Pomarańczowe ślepia analizowały biały obiekt, niepewnie zerkając na siostrę. Zdawał się zimny. Nieprzyjemny. Dziwnie mokry i pozbawiony formy.
Nie podobał jej się ten cały śnieg.
— Nie bój się, przecież on nie gryzie.
Przez namowy w końcu odważyła się to dotknąć. Był równie nieprzyjemny co wtedy gdy nim dostała. Lecz zdawał się ulegać jej. Znikać pod wpływem jej łapki. Zimno było nieprzyjemne, ale ciekawość sprawiała, że nie oderwała od niego kończyny.
— No widzisz, jak ci się spodobał — stwierdziła zadowolona Jaskółka. — No chodź, tu jest go więcej.
Siewka nieśmiało podążyła za nią, wiernie idąc za kremowym ogonkiem. Jaskółka zaczęła zbierać śnieg i ugniatać go łapkami. A następnie niespodziewanie rzuciła nim w siostrę. Szylkretka pisnęła tak głośno, że niemal obudziła opiekunkę. Jaskółka podbiegła do niej i szybko zlustrowała kotkę.
— No sama spójrz. Nic ci nie jest. A rzucanie się śnieżkami to super zabawa. — miauknęła pewnie.
Widząc jednak nieprzekonaną minę Siewki, dodała po chwili.
— Oh, nie chcesz się ze mną bawić? — Jej głos był tak smutny, że szylkretka szybko pokręciła łebkiem.
Niechętnie przystąpiła do tej nieprzyjemnej, przynajmniej dla niej, bo Jaskółka z łatwością celowała w nią śnieżkami w porównaniu do siostry, zabawy. Dopiero gdy obydwie sapały ze zmęczenia, rozrywka się zakończyła. Lecz bystre ślepia kremowej zdawały się szukać kolejnego pomysłu.
— Spójrz. — Zawołała do siebie siostrę, prezentując kolejne znalezisko.
Uderzyła łapką coś, co wyglądało jak kałuża, lecz nie rozbryskało się na strony w porównaniu do zwykłej wody.
— A spróbuj się napić — rozkazała jej Jaskółka, co Siewka po chwili zrobiła.
Trudno jednak opisać zdziwienie ich obu, gdy język szylkretki nie chciał oderwać się od lodu. Pomarańczowe ślepia wypełniły się łzami.
Utknęła.
Nie podobał jej się ten cały śnieg.
— Nie bój się, przecież on nie gryzie.
Przez namowy w końcu odważyła się to dotknąć. Był równie nieprzyjemny co wtedy gdy nim dostała. Lecz zdawał się ulegać jej. Znikać pod wpływem jej łapki. Zimno było nieprzyjemne, ale ciekawość sprawiała, że nie oderwała od niego kończyny.
— No widzisz, jak ci się spodobał — stwierdziła zadowolona Jaskółka. — No chodź, tu jest go więcej.
Siewka nieśmiało podążyła za nią, wiernie idąc za kremowym ogonkiem. Jaskółka zaczęła zbierać śnieg i ugniatać go łapkami. A następnie niespodziewanie rzuciła nim w siostrę. Szylkretka pisnęła tak głośno, że niemal obudziła opiekunkę. Jaskółka podbiegła do niej i szybko zlustrowała kotkę.
— No sama spójrz. Nic ci nie jest. A rzucanie się śnieżkami to super zabawa. — miauknęła pewnie.
Widząc jednak nieprzekonaną minę Siewki, dodała po chwili.
— Oh, nie chcesz się ze mną bawić? — Jej głos był tak smutny, że szylkretka szybko pokręciła łebkiem.
Niechętnie przystąpiła do tej nieprzyjemnej, przynajmniej dla niej, bo Jaskółka z łatwością celowała w nią śnieżkami w porównaniu do siostry, zabawy. Dopiero gdy obydwie sapały ze zmęczenia, rozrywka się zakończyła. Lecz bystre ślepia kremowej zdawały się szukać kolejnego pomysłu.
— Spójrz. — Zawołała do siebie siostrę, prezentując kolejne znalezisko.
Uderzyła łapką coś, co wyglądało jak kałuża, lecz nie rozbryskało się na strony w porównaniu do zwykłej wody.
— A spróbuj się napić — rozkazała jej Jaskółka, co Siewka po chwili zrobiła.
Trudno jednak opisać zdziwienie ich obu, gdy język szylkretki nie chciał oderwać się od lodu. Pomarańczowe ślepia wypełniły się łzami.
Utknęła.
<Jaskółka ratuj sługusa>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz