Liliowy bicolor własnie pełzał do źródła pożywienie, czując niemalże przyciśnięte do jego boczku drugie ciałko, nieco większe, nieco cieplejsze i nieco bardziej puchate od niego. Znał już ten kształt i zapach, był to jego "brat Baran", jednak młody jeszcze nie pojmował znaczenia tych słów usłyszanych od większej i bardziej pachnącej masy, karmiącej go ciepłym mlekiem. W pewnym momencie przestał czuć obok siebie Barana i wielce mu się to nie podobało. Często się zdarzały takie zniknięcia braciszka, jednak Kózka nadal bardzo za tym nie przepadał. Nie podobało mu się, że Baran może być od niego szybciej przy miękkim brzuchu matki. Zaczął czołgać się w kółko, wydając z siebie głośne piski, przy okazji niuchając maleńkim noskiem na około. Po paru uderzeniach serce kociak się poddał i zaczął przemieszczać się w kierunku najmilszego zapachu. Strasznie niezadowolony kocurek w końcu pokracznie wgramolił się na prawdopodobnie łapki rodzicielki, domagając się od niej uwagi. Gdy poczuł na główce mokre, ciepłe i szorstkie coś, na jego pyszczek wszedł delikatny uśmiech. Bardzo, bardzo lubił to uczucie i gest ze strony mamy. Parę razy poruszał łapkami i grzbiecikiem, by wygodnie się ułożyć, a gdy po paru uderzeniach serca osiągnął swój cel wziął głęboki wdech i wypuścił powietrze małym noskiem z świstem, trzęsąc się niczym galareta. Już tak bardzo chciałby być szybszy i lepszy od "brata Barana", który to mu ciągle ucieka. Miał nadzieję, że w przyszłości się to zmieni i mama będzie ko kochała bardziej.
Jakie było zdziwienie kociaka, gdy zaczął widzieć, dziwne, kolorowe, rozmazane plamy na zielonym tle. W tym samym momencie usłyszał znajomy głos, jednak nie udało mu się rozpoznać żadnych słów. Był zbyt pochłonięty tym wszystkim. Był nieco przestraszony tą odmiennością od ciemności, jaką do tej pory znał. Teraz wszystko było takie jasne, takie różnobarwne. I nagle do jego małej główki przyszła przerażająca myśl: "Czy będzie tego więcej?" Na szczęście, gdy zamykał powieki, znowu wracał do znajomej czarnej otchłani, więc było jeszcze wyjście z strasznej sytuacji. Jednak ciepłe i radosne głosy wydawały się być zadowolone, że kociak może coś widzieć, więc może nie ma się czego bać?
Tak jak wtedy pomyślał, z każdym dniem obraz stawał się coraz mniej rozmazany i jeszcze bardziej kolorowy. Był z tego jeden plus. W końcu się dowiedział, że "brat Baran" jest po prostu biało-kremową rozmazaną plamą, a rodzicielka podobną, jednak większą i czarno-rudą masą. Ciekawe. Maluch zaczął zastanawiać się, czy on też jest czymś takim. W pewnym momencie poczuł na karku ciepły oddech i nagle jego nóżki oderwały się od ziemi. Podobnie jak przy znikaniu Baranka, kocurek nadal nie mógł się przyzwyczaić się do lotów, które zawsze wywoływały u niego niecichy pisk. Jednak parę uderzeń serca znalazł się szczęśliwie na miękkim podłożu, a gdy uświadomił sobie, że leży przy pachnącym mlekiem brzuchu, a obok niego czuł futerko Baranka, znów poczuł się zadowolony. Zaczął ugniatać łapkami źródło pożywienie, napełniając swój pyszczek ciepłą, smaczną cieczą, mrucząc z błogiego zadowolenia.
Tak mijały kolejne wschody słońca. Baranka coraz częściej nie było przy nim, jednak Koza przestał się tym tak bardzo przejmować, gdyż odkrył, ile przyjemności i ciepła daje mu ciągłe przylepianie się do szyi bądź brzucha Głuszcowej Łapy. Młody po skończonym posiłku oddał się swojej jak na razie ulubionej czynności, czyli spaniu. Kózka zaczął pochrapywać cicho, gdy nagle przygniotła go strasznie ciężka masa, skutecznie budząc go z snu. Przerażony maluch zaczął wydawać z siebie najgłośniejsze dźwięki, na jakie pozwalało jego gardło i kończące się mu powietrze.
< Głuszcowa Łapo? Ratuj synka! >
BLOGOWE WIEŚCI
BLOGOWE WIEŚCI
W Klanie Burzy
Klan Burzy znów stracił lidera przez nieszczęśliwy wypadek, zabierając ze sobą dodatkową dwójkę kotów podczas ataku lisów. Przywództwo objął Króliczy Nos, któremu Piaszczysta Zamieć oddał swoje ówczesne stanowisko, na zastępcę klanu wybrana natomiast została Przepiórczy Puch. Wiele kotów przyjęło informację w trudny sposób, szczególnie Płomienny Ryk, który tamtego feralnego dnia stracił kotkę, którą uważał za matkęW Klanie Klifu
Wojna z Klanem Wilka i samotniczkami zakończyła się upokarzającą porażką. Klan Klifu stracił wielu wojowników – Miedziany Kieł, Jerzykową Werwę, Złotą Drogę oraz przywódczynię, Liściastą Gwiazdę. Nie obyło się również bez poważnych ran bitewnych, które odnieśli Źródlana Łuna, Promieniste Słońce i Jastrzębi Zew. Klan Wilka zajął teren Czarnych Gniazd i otaczającego je lasku, dołączając go do swojego terytorium. Klan Klifu z podkulonym ogonem wrócił do obozu, by pochować zmarłych, opatrzeć swoje rany i pogodzić się z gorzką świadomością zdrady – zarówno tej ze strony samotniczek, które obiecywały im sojusz, jak i członkini własnego Klanu, zabójczyni Zagubionego Obuwika i Melodyjnego Trelu, Zielonego Wzgórza. Klifiakom pozostaje czekać na decyzje ich nowego przywódcy, Judaszowcowej Gwiazdy. Kogo kocur mianuje swoim zastępcą? Co postanowi zrobić z Jagienką i Zielonym Wzgórzem, której bezpieczeństwa bez przerwy pilnuje Bożodrzewny Kaprys, gotowa rzucić się na każdego, kto podejdzie zbyt blisko?W Klanie Nocy
Ostatni czas nie okazał się zbyt łaskawy dla Nocniaków. Poza nowo odkrytymi terenami, którym wielu pozwoliły zapomnieć nieco o krwawej wojnie z samotnikami, przodkowie nie pobłogosławili ich niemalże niczym więcej. Niedługo bowiem po zakończeniu eksploracji tajemniczego obszaru, doszło do tragedii — Mątwia Łapa, jedna z księżniczek, padła ofiarą morderstwa, którego sprawcy jak na razie nie odkryto. Pośmiertnie została odznaczona za swoje zasługi, otrzymując miano Mątwiego Marzenia. Nie złagodziło to jednak bólu jej bliskich po stracie młodej kotki. Nie mieli zresztą czasu uporać się z żałobą, bo zaledwie kilka wschodów słońca po tym przykrym wydarzeniu, doszło do prawdziwej katastrofy — powodzi. Dotąd zaufany żywioł odwrócił się przeciw Klanowi Nocy, porywając ze sobą życie i zdrowie niejednego kota, jakby odbierając zapłatę za księżyce swej dobroci, którą się z nimi dzielił. Po poległych pozostały jedynie szczątki i pojedyncze pamiątki, których nie zdołały porwać fale przed obniżeniem się poziomu wód, w konsekwencji czego następnego ranka udało się trafić na wiele przykrych znalezisk. Pomimo ciężkiej, ponurej atmosfery żałoby, wpływającej na niemalże wszystkich Nocniaków, normalne życie musiało dalej toczyć się swoim naturalnym rytmem.Przeniesiono się więc do tymczasowego schronienia w lesie, gdzie uzupełniono zniszczone przez potop zapasy ziół oraz zwierzyny i zregenerowano siły. Następnie rozpoczęła się odbudowa poprzedniego obozu, która poszła dość sprawnie, dzięki ogromnemu zaangażowaniu i samozaparciu członków klanu — w pracach renowacyjnych pomagał bowiem niemalże każdy, od małego kocięcia aż po członków starszyzny. W konsekwencji tego, miejsce to podniosło się z ruin i wróciło do swojej dawnej świetności. Wciąż jednak pewne pozostałości katastrofy przypominają o niej Nocniakom, naruszając ich poczucie bezpieczeństwa. Zwłaszcza z krążącymi wśród kotów pogłoskami o tym, że powódź, która ich nawiedziła, nie była czymś przypadkowym — a zemstą rozchwianego żywiołu, mszczącego się na nich za śmierć członkini rodu. W obozie więc wciąż panuje niepokój, a nawet najmniejszy szmer sprawia, że każdy z wojowników machinalnie stroszy futro i wzmaga skupienie, obawiając się kolejnego zagrożenia.
W Klanie Wilka
Ostatnio dzieje się całkiem sporo – jedną z ważniejszych rzeczy jest konflikt z Klanem Klifu, powstały wskutek nieporozumienia. Wszystko przez samotniczkę imieniem Terpsychora, która przez swoją chęć zemsty, wywołała wojnę między dwoma przynależnościami. Nie trwała ona długo, ale z całą pewnością zostawiła w sercach przywódców dużo goryczy i niesmaku. Wszystko wskazuje na to, że następne zgromadzenie będzie bardzo nerwowe, pełne nieporozumień i negatywnych emocji. Mimo tego Klan Wilka wyszedł z tego starcia zwycięsko – odebrali Klifiakom kilka kotów, łącznie z ich przywódczynią, a także zajęli część ich terytorium w okolicy Czarnych Gniazd.Jednak w samym Klanie Wilka również pojawiły się problemy. Pewnego dnia z obozu wyszli cali i zdrowi Zabłąkany Omen i jego uczennica Kocankowa Łapa. Wrócili jednak mocno poobijani, a z zeznań złożonych przez srebrnego kocura, wynika, że to młoda szylkretka była wszystkiemu winna. Za karę została wpędzona do izolatki, gdzie spędziła kilka dni wraz ze swoją matką, która umieszczona została tam już wcześniej. Podczas jej zamknięcia, Zabłąkany Omen zmarł, lecz jego śmierć nie była bezpośrednio powiązana z atakiem uczennicy – co jednak nie powstrzymało największych plotkarzy od robienia swojego. W obozie szepczą, że Kocankowa Łapa przynosi pecha i nieszczęście. Jej drugi mentor, wybrany po srebrnym kocurze, stracił wzrok podczas wojny, co tylko podsyca te domysły. Na szczęście nie wszystko, co dzieje się w klanie jest złe. Ostatnio do ich żłobka zawitała samotniczka Barczatka, która urodziła Wilczakom córeczkę o imieniu Trop – a trzy księżyce później narodził się także Tygrysek (Oba kociaki są do adopcji!).
W Owocowym Lesie
Społecznością wstrząsnęła nagła i drastyczna śmierć Morelki. Jak donosi Figa – świadek wypadku, świeżo mianowanemu zwiadowcy odebrały życie ogromne, metalowe szczęki. W związku z tragedią Sówka zaleciła szczególną ostrożność na terenie całego klanu i zgłaszanie każdej ze śmiercionośnych szczęki do niej.Niedługo później patrol składający się z Rokitnika, Skałki, Figi, Miodka oraz Wiciokrzewa natknął się na mrożący krew w żyłach widok. Ciało Kamyczka leżało tuż przy Drodze Grzmotu, jednak to głównie jego stan zwracał na siebie największą uwagę. Zmarły został pozbawiony oczu i przyozdobiony kwiatami – niczym dzieło najbardziej psychopatycznego mordercy. Na miejscu nie znaleziono śladów szarpaniny, dostrzeżono natomiast strużkę wymiocin spływającą po pysku kocura. Co jednak najbardziej przerażające – sprawca zdarzenia w drastyczny sposób upodobnił wygląd truchła do mrówki. Szok i niedowierzanie jedynie pogłębił fakt, że nieboszczyk pachniał… niedawno zmarłą Traszką. Sówka nakazała dokładne przeszukanie miejsca pochówku starszej, aby zbadać sprawę. Wprowadziła także nowe procedury bezpieczeństwa: od teraz wychodzenie poza obóz dozwolone jest tylko we dwoje, a w przypadku uczniów i ról niewalczących – we troje. Zalecana jest również wzmożona ostrożność przy terenach samotniczych. Zachowanie przywódczyni na pierwszy rzut oka nie uległo zmianie, jednak spostrzegawczy mogą zauważyć, że jej znany uśmiech zaczął ostatnio wyglądać bardzo niewyraźnie.
W Betonowym Świecie
nastąpiła niespodziewana zmiana starego porządku. Białozór dopiął swego, porywając Jafara i tym samym doprowadzając swój plan odwetu do skutku. Wieści o uwięzionym arystokracie szybko rozeszły się po mieście i wzbudziły ogromne zainteresowanie, powodując, że każdego dnia u stóp Kołowrotu zbierają się tłumy, pragnąc zmierzyć się na arenie z miejską legendą lub odpłacić za dawno wyrządzone szkody. Białozór zdołał przekonać samego Entelodona do zawarcia z nim sojuszu, tym samym stając się jego nowym wasalem. Ci, którzy niegdyś stali na czele, teraz są ścigani – za głowy Bastet i Jago wyznaczono wysokie nagrody. Byli członkowie gangu Jafara rozpierzchli się po całym mieście, bezradni bez swojego przywódcy. Dawna potęga podzieliła się na grupy opowiadające się po różnych stronach konfliktu. Teraz nie można ufać nawet dawnym przyjaciołom.MIOTY
Mioty
Miot w Klanie Klifu!
(jedno wolne miejsce!)
Miot w Klanie Wilka!
(jedno wolne miejsce!)
Miot w Klanie Burzy!
(Brak wolnych miejsc!)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz