Zamruczała z rozbawieniem na upartość przyjaciółki. Nie zabroni jej. Nic złego się przecież nie stanie. A przynajmniej nie powinno. Zresztą, będą przecież inni wojownicy. W razie niebezpieczeństwa stanowią silną, zgraną grupę, a nie samotnego, osłabnionego i bezbronnego kota.
- No w porządku - odpowiedziała po chwili zastanowienia. - Chodźmy, tylko zawołam jeszcze Sztormowe Niebo, Brzozowe Ucho i Sarnią Łapę - dodała, idąc po wymienionych przed chwilą Burzowiczów. Cała piątka podążyła przez gołe terytorium klanu. Przywiewał delikatny wietrzyk, w uszach szumiał cichy śpiew ptaków. Było ich mniej, niż zazwyczaj. I nic dziwnego - nastała Pora Opadających Liści, dnie były krótsze i zimniejsze. Coraz rzadziej spotykano prawdziwie pulchną, tłustą zwierzynę. Ostatni dzwonek przed Porą Nagich Drzew - i ryzykiem epidemii Zielonego Kaszlu lub dużych mrozów. Krótko mówiąc - przed śmiercią i nieurodzajem. Pokręciła łbem, odganiając złowróżbne myśli oraz przyspieszając kroku. Zamiast tego zaczęła zastanawiać się nad ostatnimi wydarzeniami ze zgromadzenia. Dlaczego? Co oni uczynili Klanowi Gwiazd? Robią coś nie tak? Wiara Migoczącego Nieba zawsze była bardzo silna i kocica wiedziała, że nie porzuci jej, nieważne, co przodkowie by uczynili. Zbyt bardzo liczyła na ich obecność i wsparcie, tymbardziej, że przecież znaczna część rodziny szylkretowej już od dawna wąchała kwiatki od spodu. Ale naprawdę, co te ofiary zrobiły? Nie mogli to być przypadkowi uczestnicy zgromadzenia, w końcu każdy z nich należał do innego klanu. Nie znała tych pozostałych, ale Konwaliowa Rzeka... Zdawała się być po prostu bystrą, radosną młodą matką obserwującą postęp w treningach jej pociech. Co ona mogła zrobić, co byłoby wbrew woli pradawnych wojowników? Zastępczyni nie wiedziała. Ale chciała wiedzieć. Podniosła pochylony łeb, powracając do rzeczywistości. Dość tych przykrych przemyśleń. Teraz powinna skupić się na patrolowaniu okolicy, upewnienia się, że terytoria Klanu Burzy są bezpieczne. Szli brzegiem granic z Klanem Wilka, odnawiając ślady zapachowe. Przyglądała się uważnie, ze zmrużonymi oczami. Nikt nie spodziewał się zagrożenia ze strony Borsuczej Gwiazdy, zwłaszcza, że był stary. Właśnie. Stary. Za kilka lub kilkanaście księżyców może umrzeć, a chociaż Płonący Grzbiet wydawał się spokojny i niezbyt wrogo nastawiony, nikt przecież nie wiedział, co będzie miał w planach. "Czy ty potrafisz myśleć optymistycznie?" burknęła do samej siebie. Tym razem spojrzała się na Ciernistą Gwiazdę. Liderka nadal była bardzo drobna, wciąż troszkę wychudzona, ale potomkini Czarnej Gwiazdy wiedziała, że ta determinacja w zielonych ślepiach ani trochę nie jest przekłamana. Ciernik zawsze będzie stawiać się za swoich pobratymców i walczyć za nich, podobnie jak jej przyszła następczyni. Ale to przywiało kolejne przerażające zastanowienia - z takim oddaniem dla rodziny i bliskich... W jakim tempie buraska straci wszystkie życia?
To były chyba te najbardziej koszmarne wizje przyszłości. Nie wyobrażała sobie dnia bez milutkiego pomruku córki Białej Sadzawki, wspólnych polowań, pogaduszek... Ale jednocześnie wiedziała, że ten dzień kiedyś nastąpi. A może jednak nie? Może to ona odejdzie na wieczne łowy pierwsza?
Zaczęli wracać, idąc jeszcze kawałek przy rozciągającym się terenie Klanu Nocy, a następnie obrócili kurs ku drodze do obozu. Przylgnęła bliżej zielonookiej, jakby bojąc się, że na małą postać zaraz coś się rzuci. Nie chciała jej stracić. Tak bardzo nie chciała... Byli na miejscu. Postanowiła jednak pogadać jeszcze trochę z przyjaciółką o ostatnich wydarzeniach. Tych jeszcze bliższych. Świerkowa Kora poroniła, co było przykre nie tylko dla niej, ale i wszystkich klanowiczów. Błękitnooką jednak bardziej interesowała sprawa małego, liliowego kociaka, którego potomkini Srebrnej Gwiazdy niedawno przyniosła do kociarni. Podążyła więc za nią do jej legowiska.
- Cierniku, możemy porozmawiać? - miauknęła, subtelnie wkładając pyszczek do środka.
- Tak, wejdź
Posłusznie wlazła do środka, siadając naprzeciwko niej.
- Ta kotka, którą przyniosłaś. Pachniała, ekhem, trochę znajomo. Wiesz, co tu tak właściwie chodzi?
<Ciernik?>
BLOGOWE WIEŚCI
BLOGOWE WIEŚCI
W Klanie Burzy
Klan Burzy znów stracił lidera przez nieszczęśliwy wypadek, zabierając ze sobą dodatkową dwójkę kotów podczas ataku lisów. Przywództwo objął Króliczy Nos, któremu Piaszczysta Zamieć oddał swoje ówczesne stanowisko, na zastępcę klanu wybrana natomiast została Przepiórczy Puch. Wiele kotów przyjęło informację w trudny sposób, szczególnie Płomienny Ryk, który tamtego feralnego dnia stracił kotkę, którą uważał za matkęW Klanie Klifu
Wojna z Klanem Wilka i samotniczkami zakończyła się upokarzającą porażką. Klan Klifu stracił wielu wojowników – Miedziany Kieł, Jerzykową Werwę, Złotą Drogę oraz przywódczynię, Liściastą Gwiazdę. Nie obyło się również bez poważnych ran bitewnych, które odnieśli Źródlana Łuna, Promieniste Słońce i Jastrzębi Zew. Klan Wilka zajął teren Czarnych Gniazd i otaczającego je lasku, dołączając go do swojego terytorium. Klan Klifu z podkulonym ogonem wrócił do obozu, by pochować zmarłych, opatrzeć swoje rany i pogodzić się z gorzką świadomością zdrady – zarówno tej ze strony samotniczek, które obiecywały im sojusz, jak i członkini własnego Klanu, zabójczyni Zagubionego Obuwika i Melodyjnego Trelu, Zielonego Wzgórza. Klifiakom pozostaje czekać na decyzje ich nowego przywódcy, Judaszowcowej Gwiazdy. Kogo kocur mianuje swoim zastępcą? Co postanowi zrobić z Jagienką i Zielonym Wzgórzem, której bezpieczeństwa bez przerwy pilnuje Bożodrzewny Kaprys, gotowa rzucić się na każdego, kto podejdzie zbyt blisko?W Klanie Nocy
Ostatni czas nie okazał się zbyt łaskawy dla Nocniaków. Poza nowo odkrytymi terenami, którym wielu pozwoliły zapomnieć nieco o krwawej wojnie z samotnikami, przodkowie nie pobłogosławili ich niemalże niczym więcej. Niedługo bowiem po zakończeniu eksploracji tajemniczego obszaru, doszło do tragedii — Mątwia Łapa, jedna z księżniczek, padła ofiarą morderstwa, którego sprawcy jak na razie nie odkryto. Pośmiertnie została odznaczona za swoje zasługi, otrzymując miano Mątwiego Marzenia. Nie złagodziło to jednak bólu jej bliskich po stracie młodej kotki. Nie mieli zresztą czasu uporać się z żałobą, bo zaledwie kilka wschodów słońca po tym przykrym wydarzeniu, doszło do prawdziwej katastrofy — powodzi. Dotąd zaufany żywioł odwrócił się przeciw Klanowi Nocy, porywając ze sobą życie i zdrowie niejednego kota, jakby odbierając zapłatę za księżyce swej dobroci, którą się z nimi dzielił. Po poległych pozostały jedynie szczątki i pojedyncze pamiątki, których nie zdołały porwać fale przed obniżeniem się poziomu wód, w konsekwencji czego następnego ranka udało się trafić na wiele przykrych znalezisk. Pomimo ciężkiej, ponurej atmosfery żałoby, wpływającej na niemalże wszystkich Nocniaków, normalne życie musiało dalej toczyć się swoim naturalnym rytmem.Przeniesiono się więc do tymczasowego schronienia w lesie, gdzie uzupełniono zniszczone przez potop zapasy ziół oraz zwierzyny i zregenerowano siły. Następnie rozpoczęła się odbudowa poprzedniego obozu, która poszła dość sprawnie, dzięki ogromnemu zaangażowaniu i samozaparciu członków klanu — w pracach renowacyjnych pomagał bowiem niemalże każdy, od małego kocięcia aż po członków starszyzny. W konsekwencji tego, miejsce to podniosło się z ruin i wróciło do swojej dawnej świetności. Wciąż jednak pewne pozostałości katastrofy przypominają o niej Nocniakom, naruszając ich poczucie bezpieczeństwa. Zwłaszcza z krążącymi wśród kotów pogłoskami o tym, że powódź, która ich nawiedziła, nie była czymś przypadkowym — a zemstą rozchwianego żywiołu, mszczącego się na nich za śmierć członkini rodu. W obozie więc wciąż panuje niepokój, a nawet najmniejszy szmer sprawia, że każdy z wojowników machinalnie stroszy futro i wzmaga skupienie, obawiając się kolejnego zagrożenia.
W Klanie Wilka
Ostatnio dzieje się całkiem sporo – jedną z ważniejszych rzeczy jest konflikt z Klanem Klifu, powstały wskutek nieporozumienia. Wszystko przez samotniczkę imieniem Terpsychora, która przez swoją chęć zemsty, wywołała wojnę między dwoma przynależnościami. Nie trwała ona długo, ale z całą pewnością zostawiła w sercach przywódców dużo goryczy i niesmaku. Wszystko wskazuje na to, że następne zgromadzenie będzie bardzo nerwowe, pełne nieporozumień i negatywnych emocji. Mimo tego Klan Wilka wyszedł z tego starcia zwycięsko – odebrali Klifiakom kilka kotów, łącznie z ich przywódczynią, a także zajęli część ich terytorium w okolicy Czarnych Gniazd.Jednak w samym Klanie Wilka również pojawiły się problemy. Pewnego dnia z obozu wyszli cali i zdrowi Zabłąkany Omen i jego uczennica Kocankowa Łapa. Wrócili jednak mocno poobijani, a z zeznań złożonych przez srebrnego kocura, wynika, że to młoda szylkretka była wszystkiemu winna. Za karę została wpędzona do izolatki, gdzie spędziła kilka dni wraz ze swoją matką, która umieszczona została tam już wcześniej. Podczas jej zamknięcia, Zabłąkany Omen zmarł, lecz jego śmierć nie była bezpośrednio powiązana z atakiem uczennicy – co jednak nie powstrzymało największych plotkarzy od robienia swojego. W obozie szepczą, że Kocankowa Łapa przynosi pecha i nieszczęście. Jej drugi mentor, wybrany po srebrnym kocurze, stracił wzrok podczas wojny, co tylko podsyca te domysły. Na szczęście nie wszystko, co dzieje się w klanie jest złe. Ostatnio do ich żłobka zawitała samotniczka Barczatka, która urodziła Wilczakom córeczkę o imieniu Trop – a trzy księżyce później narodził się także Tygrysek (Oba kociaki są do adopcji!).
W Owocowym Lesie
Społecznością wstrząsnęła nagła i drastyczna śmierć Morelki. Jak donosi Figa – świadek wypadku, świeżo mianowanemu zwiadowcy odebrały życie ogromne, metalowe szczęki. W związku z tragedią Sówka zaleciła szczególną ostrożność na terenie całego klanu i zgłaszanie każdej ze śmiercionośnych szczęki do niej.Niedługo później patrol składający się z Rokitnika, Skałki, Figi, Miodka oraz Wiciokrzewa natknął się na mrożący krew w żyłach widok. Ciało Kamyczka leżało tuż przy Drodze Grzmotu, jednak to głównie jego stan zwracał na siebie największą uwagę. Zmarły został pozbawiony oczu i przyozdobiony kwiatami – niczym dzieło najbardziej psychopatycznego mordercy. Na miejscu nie znaleziono śladów szarpaniny, dostrzeżono natomiast strużkę wymiocin spływającą po pysku kocura. Co jednak najbardziej przerażające – sprawca zdarzenia w drastyczny sposób upodobnił wygląd truchła do mrówki. Szok i niedowierzanie jedynie pogłębił fakt, że nieboszczyk pachniał… niedawno zmarłą Traszką. Sówka nakazała dokładne przeszukanie miejsca pochówku starszej, aby zbadać sprawę. Wprowadziła także nowe procedury bezpieczeństwa: od teraz wychodzenie poza obóz dozwolone jest tylko we dwoje, a w przypadku uczniów i ról niewalczących – we troje. Zalecana jest również wzmożona ostrożność przy terenach samotniczych. Zachowanie przywódczyni na pierwszy rzut oka nie uległo zmianie, jednak spostrzegawczy mogą zauważyć, że jej znany uśmiech zaczął ostatnio wyglądać bardzo niewyraźnie.
W Betonowym Świecie
nastąpiła niespodziewana zmiana starego porządku. Białozór dopiął swego, porywając Jafara i tym samym doprowadzając swój plan odwetu do skutku. Wieści o uwięzionym arystokracie szybko rozeszły się po mieście i wzbudziły ogromne zainteresowanie, powodując, że każdego dnia u stóp Kołowrotu zbierają się tłumy, pragnąc zmierzyć się na arenie z miejską legendą lub odpłacić za dawno wyrządzone szkody. Białozór zdołał przekonać samego Entelodona do zawarcia z nim sojuszu, tym samym stając się jego nowym wasalem. Ci, którzy niegdyś stali na czele, teraz są ścigani – za głowy Bastet i Jago wyznaczono wysokie nagrody. Byli członkowie gangu Jafara rozpierzchli się po całym mieście, bezradni bez swojego przywódcy. Dawna potęga podzieliła się na grupy opowiadające się po różnych stronach konfliktu. Teraz nie można ufać nawet dawnym przyjaciołom.MIOTY
Mioty
Miot w Klanie Klifu!
(jedno wolne miejsce!)
Miot w Klanie Wilka!
(jedno wolne miejsce!)
Miot w Klanie Burzy!
(Brak wolnych miejsc!)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz