Ciemne, deszczowe chmury leniwie przesuwały się po niebie. Na drodze grzmotu można było sporadycznie zauważyć małe kałuże, a trawa była nieprzyjemnie wilgotna od deszczu. Jednak Stokrotek, mimo chorej łapy i niesprzyjającej pogody od samego rana, prosił swoją „mamę”, by pozwoliła mu zwiedzać okolicę.
– Mamo! Proszę!
- Stokrotku, wiesz przecież, że ci nie pozwolę. Szczególnie w tej pogodzie. Jeszcze złapiesz katar. I co wtedy?
Mimo odmowy, Stokrotek nadal nie odpuszczał.
– No, ale mamo! Obiecuję, że nie wrócę z katarem! I pójdę spać wcześniej! I…! -
– Stokrotku -
– Proszę! -
Rumcajs bijąc się ze swoimi myślami w końcu westchnęła i przytaknęła głową. Wiedziała że kociak długo w jednym miejscu nie wytrzyma, poza tym co złego może mu się stać?
– No dobrze, ale musisz wrócić przed zachodem – ustąpiła.
Kociak spojrzał na rodzica pełen radości i przytulił swój pyszczek do jej kręconego futerka
– dziękuję! Obiecuję, że wrócę przed zachodem.– miauknął z uśmiechem i ruszył w stronę złotych kłosów.
Kociak obserwował przyrodę dookoła, próbując nucić kołysankę, którą Rumcajs nuciła całemu rodzeństwu. Co jakiś czas Stokrotek kucał, by przyjrzeć się czemuś, co przyciągnęło jego ciekawskie oczy. Jedną rzeczą, która przykuła jego uwagę, był pojedynczy brązowy liść. Mimo chorej łapy, w kilku małych skokach dogonił liść, który zaatakował dla zabawy. Po chwili powąchał powietrze. Wyczuł zapach innego kota. Rozglądał się dookoła, próbując znaleźć źródło zapachu, jednakże bez skutku. Uświadomił sobie również że znajdował się na terenie klanów o których opowiadała mu jego matka Diament. Opuścił uszy wiedząc że może wpaść przez swoją ciekawość w tarapaty.
<Rozczarowanie?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz