Kocur na widok Piaska i jego uśmiechu, odwzajemnił ten sam wyraz na pysku, z uniesieniem brwi.
- A już myślałem, że to propozycja randki - westchnął ze smutkiem po usłyszeniu o kwiatkach - Ale z ulubionym kolegą na spacer zawsze. Bardziej by ci chodziło o takie kwiatki normalne, czy wiesz... specjalne? - ,,łamanie prawa uśmieszek".
Słysząc o czym kocur pomyślał, kremowemu aż zaczerwieniły się uszy.
- N-no takie ładne. Nie wiem o jakie specjalne ci się rozchodzi - wyznał, wyglądając na nieco speszonego uśmiechem kolegi.
- Tak, tak. Żyj w swoim niewinnym świecie - popatał kremowego ze dwa razy po głowie, po czym skierował swoje kroki do wyjścia - To jakaś specjalna okazja do udobruchania swojej rodzicielki za księżyce spędzone nad wychowaniem?
Ruszył tuż za nim, marszcząc czoło. Ewidentnie wyglądał na zdezorientowanego tym, że kocur wiedział coś więcej niż on.
- N-no... tak... Ona je uwielbia i pomyślałem tak o niej... - brnął w swoje kłamstwo dalej. - By umilić jej dzień... No wiesz...
- Aha - rzucił luźno na potwierdzenie zrozumienia - To jakie byś chciał jej dać? Niebieskie jakieś?
- Kolor nie jest ważny, ważne jest to, aby były piękne, pachnące i pasowały mu... jej do legowiska - szybko poprawił. - A ty swojej mamie dajesz czasem prezenty? - zapytał zaciekawiony, chcąc nieco zmienić temat.
- Ahaaaa - przedłużone, nieco wyższe ,,aha" wraz z uniesieniem brwi i uśmieszkiem pod nosem mogło już dać Piaskowi znać, że się wkopał, jednak Szept już nic nie mówił - Nah, jako kociak przynosiłem rodzicom jakieś "skarby". Jestem ciekaw czy je wyrzucali czy nadal gdzieś trzymają. - połowa z tych śmieci, to jakieś skóry węży, martwe jaszczurki, owady i małe kości. Albo wielkie twory “sztuki”, gdzie te śmieci mieszał z kwiatkami.
- O! Nie wiedziałem nawet. Sądziłem, że byłeś takim żłobkowym urwisem, który prędzej wszystko niszczy niż daje - zaśmiał się pod nosem. - Jak chcesz możesz ze mną pozbierać kwiatki to wręczysz je swojej mamie. Pewnie się ucieszy, że o niej pomyślałeś.
- Prosto w serce! - jęknął obruszony - A co do kwiatków to chyba sobie odpuszczę. Jeszcze pomyśli, że coś zrobiłem i to takie przedwczesne przeprosiny.
Kremowy posłał mu na to tylko uśmieszek. W końcu kiedy dotarli na miejsce, Piasek wypatrzył kolorowe kwiaty, zbliżył się do nich i zaczął je zrywać, odkładając je jeden na drugim, tworząc tym sposobem bukiet. Robił to starannie, wybierając najlepsze okazy, które spodobają się... no właśnie komu? Można było się domyślać. Szept usiadł nieopodal, co jakiś czas zrywając kwiatka i pokazując go Piaskowi do oceny, chociaż najczęściej były to jakieś listki bądź losowy zauważony kwiatek. I głównie wrzosy. Maaaasa wrzosów.
- A już myślałem, że to propozycja randki - westchnął ze smutkiem po usłyszeniu o kwiatkach - Ale z ulubionym kolegą na spacer zawsze. Bardziej by ci chodziło o takie kwiatki normalne, czy wiesz... specjalne? - ,,łamanie prawa uśmieszek".
Słysząc o czym kocur pomyślał, kremowemu aż zaczerwieniły się uszy.
- N-no takie ładne. Nie wiem o jakie specjalne ci się rozchodzi - wyznał, wyglądając na nieco speszonego uśmiechem kolegi.
- Tak, tak. Żyj w swoim niewinnym świecie - popatał kremowego ze dwa razy po głowie, po czym skierował swoje kroki do wyjścia - To jakaś specjalna okazja do udobruchania swojej rodzicielki za księżyce spędzone nad wychowaniem?
Ruszył tuż za nim, marszcząc czoło. Ewidentnie wyglądał na zdezorientowanego tym, że kocur wiedział coś więcej niż on.
- N-no... tak... Ona je uwielbia i pomyślałem tak o niej... - brnął w swoje kłamstwo dalej. - By umilić jej dzień... No wiesz...
- Aha - rzucił luźno na potwierdzenie zrozumienia - To jakie byś chciał jej dać? Niebieskie jakieś?
- Kolor nie jest ważny, ważne jest to, aby były piękne, pachnące i pasowały mu... jej do legowiska - szybko poprawił. - A ty swojej mamie dajesz czasem prezenty? - zapytał zaciekawiony, chcąc nieco zmienić temat.
- Ahaaaa - przedłużone, nieco wyższe ,,aha" wraz z uniesieniem brwi i uśmieszkiem pod nosem mogło już dać Piaskowi znać, że się wkopał, jednak Szept już nic nie mówił - Nah, jako kociak przynosiłem rodzicom jakieś "skarby". Jestem ciekaw czy je wyrzucali czy nadal gdzieś trzymają. - połowa z tych śmieci, to jakieś skóry węży, martwe jaszczurki, owady i małe kości. Albo wielkie twory “sztuki”, gdzie te śmieci mieszał z kwiatkami.
- O! Nie wiedziałem nawet. Sądziłem, że byłeś takim żłobkowym urwisem, który prędzej wszystko niszczy niż daje - zaśmiał się pod nosem. - Jak chcesz możesz ze mną pozbierać kwiatki to wręczysz je swojej mamie. Pewnie się ucieszy, że o niej pomyślałeś.
- Prosto w serce! - jęknął obruszony - A co do kwiatków to chyba sobie odpuszczę. Jeszcze pomyśli, że coś zrobiłem i to takie przedwczesne przeprosiny.
Kremowy posłał mu na to tylko uśmieszek. W końcu kiedy dotarli na miejsce, Piasek wypatrzył kolorowe kwiaty, zbliżył się do nich i zaczął je zrywać, odkładając je jeden na drugim, tworząc tym sposobem bukiet. Robił to starannie, wybierając najlepsze okazy, które spodobają się... no właśnie komu? Można było się domyślać. Szept usiadł nieopodal, co jakiś czas zrywając kwiatka i pokazując go Piaskowi do oceny, chociaż najczęściej były to jakieś listki bądź losowy zauważony kwiatek. I głównie wrzosy. Maaaasa wrzosów.
。·◦⌟‒▾♞▾‒⌞◦· 。
- Złościsz się jeszcze? - Zagadnął lilowy, kiedy dopadł do Piaska. Mało miał ostatnio czasu, by się przyczepiać do dzieci Zięby, tak więc teraz siadł sobie obok kremowego, który wyraźnie nie wyglądał na najszczęśliwszego. Sam również nie był w stanie ,,piękna królewna”, chyba, że królewny noszą w swoim futrze ozdoby z grudek ,,piachu z otchłani ziemnych” oraz ,,mistycznych korzeni noszonych przez pradawne królowe”. Szept szczerze w to wątpił. Piasek natomiast słysząc głos kolegi, położył po sobie uszy i spojrzał na niego spod byka.
- A jak myślisz? Chociaż bardziej zły jestem na twoją matkę. Niesłusznie nas ukarała, to ty zachowywałeś się jak kocię, a nie my. Jeszcze wciągnąłeś w to nocniaka! Nie wstyd ci?
- Ah, no weź, musieliście widzieć z daleka jej chęć mordu. Poza tym nocniak wcale nie wyglądał na niezadowolonego, zmuszonego ani udręczonego - spróbował przedstawić swój punkt widzenia. Niemniej już teraz słyszał, jak słabo on brzmi.
- Dlatego to Srebrzysty poszedł załatwić tą sprawę - westchnął ciężko. - Chciał dobrze, a wyszło jak zawsze. Ale to i tak nie tłumaczy tego jak się karygodnie zachowałeś! Wyzywanie Lew na zgromadzeniu, mieszanie w to obcego, myślisz, że nie przekazał swojemu klanowi, że jesteśmy podzieleni? Przecież jeżeli są mądrzy, mogliby to wykorzystać przeciwko nam.
- Oni też są podzieleni - mruknął wzruszając barkami - Mają problem do czekoladowych. I mądrością to oni nie śmierdzieli, zanim uznają, że mogą to wykorzystać, to pozabijają się nawzajem. No a Lew nie wyglądała na jakąś bardziej przejętą. Mam wrażenie, że ty bardziej.
- Bo nie lubię, gdy ktoś szydzi z mojej rodziny! Jestem jedynym kocurem, który o nią dba. Czuje się zobowiązany, aby ją chronić. Ty masz braci, którzy mogą cię odciążyć, a ja tylko siostry. To na mojej głowie wszystko spoczywa. A jeszcze przez tą karę... nie mogę wychodzić z obozu ze Srebrnym. Na dodatek matka jest o to wszystko zła, ponieważ to skaza dla naszej rodziny. Mieliśmy być w końcu idealni, a same z nami problemy. - Położył po sobie uszy.
- No, przynajmniej z tym pierwszym się zgadzamy - wymamrotał bicolor jakby od niechcenia, zaraz jednak biorąc większy oddech nie robiąc między wypowiedziami prawie w ogóle przerwy - Poza tym hej! Kara nie będzie trwać wiecznie, ty przynajmniej nie kopiesz dołów całymi dniami a Srebrnego masz w obozie. A twoje siostry wcale nie są wielce potrzebujące pomocy, więc nie musisz się o to bardzo martwić... zgaduję?
- No właśnie. W obozie... - mruknął smętnie. - Nie mogę się przez to z nim spotykać, bo zaraz ktoś coś zauważy i będę miał kolejne problemy. A zresztą... nie zrozumiesz... To skomplikowane. Może ci się wydaje, że nie jest źle, ale jest. Musze na powrót zdobyć zaufanie matki, nie chce ze mną rozmawiać i... i prawdopodobnie moja przyszłość legła w gruzach. W końcu każdy będzie mi wypominał to, że mnie zdegradowano, nie osiągnę wielkości z tą łatką.
- Niby dlaczego - Szept podrapał się za uchem - Odkładając na bok moje wrażenie że to bardziej ambicje twojej matki, której swoją drogą powinno przejść, bo każda stereotypowa matka koniec końców rozmięka, chyba, że jest sztywna jak moja... to kto ci broni nie wiem, być tam liderem za jakiś czas? Koty mają tendencję do zapominania, szczególnie jak pojawi się nowa drama czy coś.
- Obyś miał rację...
- Oczywiście, że mam. Po prostu z naszej dwójki jako jedyny jesteś czarnowidzem - niezbyt czystą łapą poklepał kolegę po głowie. - I dam sobie łapę uciąć, że zaraz pojawi się kolejna plota, która ten mało istotny wybryk zakryje.
。·◦⌟‒▾♞▾‒⌞◦· 。
A i owszem, pojawiła się plota. A nawet dwie, w tym możliwe morderstwo. Hip hip, hurra!
Sprawa Piaska głęboko zakopana. Pozostała ta z jego siostrą.
-Nadal nie wierzę, że twoja siostra dorobiła się młodych - rzucił, kiedy wszedł do środka żłobka z kilkoma piórami i mchem, przez co jego słowa mogły brzmieć dość niewyraźnie. Nie zdziwiło go, że wrobili Piaska w niańkowanie. W sumie się tego spodziewał, więc pozostawało kwestią czasu, zanim Lewcia wykorkuje i pójdzie rozprostować kości. To był ten moment! Lilowy zaraz go wykorzystał. Widok we wnętrzu był zacny. Nie licząc Kwiecistego Pocałunku, która zajmowała się z Kurzą Pogonią (szczerze wojowniczka powinna już stamtąd wyjść, bo dostanie urazu zwanego jako wielkodupie) Tymiankiem, któremu to też lilowy potoczył kłębek mchu, był oczywiście Piasek z dwójką dzieciaków, które postanowiły widocznie zmaltretować mu uszy, bawiąc się w ,,śmierć degeneratom!” czy coś w tym stylu.
- Niemniej! - tu odłożył piórka na ziemię, po czym wziął delikatnie za kark protestującego rudzielca, odkładając go na ziemię na posłanie z przyniesionych “zdobyczy” - Udały jej się całkiem kocie. - Rzekł, puszczając do odłożonego rudzielca oczko, chwilę później spuszczając nad jego głową jedno z mniejszych piórek, zaliczających się jako ,,pierze” czy jakiś puszek. - Ty natomiast zdaje się, że zyskałeś całkiem nowoczesną fryzurę - Zerknął na futro Piaska z wymownym uśmiechem.
<Piasek?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz