Bura kocica widocznie się zatrwożyła, mimo próby ukrycia swych trosk pod zobojętniałą mimiką pyska. Oczywiście, iż nie był dla niej żadnym zaskoczeniem fakt, jakoby ktoś kojarzył zapach kotki. Jeszcze przed zachodem słońca rozmawiała na ten temat ze swoją partnerką, która również to wyczuła. Obie zgodziły się, że Niezapominajka pachniała... Księżycką. Brzoskwiniowa Gałązka przez pół nocy płakała, zdając sobie sprawę z tego faktu. Cierń również nie szczędziła łez, mimo iż miała wrażenie, że ostatnimi dniami jej popłakiwanie gdzieś ukradkiem wyczerpuje dotychczasowe limity. Długo nie mogła zasnąć, a sen wcale nie przyniósł ukojenia. Nadal śniły jej się okropne koszmary, w których Klan Gwiazdy trzaskał w nią i w jej bliskich piorunami, a sam sen kotki stał się tak lekki, że powiew wiatru mógł spokojnie zerwać ją na równe łapy. Wstała więc zmęczona i smutna, bo mimo iż przypuszczała, że młoda koteczka pachniała, jak jej córka, racjonalna część jej umysłu kazała jej brać pod uwagę, że tylko to sobie wmawia. Że chce pozbyć się pustki, panującej w jej sercu. Teraz spojrzała krótko na Migotkę, tymi przemęczonymi, zielonymi oczami i wierzcie mi lub nie, ale można było odnieść wrażenie, że w te kilka chwil postarzała się o wiele, wiele księżyców.
— Mam pewnie podejrzenia, co do jej zapachu, ale nie mogę być pewna... — zaczęła, odwracając wzrok. Czuła się okropnie głupio, w ogóle myśląc o ujawnieniu komuś innemu od Brzoskwinki tego, co podejrzewała. Ufała Migotce i wiedziała, że jej nie wyśmieje, a mimo to cholernie się bała, że jej mały, malutki skrawek nadziei odejdzie gdzieś w jednej chwili. To głupie, skoro i tak nie chciała się owej nadziei trzymać.
— Jakie podejrzenia? — zapytała jej zastępczyni, a córka Cienistego Pazura uśmiechnęła się w dość smutny sposób, mimo iż wcale nie chciała, aby tak wyszło. Na litość Gwiezdnych, Ciernista, weź się w garść! Cóż się z tobą znowu dzieje? Musisz być silna, pamiętasz?
— Razem z Brzoskwiniową Gałązką podejrzewamy... — zatrzymała się na moment, myśląc, jak sformułować zdanie. Wzięła głęboki wdech. — Myślimy, że to może być nasza wnuczka, ale to raczej wątpliwe. Ten zapach... Jestem prawie pewna, że przebywała a pobliżu Księżycowego Płatka, ale... To głupie, co? To już prawie trzeci księżyc od jej zniknięcia. Może to zwykły przypadek, że pachnie znajomo, a ja się niepotrzebnie zadręczam? — Pokręciła lekko głową, trochę zmieszana. — Nie mam bladego pojęcia, o co tutaj chodzi, Migoczące Niebo.
Na tę chwilę, wiedziała tylko jedno. Jeśli ta niewielka koteczka ma coś wspólnego z jej córką, lepiej zachować na ten temat milczenie na forum całego klanu. Bała się, że już przez sam zapach młoda mogła narazić się chociażby Kaczeńcowemu Pazurowi, a bura nie mogła pozwolić, aby coś jej się stało.
< Migacz? owo>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz