- Hej, jak mogłaś bawić się beze mnie! - W jej uchu odbiły się słowa Wiatr, która oparła się o nią o wrzasnęła biednej Jodle do uszka, przy okazji ją opluwając. Z pewnością nie było to przyjemne uczucie, ponieważ przez jeszcze kilka dobrych bić serca słyszała jak to samo zdanie powtarza jej się w głowie, ale zaraz nią potrząsnęła. Spojrzała z błyskiem w oku na swoją siostrę bliźniaczkę i pokazała jej język, dodając jeszcze:
- Było nie spać! Teraz już mi się nie chce w nic grać.
Kiedy skończyła to mówić, aby uzasadnić te słowa runęła na plecy i przekręciła się, aby pójść spać. Nie została jej dana jednak taka możliwość, bowiem zaraz poczuła jak Wiatr paca ją łapami i trzęsie nią, przez co niezbyt wygodnie się jej leżało. Westchnęła i zamknęła oczy, ignorując swoją siostrę, ale ta nadal powtarzała te czynności.
- Mówisz tak, bo pewnie byłaś w tej zabawie taka słaba, że nie chcesz w nią znowu grać! - Wypaliła trzecia w kolejności córka, najwyraźniej nieco zirytowana zachowaniem swojej o kilka sekund starszej siostry. Słysząc to oskarżenie jednak, Jodła nawet nie dała szansy na wypalenie czegoś jeszcze przez Wiatr, bowiem już stała na łapach. Jej nosek był zmarszczony, a oczy zmrużone. Wiedziała najpewniej, gdzie uderzyć w słaby punkt Jodły. Ona nigdy nie pozwoliłaby na podważenie jej umiejętności, nigdy!
- Chcesz się przekonać, Wiatr? - Wypaliła kotka, marszcząc brwi, ale w jej oczach migotały psotne iskierki. Nie miała zamiaru zrobić jej krzywdy czy coś, ale było to z pewnością niemiłe wysuwać takie wnioski na poczekaniu! Nie czekając więc nawet na jej odpowiedź przysunęła do siebie piłkę łapką i powiedziała jakie są zasady gry. W końcu zaczęły się bawić, tak jak zażyczyła sobie Wiatr, ale tak naprawdę długo to nie trwało. Szybko napędzana tym, żeby dopiec siostrze, że nie jest wcale tylko zwykłą, tłustą kluchą, trąciła łapą piłkę na tyle mocno, że to pokulała się daleko, daleko... aż trafiła prosto w nos Lawendy.
- I teraz nam ją zabierze! Brawo! - Mruknęła naburmuszona Wiatr do ucha Jodły, na co ta jedynie westchnęła i ruszyła w stronę terminatorki swoim pokracznym krokiem. Stanęła jednak nieopodal, zastanawiając się nad ważną kwestią. Wątpiła, aby ta kotka jej nie oddała tej piłki. Przecież była ""śmiesznym"" i ""uroczym"" kociakiem. A więc czemu się zatrzymała? Gdyby tak pomyśleć nad zamiarami Jodły to odpowiedź była oczywista. Wiatr znowu była od niej lepsza w tej grze, a więc jeśli uczennica im nie odda to nawet lepiej! Tylko co w tym momencie zrobić...
- Najwyraźniej to znak, że nie powinnyśmy się bawić - Stwierdziła w końcu Jodła i uśmiechnęła się szeroko do Wiatr, która mruknęła coś pod nosem niezadowolona i poszła sobie. Kochała swoją siostrę i nie chciała, aby ta była smutna, ale stwierdziła, że przecież nie będzie się smucić za to, że nie będą się bawić akurat w tą grę. Zagrają sobie w inną i tyle, jak już nie będzie tej przeklętej piłeczki. Wtedy właśnie Jodła skierowała wzrok na postawną terminatorkę, która wlepiała w nią zdziwione spojrzenie. Najwyraźniej nie spodziewała się takiej reakcji po kimś, kto "lubi" się bawić.
<Lawendowa Łapo?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz