Tajemnica. Odeszła. Nie spodziewała się, że tak będzie. Nie czuła bólu. Nie czuła niczego. Nie wiedziała, ile czasu spędziła w legowisku; pusto patrząc się na ścianę. Płakała? To nie tak. Łzy po prostu jej ciekły, a ona tego nie rozumiała. Jej mały rudzielec… zostawił ją. Tak po prostu… Tęskniła całym sercem. Nie odzywała się do pobratymców. Nie dbała o siebie. Kotka, którą pokochała jak własne kocię… po -prostu odeszła. Spuściła ciężko bolący łeb. Zauważyła wchodzącą do legowiska Lwią Paszczę. Skinęła jej cicho głową.
- Miałaś rację, Lwia Paszczo. Tylko rudzi się liczą. Tylko oni są lojalni. Tylko ich należy kochać. - wyszeptała pusto. Czy mówiła to szczerze? Tęsknota truła jej umysł, a miłość zabijała ją od środka.
- Dobrze, że się o tym przekonałaś. Czy ktoś cię zdradził? - zapytała z zadowoleniem.
- Nie… Tylko Tajemnicza Łapa… Wciąż to przeżywam. - jęknęła.
- Och… Rozumiem. - szepnęła ruda kotka.
- Tak bardzo za nią tęsknię. Cudownie było mieć kociątko. Nawet przybrane. - miauknęła z rozpaczą.
- Masz jeszcze szansę, wiesz? W klanie jest mnóstwo rudych kocurów. - miauknęła z nadzieją.
- Jestem już za stara… I nie mam energii. Kiedy ty będziesz miała kocięta, chętnie ci pomogę je wychowywać. - odparła zwijając się w kłębek. Nie miała ochoty rozmawiać. Chciała do swojej córki.
*****
Z dnia na dzień była coraz bardziej zdolna do wykonywania codziennych czynności. Kiedy usłyszała, że Lwia Paszcza urodziła weszła do żłobka, aby ją powitać. Leżały obok niej małe kulki zwinięte w kłębek.
- Jakie śliczne. Będziesz doskonałą mamą. - zaczęła, aby rozpocząć rozmowę. Potrzebowała wsparcia Lwiej Paszczy szczególnie teraz.
<Lwia Paszczo?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz