Turkawie Skrzydło musiała zaprzeć się mocno łapami, aby wypchnąć małą kluskę spoza miłego kącika. Cętce wcale nie spodobała się myśl o wyjściu w las i wykładzie o ”klanach”.
- Nie mogłybyśmy iść jutro? Jestem zmęczona! – jęczała tylko i dalej zapierała się łapkami. „I dlatego nie lubię tych kurdupli” zaśmiała się w duchu medyczka.
- No chodź! Jeśli przez cały księżyc będziesz miała dalej takie nastawienie to Borsucza Gwiazda nigdy Cię nie przyjmie! – powiedziała ostro czekoladowa. Mały „kurdupel” sprężył się i szedł dalej sztywno. Gdyż zdał sobie sprawę, że pewnie wszystkie koty już widziały jego lenistwo. Dlatego szybkim krokiem razem ze swoją mentorką oddalił się od gapiów.
- Turkawie Skrzydło, w zasadzie to co się robi w klanie? – zapytała niby od niechcenia Cętka.
- Emmmm… polujemy, walczymy za klan, medycy zbierają zioła i leczą inne koty…w zasadzie trochę tego jest – odpowiedziała uzdrowicielka i spojrzała na swoją uczennicę, by dowiedzieć się jak ta na to zareaguje. Oczy burej zaświeciły się już po pierwszej połowie zdania po chwili zaczęła zadawać masę pytań związanych z klanem i jego obyczajami. Kotki nie zdążyły obejść terytorium za to mała dowiedziała się dużo o przeszłości czekoladowej i o tym, że ta sama też była przybłędą. Po jakimś czasie rozmowy młoda mentorka nagle przystanęła i głośno wciągnęła powietrze. Cętka również się zatrzymała i spojrzała na córkę Biegnącego Strumienia z wyczekiwaniem.
- No Cętko, pokaż co potrafisz… - powiedziała czekoladowa i wbiła wzrok w kociaka. Mała równie głośno wciągnęła powietrze, ale nic nadzwyczajnego nie poczuła, tylko zapach lasu.
- No, ale co? – zadała głupie pytanie córka Burki i rozejrzała się.
- No pokaż jak polujesz – szepnęła starsza z brakiem cierpliwości w głosie. Bura kotka znów spróbowała coś szczególnego wyczuć, ale tylko pokręciła głową. Spojrzała żałośnie w stronę jednego z krzewów i wtedy coś zobaczyła. Lekkie poruszenie, ale na pewno nie wywołane przez wiatr. Cętka jak mogła najciszej szurnęła w stronę rośliny. Cokolwiek tam było nie wytrzymało głośnego dźwięku trzaskanych gałęzi i zwiało. Kotka spojrzała z pogardą na swój brzuch i powoli wstała. Turkawie Skrzydło przez chwilę wpatrywała się tępo w kociaka, a po chwili wybuchła śmiechem.
- T-t-y t-tak gło-ś-śno… t-to w-w-wog-g-óle mo-ż-ż-na naz-w-wać skra-skra-daniem? – mentorka śmiała się w niebogłosy jednak nie zwróciła uwagi na zażenowany wyraz twarzy i lekko smutny swojej podopiecznej. Po chwili uspokoiła się i westchnęła. – Na klan Gwiazd, będzie z Tobą dużo pracy..
- Czekaj, czekaj… Co to ten klan Gwiazd? … mówiłaś tylko o czterech klanach – córka Burki przesunęła powoli wzrok ze swoich łap w niebieskie oczy mentorki. Czekoladowa kocica zastanowiła się chwilę.
- Klan Gwiazd, to taki… - szukała dobrego określenia. – No my wierzymy, że do klanu Gwiazd trafiają dobre koty po śmierci – dokończyła i spojrzała w powoli pojawiające się gwiazdy na niebie. – To jest Srebrna Skóra, stąd patrzą na nas nasi przodkowie, oczywiście jeśli wiedzieli o jego istnieniu i o kodeksie wojownika, no wiesz byli pieszchochami.
- Kodeks wojownika?
- Będziesz musiała się go wyuczyć inaczej nici z dołączenia do klanu – powiedziała stanowczo. – A tymczasem wracajmy do obozu, robi się ciemno – istotnie słońce powoli chowało się za horyzontem, a księżyc wyłaniał się od drugiej strony. Kotki wróciły do obozu. Cętka lekko poczłapywała łapami, ale nadążyła za swoją mentorką. Gdy dotarły do obozu słońca już nie było widać, zamiast niego na Srebrnej Skórze rozbłysły pyski przodków.
…
Cętka otworzyła oczy i przeciągnęła się przy tym ziewając. Rozejrzała się i pierwsze co zobaczyła to czekoladowe ciało zwinięte obok niej. Kotka powoli wstała i cicho wyszła z legowiska medyków. Było tam za ciasno jak na trzy koty. Kocię postanowiło więc wyjść na zewnątrz „przewietrzyć się”. Gdy znalazło się w blasku gwiazd popatrzyło w górę i na chwilę zachciało znowu poczuć matczyne ciepło, ciepło Żwirka, nawet ciepło ciała Fali. Przez chwilę wydawało jej się, że zauważyła na Srebrnej Skórze pysk jej brata, nie… to musiało być tylko złudzenie. W ogóle o co chodzi z tym całym klanem Gwiazd i kto wierzy w takie brednie? Kotka w zamyśleniu nawet nie zauważyła gdzie kierują ją łapy. Stanęła na środku obozu i wpatrywała się w poszukiwaniu pyska jej przyjaciela na niebiosach. Po jakimś czasie mała zmęczyła się i zaczął ją boleć lekko kark od ciągłego patrzenia w górę dlatego skierowała się w stronę legowiska i położyła obok ciepłego ciała jej „tymczasowej” mentorki, ale Cętka zamierzała udowodnić, że nie tylko tymczasowej.
<Wiem, nie mam co robić tylko pisać opowiadania xd Skrzydle?>
Przepraszam za to: "byli pieszczochami" oczywiście Biegnący Strumień nie była pieszczochem, ale się nim stała prawda? Ponadto jak piszesz Turkawka nie znała swojej matki i nie wiedziała kim ona jest, więc czy możemy przypuścić, że koty powiedziały jej o tym, że ta odeszła do pieszczochów chociaż tego chyba nie ma w fabule. Jeszcze raz sorki.
OdpowiedzUsuń-Cętka
Spoko^^
Usuń~Błękit