Chociaż nie starał się nie dać tego po sobie poznać, w środku Szakłak aż się zagotował. Pomyślałby kto, że już za chwilę poczyni kolejny wielki krok na drodze do zostania wojownikiem, a tu - lipa! Przez kogo? Oczywiście, że przez tą wredną Łzawy Taniec, która jak gdyby nigdy nic przerwała sobie jego niezwykle ważny trening, mitrężąc czas na pogaduszki z jego mentorką! Bo to przecież była jego mentorka. Już dawno wyłapał w rozmowach z Rybim Ogonem, że vanka była jej poprzednią uczennicą. No właśnie - poprzednią. Już spędziła przeznaczony jej czas ze starszą wojowniczką, a teraz przyszła kolej Szakłakowej Łapy. Jeśli jej się to nie podoba, to niech spada na drzewo!
Niestety, choć uczeń z całego serca pragnął zmienić słowa w czyny i wprowadzić tę niewypowiedzianą kwestię w życie, nie leżało to w zakresie jego możliwości. Ba, nie mógł nawet w sposób dobitny okazać niezadowolenia w obawie, że zostanie mu przyklejona łatka niecierpliwego dzieciaka. Jedynym, co mu pozostawało, była próba odwrócenia uwagi Rybiego Ogona od konwersacji z biało-burą przeszkadzajką i skierowania jej z powrotem na ćwiczenia.
Udając, że przerwany trening wcale go nie rusza, powoli zbliżył się do brzegu..
- Łał! Ale wielka ryba! - krzyknął donośnie z wręcz teatralnym zdumieniem, przechylając się tak, że niemal dotknął nosem falującej tafli, pod którą nie było widać choćby płotki. - Patrz, Rybi Ogonie! Myślisz, że będę mógł taką złapać?
Jego okrzyk okazał się skuteczny - kotki odwróciły się w jego stronę. Na pyszczku jednej malowało się serdeczne zaciekawienie, natomiast druga… Cóż, Szakłak wiedział, że Łzawa wie, że zrobił to specjalnie. Z chęcią wytknąłby jej język w tryumfalnym geście, gdyby nie obecność mentorki. Poza tym uczniowi chyba już takie coś nie przystoi?...
- Wybacz, Łezko, ale Szakłak chyba urwie mi ogon, jeżeli zaraz nie nauczę go łowić - zaśmiała się starsza kotka, na co uczeń lekko się obruszył. Skąd wiedziała, że się aż tak niecierpliwi? Czy zdradził go język ciała? Cóż, będzie musiał nad tym popracować. W każdym razie cel został osiągnięty, a to najważniejsze. - Dokończymy potem w obozie, co ty na to?
Szakłak wymruczał potwierdzenie i odwrócił się dumnie w stronę rzeki, gotowy na złowienie swojej pierwszej ryby. Nie obchodziło go zdanie Łzawego Tańca, nie interesowało go nawet, czy już sobie poszła, czy nie. Jego trening był najważniejszy, i nikt mu go nie będzie zakłócał!
<Łezka?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz