- Chodźcie tu do mnie, szkraby! – zamruczała, może ciut za entuzjastycznie i zgarnęła kocięta łapami. Opatuliła rodzeństwo ogonem i zaćwierkała wesoło. – Pora na drzemkę!
Nie. Coś tu było zdecydowanie nie w porządku. Poza tym to COŚ zburzyło cały rytm dnia kocurka. Drzemka będzie wtedy, gdy wróci Lasek. To przybrana mama powinna opatulić ich swoją krótką kitą! Ona, a nie jakaś bliżej nieznana Rudkowi osoba. Nie wiele myśląc, kocurek wbił pazury w ogon zastępczyni, a ta miauknęła zaskoczona. Wnuk Potokowej Gwiazdy wiedział, że nie powinien denerwować kocicy spodziewającej się młodych, poza tym stojącej wyżej w hierarchii. Nie miał jednak wyboru. Zaskoczona Płomykówka uwolniła Rudzika Juniora, który wyprysnął spod jej ogona i wyleciał ze żłobka. Biegł kawałek w milczeniu, po czy zatrzymał się nasłuchując. O tej porze, na miejscu nie było zbyt wiele kotów. Zdołał jednak wyczuć delikatny zapach sporego zbiegowiska. Przedarł się przez trawę w tamto miejsce i zatrzymał się niespokojnie. Najpierw zaważył trzy lub cztery koty. A potem zobaczył mamę. Dymna kocica leżała na boku. I wszystko byłoby ok, gdyby nie kałuża krwi, obok kotki i lekki, niemal triumfalny uśmiech na jej pyszczku. W uderzenie serca kociak był przy niej. Skulił się, tak jak zawsze, w miejscu gdzie leżało serce, ale nie usłyszał jego bicia. Mało tego, boki Leśnego Strumienia były zimne, a futro rozczochrane, pełne liści i drobnych gałązek.
- Mamo? – zapytał już pewniej kociak. Klepnął kotkę delikatnie w policzek, czując pojedynczą łzę na policzku. – Mamo, obudź się!
Drżącą łapką strzepnął liść zza jej ucha i położył się na szyi córki Różanego Pola. A co jeśli mama zrobiła to samo co Pszczele Żądło? Jeśli… nie żyła? Nie to było niemożliwe! Kocurek załkał cicho. Ta myśl złamała mu serce, była jak kopnięcie w brzuch. Wspiął się nieco wyżej, czuł, że koty z Klanu Lisa zaraz odniosą go z powrotem do żłobka. Złapał zębami za ucho Leśnego Strumienia i odetchnął głęboko.
- Mamo, nie wiem nawet czy mnie słyszysz. – Łzy zatkały mu gardło, ale wciąż pamiętał co chciał powiedzieć. Wciąż pamiętał ich poranny spacer. – Pamiętam co mówiłaś z rana. O Klanie Gwiazd. Że jest zły i okropny. I… ja ci wierzę mamo.
Poczuł na karku ciepły oddech oraz łagodne mruczenie. Zamknął oczy i dokończył.
- Mamo kocham cię.
To było straszne. Leśny Strumień zostawiła ich, tak jak zostawiła ich Pszczele Żądło, ale jednego Rudek był pewny. To była wina Klanu Gwiazd.
- Mamo? – zapytał już pewniej kociak. Klepnął kotkę delikatnie w policzek, czując pojedynczą łzę na policzku. – Mamo, obudź się!
Drżącą łapką strzepnął liść zza jej ucha i położył się na szyi córki Różanego Pola. A co jeśli mama zrobiła to samo co Pszczele Żądło? Jeśli… nie żyła? Nie to było niemożliwe! Kocurek załkał cicho. Ta myśl złamała mu serce, była jak kopnięcie w brzuch. Wspiął się nieco wyżej, czuł, że koty z Klanu Lisa zaraz odniosą go z powrotem do żłobka. Złapał zębami za ucho Leśnego Strumienia i odetchnął głęboko.
- Mamo, nie wiem nawet czy mnie słyszysz. – Łzy zatkały mu gardło, ale wciąż pamiętał co chciał powiedzieć. Wciąż pamiętał ich poranny spacer. – Pamiętam co mówiłaś z rana. O Klanie Gwiazd. Że jest zły i okropny. I… ja ci wierzę mamo.
Poczuł na karku ciepły oddech oraz łagodne mruczenie. Zamknął oczy i dokończył.
- Mamo kocham cię.
To było straszne. Leśny Strumień zostawiła ich, tak jak zostawiła ich Pszczele Żądło, ale jednego Rudek był pewny. To była wina Klanu Gwiazd.
<idk, jak ktoś chce to może dokończyć^^>
A w sumie odpiszę Czereśnią
OdpowiedzUsuńA ja chcę potem Rudzikiem
UsuńAwww, miło mi <3
Usuń~Błękit