Niektóre koty z Klanu Klifu mogłyby stwierdzić, że Rozczarowanie została opętana przez duchy Mrocznej Puszczy. A to wszystko ze względu na jej zachowanie spowodowane tym, że Dzwonkowy Szmer wraz ze swoją uczennicą, Bożodrzewną Łapą oraz Delikatną Bryzą przyprowadzili do żłobka trójkę obcych kociąt. Niebieska szylkretka najpewniej zignorowała by nowych mieszkańców kociarni, gdyby nie fakt, że na opiekunkę dziwnych kociąt została wyznaczona Gąsiorek. Jej mama! A skoro ona miała się nimi opiekować, to w teorii czyniło ją starszą siostrą wraz z pozostałą czwórka rodzeństwa tych dziwnych kociąt, z których dwójka miała jakieś takie dziwne krótsze łapki. A ona nie chciała mieć żadnego innego rodzeństwa. Nie chciała zastępstwa za Kopciuszka. I nie chciała mieć nic wspólnego z tymi kociakami.
Gdy tylko point chciał ułożyć u boku karmicielki kociaka, który swym futerkiem przypominał Srokoszową Gwiazdę, koteczka stanęła pomiędzy nim, a matką. Przygarbiła się nieco zapierając się porządnie podłoża swoimi małymi łapkami i zaczęła syczeć na starszego wojownika, zabraniając tym samym zbliżyć mu się na krok do królowej. Nawet zdecydowała się kilkukrotnie zamachnąć łapą na kocura pachnącego jak kotka, jak i pozostałe kotki, aby pokazać, że nie ma zamiaru odpuścić i nie pozwoli im na ułożenie u boku szylkretki znajdek.
— Niech inna kotka się nimi zajmie! Wy je znaleźliście, to wy się nimi zajmijcie! — wysyczała, a jej sierść zjeżyła się na grzbiecie. — Albo oddajcie je z powrotem... Mają dziwne imiona. Pachną i wyglądają dziwnie... Pewnie są chore... Nikt ich tu nie chce, a już na pewno nie ja! — wykrzyknęła ze łzami w oczach, co jakiś czas zerkając na swoje rodzeństwo, mając nadzieję, że oni ją poprą w tej przegranej walce, która postanowiła toczyć ze starszymi od siebie
— Czar... — odezwała się Gąsiorek podnosząc się z legowiska, starając się przy tym wytłumaczyć córce, że tylko ona jest na tę chwilę w stanie zająć się tak małymi kociakami. Jednak dymna miała to gdzieś. Miała gdzieś historię obcych kotów i to co mogło się z nimi stać, gdyby nie zdecydowali się ich przynieść do Klanu Kliu. — [...] wiem, że nie lubisz nagłych zmian. — Położyła ogon na grzbiecie szylkretki w geście otuchy, zdając sobie sprawę, że śmierć Kopciuszka nie wpłynęła tylko na nią, ale również na jej dzieci, które zrozumiały co stało za słowami, że szylkretka już nie wróci. — Ich mama też pewnie cierpi, bo została zmuszona je oddać. Zrobiła to, bo je bardzo kocha i chce dla nich jak najlepiej. Nie chciała żeby im się stała krzywda. Zrozum to... Ja się nimi zajmę do czasu, aż nie będą samodzielne... — Uśmiechnęła się słabo.
— Rozczarowanie... — usłyszała głos swojego rodzeństwa
— N-nie! Niech ona się nimi zajm...
— Dwunożni chcieli je skrzywdzić, więc jeśli je oddamy z powrotem ich matce, to umrą. Chcesz je odesłać i skazać na pewną śmierć? — spytał srogim tonem Dzwonek wpatrując się przeszywającym spojrzeniem w potomka Srokosza — Jeśli tak, to twój ojciec nie pomylił się co do ciebie i wybrał ci bardzo dobre imię. Hmph!
Słowa Dzwonkowego Szmeru ją naprawdę mocno zabolały i jeszcze bardziej rozjuszyły. Nie miał prawa czegoś takiego jej powiedzieć. A już na pewno nie w towarzystwie innych kotów, w szczególności jej rodziny. Najgorsze w tym było to, że mama na tę uwagę się nie odezwała. Teraz tym bardziej nie powinna przyjąć tych obcych kociąt...a mimo zrobiła krok w stronę wojowników i podniosła kociaka, którego point odstawił na ziemię, by móc wbić szpilkę małej Rozczarowanie potwierdzając, że jej imię do niej pasuje.
— Mamo... — cicho się odezwała przyglądając się kocicy, będąc ciekawa co ona tak naprawdę czuła w tej chwili. Dlaczego zamiast stanąć po jej stronie, po stronie swoich kociąt zdecydowała się wybrać obcego kociaka? Ze smutkiem wymalowanym na pyszczku przyglądała się jak królowa zaczyna myć krótołape kocię, a pozostałe znajdki zostały położone u jej boku.
Była zła na swoją mamę. Była zła na koty, które przyprowadziły kocięta. Była zła na kociaki. Była zła na ich mamę, że nie zdecydowała się oddać ich komuś innemu. A przede wszystkim była zła na ojca, bo to wszystko było jego wina. Miała nadzieję, że ten szybko przestanie być liderem, bo nie umiał podejmować dobrych decyzji.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz