się uratować życia, Jeżowa Ścieżka powinien ci to powiedzieć z resztą dobrze o tym wiesz. – Miauknęła zatroskana medyczka.
- Hhrr… Nie masz racji. Błagam cię! – Łapy Konwalii drżały – Błagam pomóż mi!
Uczennica nawet nie patrzyła co bierze, zabrała jakieś rośliny ze schowka medyka. Popędziła przed siebie, ale przewróciła się o jakiś korzeń. Szybko się podniosła i znów biegła. Położyła zioła przed mentorem.
- N-nie ma żadnej p-pajęczyny – rozpłakała się – Znalazłam tylko to… Błagam ja naprawdę nie wiem co robić! P-przepraszam! Przepraszam. Przepraszam… - głos kotki coraz bardziej cichł. Płakała, nic nie mogła zrobić. Tak samo jak w tedy kiedy jej mama umierała. Tak bardzo żałowała, że nic nie może zrobić to wszystko wykraczało poza jej umiejętności, było jak mgła, która nie znika na zawołanie, przenika po prostu przenika. Całe ciało jej drżało – Proszę, wybacz mi! – Kotka spuściła głowę. Położyła ją koło pyska swojego mentora. Z jego oczu lały się lodowate łzy.
- Nie! Moja mama… - ochryple wołał Jeżowa Ścieżka.
Konwalia lepko przytuliła się do Kocurka. Chciała go czymkolwiek pocieszyć, chciała powiedzieć jakiś żart, rozśmieszyć swojego mentora i zobaczyć jego piękny uśmiech na czekoladowej twarzy, a nie falę łez.
<Jeżowa Ścieżko?>
*patrzy tuląc poduszkę i psa* (╥﹏╥)
OdpowiedzUsuń