Gdy tylko mała kotka otworzyła swoje oczka, uśmiechnęła się pod noskiem. Czekał ją kolejny, wspaniały dzień pełen nieznanych zdarzeń oraz odkrywania i wdrapywania się na nowe drzewa lub wchodzenie do nowych nor. Koteczka przeciągnęła się i wybiegła ze swojego tymczasowego legowiska, które stanowiła stara, zajęcza nora. Tulipe wybiegła z niej i wpadła w zaspę śniegu. Było jej zimno, więc już po chwili z niej wybiegła. Śnieg, który przylepił się do jej brudnej sierści, zaczął się powoli rozpuszczać i tym samym, trochę czyścić jej zaniedbane futerko. Cynamonowa pointka oblizała pyszczek, przejeżdżając po czarnym nocku.
- Dobra Tulipe. Trzeba poszukać jakiegokolwiek jedzenia. - powiedziała sama do siebie i wyruszyła w podróż w nieznane.
Młoda kotka szła przed siebie, przez i między zaspami. Gdzieś w oddali usłyszała skrzek jakiegoś durnego ptaka. Zatrzymała się na chwilę i zawęszyła, ale nie udało jej się wywęszyć nic smakowitego. Poczuła jedynie wczorajszy zapach jakiegoś kota, czy dwóch. Zaczęła iść dalej, po chwili nie daleko zobaczyła żółtą linię. Podbiegła do niej z nadzieją, że to może być jakieś mięso, czy nawet kawałek zdechłej rośliny. Pochyliła się nad linią i ją powąchała, a po chwili odskoczyła, przewracając się na plecy.
- Uh... To na pewno nic dobrego. Śmierdzi jakimś starym borsukiem. Ktoś, kto to tu zostawił, na pewno nie był zbyt mądry. Kultura osobista obowiązuje nawet w dziczy. Czy tamten stary borsuk nie mógł załatwić się pod jakiś krzaczek? - mówiła do siebie, podnosząc przy okazji.
Niebieskooka szła dalej, po chwili zobaczyła, jak coś rusza się w nie dalekich krzakach. Wiatr wiał w stronę chaszczy, więc kotka nie mogła zbytnio stwierdzić, co to jest.
- To pewnie jakaś zimowa ćma. - wyszeptała i przykucnęła.
Podeszła trochę do krzaczka machając ogonem, a po chwili skoczyła. Wgryzła się w ćmę, która okazała być się zaskakująco wielka i włochata. Przyjrzała się bardziej stworzonku, a następnie stwierdziła, że nie jest to ćma, a kocur. Spojrzała na jego genitalia, które znajdowały się koło łapy, którą koteczka pomyliła z ćmą. Odskoczyła od kota i zaczęła biec z przymkniętymi oczami.
- Aaa!!! Zwyrodnialec! - krzyczała, aż w końcu się potknęła o coś.
Potoczyła się chwilę i wylądowała przed łapami jakiegoś kota w mniej, więcej jej wieku.
- O cześć. - przywitała się, patrząc na kota - Lepiej stąd uciekaj, bo tutaj gdzieś jest zwyrodnialec.
- Dobra Tulipe. Trzeba poszukać jakiegokolwiek jedzenia. - powiedziała sama do siebie i wyruszyła w podróż w nieznane.
Młoda kotka szła przed siebie, przez i między zaspami. Gdzieś w oddali usłyszała skrzek jakiegoś durnego ptaka. Zatrzymała się na chwilę i zawęszyła, ale nie udało jej się wywęszyć nic smakowitego. Poczuła jedynie wczorajszy zapach jakiegoś kota, czy dwóch. Zaczęła iść dalej, po chwili nie daleko zobaczyła żółtą linię. Podbiegła do niej z nadzieją, że to może być jakieś mięso, czy nawet kawałek zdechłej rośliny. Pochyliła się nad linią i ją powąchała, a po chwili odskoczyła, przewracając się na plecy.
- Uh... To na pewno nic dobrego. Śmierdzi jakimś starym borsukiem. Ktoś, kto to tu zostawił, na pewno nie był zbyt mądry. Kultura osobista obowiązuje nawet w dziczy. Czy tamten stary borsuk nie mógł załatwić się pod jakiś krzaczek? - mówiła do siebie, podnosząc przy okazji.
Niebieskooka szła dalej, po chwili zobaczyła, jak coś rusza się w nie dalekich krzakach. Wiatr wiał w stronę chaszczy, więc kotka nie mogła zbytnio stwierdzić, co to jest.
- To pewnie jakaś zimowa ćma. - wyszeptała i przykucnęła.
Podeszła trochę do krzaczka machając ogonem, a po chwili skoczyła. Wgryzła się w ćmę, która okazała być się zaskakująco wielka i włochata. Przyjrzała się bardziej stworzonku, a następnie stwierdziła, że nie jest to ćma, a kocur. Spojrzała na jego genitalia, które znajdowały się koło łapy, którą koteczka pomyliła z ćmą. Odskoczyła od kota i zaczęła biec z przymkniętymi oczami.
- Aaa!!! Zwyrodnialec! - krzyczała, aż w końcu się potknęła o coś.
Potoczyła się chwilę i wylądowała przed łapami jakiegoś kota w mniej, więcej jej wieku.
- O cześć. - przywitała się, patrząc na kota - Lepiej stąd uciekaj, bo tutaj gdzieś jest zwyrodnialec.
Ktoś z KB?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz