Mijały księżyce, a jej córki w końcu zostało uczennicami. Oczywiście miała bardzo wygórowane oczekiwania względem swojego potomstwa, dlatego też co jakiś czas sprawdzała ich postępy w nauce. Dzisiaj także udała się w kierunku legowiska, w którym odtąd Biedronka z Rusałką przebywały. Liczyła na to, aby usłyszeć od nich, że w końcu zostaną mianowane. Nie chciała nawet myśleć o tym, że kotki mogą mieć jakieś problemy z polowaniem czy też walką. W końcu były z jej krwi! No... prawie, bo za ich powstanie odpowiadał jej wyklęty i zamordowany brat, ale tak czy siak były z nią spokrewnione nie tylko przez łączące ją uczucie z ich matką.
— Rusałkowa Łapo? — zawołała widząc jak córka właśnie kierowała swoje kroki na posłanie z mchu.
Najwidoczniej zjawiła się w idealnym momencie, bowiem kocica musiała dopiero co wrócić ze swojego treningu.
Słysząc jej głos, uczennica stanęła i odwróciła w jej stronę głowę. Makowe Pole skróciła dzielący je dystans, po czym kontynuowała.
— Jak ci idzie trening? Liczę na to, że niedługo ujrzę cię dumnie reprezentującą nasz ród, gdy zostaniesz mianowana wojowniczką.
O tak... opowiadała już Pszczelej Dumie jak cała ich rodzina uczci ten moment. Zrobią sobie spa nad rzeką, trochę zrelaksują się i poplotkują. Oczywiście zaproszą jeszcze Cedrową Rozwagę. Bez przyjaciółek babski wieczór był w końcu skazany na porażkę! A ona cóż... musiała mieć wokół siebie kółeczko adoracji, które wychwalałoby jej wielkość.
Wciąż nie mogła uwierzyć w to, że nie została liderką. Nadawałaby się na to stanowisko idealnie! Patrząc na poprzednie kotki, które były w tym miejscu, ona nie dałaby się tak łatwo obalić.
— Gdzie twoja siostra? — dodała, rozglądając się przy okazji po otoczeniu, zauważając brak Biedronki.
<Rusałko?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz