- Zapomniałeś, że dzisiaj mamy patrol z naszymi uczniami? - miauknęła jakby niezadowolona kocica, poruszając niespokojnie ogonem po ziemi, wzniecając przy tym mały kurz. Pręgowany spojrzał nań lekko zdziwiony, jednakże skinął bez słowa głową. Nie zamierzał się przyznawać, że zapomniał o tym, że ledwie wczoraj został mentorem córki samego lidera klanu - Cyprysowej Łapy. Zaś sama Lawenda też otrzymała ucznia - Wietrzną Łapę. Kocur skinął więc głową, powolnym krokiem ruszając w stronę legowiska uczniów. Zmarszczył niezadowolony brwi, widząc, że kocice nadal śpią.
- Ruszać tyłki dzieciaki. Siedzenie na tyłku u mamusi się skończyło - warknął, już chciał mówić dalej, jednakże widząc, że szylkretki wstają, odpuścił - Czekamy przed wyjściem z obozu - rzucił oschle, po czy poszedł w stronę wyznaczonego miejsca zbiórki. Nigdy nie sądził, że tak szybko dostanie ucznia, a tu proszę, niespodzianka. Wystarczyło poczekać jeden księżyc. Syn Czaplego Potoku uśmiechnął się sam do siebie, po czym skinął głową na powitanie wojownikom wracającym z polowania. Oblizał lekko pysk, na samą myśl o świeżym mięsie, jakiego mógłby teraz skosztować. Jednakże obowiązki szły pierwsze w kolejce przed przyjemnościami.
- Idziemy? - rzucił znudzony do Lawendowego Strumienia, gdy ich terminatorki podeszły doń na odległość zaledwie zajęczego skoku.
< Lawendowy Strumień? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz