*Jeszcze jesień*
Ostatnie wydarzenia w życiu Rumianka, zadziałały na niego bardzo negatywnie. Już uważał, że wszystko ułoży się dobrze, miał przecież Słoneczną Łapę, która robiła za jego asystentkę, a nie uczennicę, oraz Widmo, który starał się być zawsze u jego boku. Mimo iż ten chodził na treningi z Ziębim Trelem, które wywoływały u niego niezbyt dobre emocje, to większość wolnego czasu spędzał z medykiem. Czarny uczeń wydawał się dobrym przyjacielem, który pomoże mu we wszystkim. Niestety, jak zwykle, to szczęście nie trwało długo, bo Słoneczna Łapa zaginęła. Zniknęła, a plotki przyniosły mu, że ślad po niej urwał się przy rzece. Czyżby uciekła ona do Klanu Nocy w poszukiwaniu lepszego życia? Było to możliwe, jednak starał się o tym nie myśleć. Spyta medyka z Klanu Nocy przy najbliższej okazji, a wtedy jego wszystkie wątpliwości się rozwieją.
Teraz niestety musiał sam zajmować się wszystkimi pacjentami, a było ich dość sporo. Pierwszy pojawił się Gradowy Sztorm, a za nim Makowa Furia. Gdyby czarno-biała kocica była obok, to z pewnością poszłoby to szybciej, jednak teraz Rumiankowe Zaćmienie musiał robić za dwóch. Wszystkimi zajął się odpowiednio, co chwilę upewniając się, czy podał dobre zioła starszej kotki. Z szylkretowym kocurem poszło zdecydowanie szybciej, bo to z czym przyszedł, nie było tak poważne, jednak tak samo ważne co choroba kocicy. Gdy udało mu się pozbyć kleszcza z futra kocura, to ten podziękował mu szybkim skinieniem głowy i tyle go widział. Dobrze, że w ogóle przyszedł.
Nie dane mu było, jednak wziąć nawet oddechu, bo w wejściu do legowiska pojawiła się Kwiecisty Pocałunek z jednym z kociaków w pysku. Czyż nie był to jeden z rudych kociaków, które przyniósł Zwiędły Hiacynt? Zmartwiło go to, jednak zaprosił ją do środka i poprosił, aby kocurka położyła na legowisku. Badając jegomościa, zaczął zadawać pytania do karmicielki odnośnie jego zachowania oraz objawów, które zadecydowały o przyprowadzeniu Słonecznika do niego. Po krótkiej rozmowie i badaniu doszedł do wniosku, iż kociak jest przeziębiony, co nie było dobrym znakiem. Nawet najmniejsza choroba w tym wieku, może doprowadzić do śmierci kociaka. Obiecał jej, że zajmie się kociakiem i zniknął w magazynku z ziołami, aby wybrać odpowiednie zioła.
Minęło kilka dni, a Słonecznika zabrał Klan Gwiazdy z tej ziemi. Medyk nie wiedział, co źle zrobił. Następny z kotów, który odszedł przez niego. Już raz zawalił, a teraz zrobił to ponownie, mimo tego, że starał się z całych swych sił. Może jednak ta ścieżka nie była mu pisana? Po objęciu stanowiska ucznia medyka czuł, że tu jest jego miejsce i to może robić do końca, jednak czas pokazał mu, że jest w tym beznadziejny. Sama Lwia Paszcza przyszła do niego z pytaniami, czy dobrze zajmował się jej bliskimi podczas epidemii. Czy nawet jego przyjaciółka wątpiła w jego umiejętności? Jeśli droga medyka nie była mu pisana, to jaką drogą miał podążać? Ścieżka wojownika, którą już podążał, dała mu do zrozumienia, że nigdy nie będzie dobrym wojownikiem. Więc jaka była jego droga?
Nagle zauważył ciemne futro obok niego, a gdy podniósł wzrok, zobaczył pomarańczowe oczy kocura wbite w niego. Automatycznie na jego pysku pojawił się lekki uśmiech. Czyli przyszedł go odwiedzić ponownie. Chociaż nie musiał spędzać czasu samotnie w legowisku.
- Rumiankowe Zaćmienie, co robisz? - Zapytał Widmo, który od pewnego czemu przypatrywał się medykowi. - Czy znowu siedzisz tutaj i nawet nie wystawiasz nosa poza swoje legowisko? Źle robisz. Powinnaś uzupełnić swój magazyn z ziołami, nim na ziemi pojawi się biały puch. Nie widzisz, jak świeci pustkami? - Nawet nie czekając na odpowiedź Rumianka, Widmo kontynuował swoją wypowiedź. - Wyrabiasz sobie złe nawyki, a później dziwisz się, czemu przynoszą one skutki w postaci śmierci kotów. Musisz się ogarnąć, nim inni spostrzegą jakim okropnym medykiem jesteś. Myślisz, że Różana Przełęcz będzie dumna z twego zachowania?
- Może i masz racje Widmo. - Odpowiedział Rumiankowe Zaćmienie. Wahał się. Niby słowa kocura miały jakiś sens, jednak to nie tak wyglądało, prawda? Wiśniowa Iskra go wyszkoliła na dobrego medyka, który będzie leczył koty Klanu Burzy, a nie odbierał je. - Jednak oskarżanie mnie o zaniedbanie pacjentów i tego miejsca, jest już przekroczeniem granicy.
- Przekroczeniem granicy? Rumianku, spójrz, proszę na siebie. Nikt inny nie ma teraz dostępu do pacjentów ani ziół, prócz Ciebie. Czy śmierć Słonecznika, nie przyniosła dla Ciebie żadnych rozmyślań?
- Nie mogłem dużo zrobić w jego sytuacji. Gdyby pojawili się wcześniej, to…
- Ale tak nie zrobili. A ty dalej powinnaś umieć uratować to kocię, a jak się to skończyło? Teraz leży on pod ziemią martwy. Czy potrzebujesz następnej śmierci, aby uświadomić sobie swoje błędy? Jeśli tak, to ten klan wymrze, zanim zaczniesz być dobrym medykiem. Ja tylko próbuję Ci pomóc Rumianku, a ty mnie traktujesz, jakbym próbował zrobić Ci krzywdę. Nigdy bym Ci nie zaszkodził, więc przestań zachowywać się, jakby obdzierał Cię ze skóry.
Zamilkł na chwilę. Może, jednak go poniosło. Przecież jego przyjaciel chciał mu tylko pomóc, a nie zaszkodzić, prawda?
- Przepraszam Widmo. Nie miałem zamiaru Cię zaatakować. - Powiedział medyk, po dłuższej ciszy. - Wybacz mi, a w postaci przeprosin mogę zaprosić Cię na pomoc w zbieraniu ziół.
- Podobają mi się te przeprosiny. - Powiedział uczeń, a jego grymas na pysku zastąpił lekki uśmiech. - Ruszajmy od razu. Nie chciałbym wrócić do obozu po zachodzie słońca tym bardziej, gdy moja mentorka obserwuje mnie, jakbym jej krzywdę robił.
Nadeszła pora nagich drzew, a za nią przybyli chorzy. Kto by się tego spodziewał? Na całe szczęście, żaden z chorych nie miał objawów zielonego kaszlu, który najczęściej atakował w tę porę roku. Jako pierwszy w jego legowisku pojawił się Zwiędły Hiacynt, który skarżył się na ból w tylnej łapie. Jak później się okazało, była ona skręcona. Niedługo po nim pojawił się Leśny Pożar, a za nim Kurza Pogoń. Mówiąc prosto, znowu legowisko medyka było pełne, a magazyn z ziołami zaczął pustoszeć. Dlatego właśnie Rumiankowe Zaćmienie wybrał się poza obóz, aby pozbierać zioła. Na pomoc zabrał jego czarnego przyjaciela, a także jednego z jego braci. Kiedy medyk skanował obóz w poszukiwaniu drugiej ofiary, którą mógłby zaciągnąć do pomocy, to liliowy wojownik nie wyglądał, jakby coś ciekawego robił.
Ruszyli, gdy słońce zaczynało dochodzić do najwyższego punktu na niebie i mimo iż rozmowa nie kleiła się na początku, to z czasem zaczęła się powoli układać. Widmo wraz z Szeptem znaleźli wspólny język, jednak Rumiankowi wydawało się, że ciemny uczeń nie był zadowolony z obecności wojownika. Zignorował to, mając nadzieje, że to tylko jego nieprawdziwe przypuszczenia. Po pewnym czasie udało im się zgromadzić wystarczająco ziół. Medyk nawet mógł powiedzieć, że było to udana wyprawa. Zmierzając do obozu, trójka kotów natrafiła na czwórkę samotników, która prosiła o dołączenie do klanu. Po krótkim namyśle medyk został wysłany do obozu, aby sprowadzić Różaną Przełęcz wraz z kilkoma wojownikami, aby mogła porozmawiać z nieznajomymi. I ponownie Rumiankowe Zaćmienie powróci do obozu z wieścią o tym, że następni samotnicy chcą dołączyć do Klanu Burzy.
Wyleczeni: Leśny Pożar, Zwiędły Hiacynt, Kurza Pogoń, Gradowy Sztorm, Makowa Furia
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz