W momencie gdy została przedstawiona kotce, która okazała się nie być zagrożeniem, wróciła spojrzeniem do trupa. Dotknięcie go wydawało jej się niefajne, z jakiegoś powodu bała się, że zaraz ożyje i ich zaatakuje, więc przyglądała się z bezpiecznej odległości. Najlepszy brzuch, ale trudny do dostania się. Powyżej żebra. Jeśli chodzi o przygniecienie do ziemi… jakby przygnieść za pysk bokiem, odsłoni brzuch. Wtedy, jeśli byłaby druga osoba, to mogłaby dostać się do brzucha.
Wtedy przyszła Safona i opowiedziała o tym, że w środku kryją się organy, które można uszkodzić. Szczególnie ważne były te za żebrami, i łamiąc je, można było je uszkodzić. O tchawicy, oczach. O tym, że brak wąsów na pyszczku i przednich łapach utrudnia wyczucie ofiary, badanie obiektów, czy zdobycz jeszcze żyje, ocenę odległości. Opowiedziała też o kościach, że mogą się złamać. Że ogon też może im się złamać, a wtedy mogą tracić równowagę i mieć problemy ze skakaniem. Kminek wszystkiego słuchała z zaciekawieniem, choć nie zadawała pytań, nawet jeśli kotka powiedziała coś w swoim dziwnym języku. Uważnie obserwowała ruch łap dużej dorosłej, zapamiętując gdzie leżą wrażliwe punkty. To nie jest trening walki, ale z pewnością się przy niej przyda! Nie tylko do walki, przecież sama musi się bronić.
Kminek cicho mruknęła do siebie, przez co dostała kuksańca w bok od zaciekawienej siostry.
– Co tam myślisz?
– Się tak zastanawiam… – zaczęła, bo przypomniało jej się, jak widziała ptaka. Upolował on innego ptaka i latał z nim, a potem zjadł – Myślisz, że jakby poświęcić go kamieniom, zesłałyby nam ptaki do zjedzenia? Przejechać – wskazała łapą po części ciała umarlaka, którą miała na myśli, wciąż nie dotykając go – tu o, żeby wyszły mu te organy… możemy wtedy je pooglądać… zobaczyć dokładnie co się gdzie mieści… i może coś zjeść!
Oglądnęła się na Bylicę, która musiała je słuchać, bo miała skierowane uszy w ich stronę.
Wtedy przyszła Safona i opowiedziała o tym, że w środku kryją się organy, które można uszkodzić. Szczególnie ważne były te za żebrami, i łamiąc je, można było je uszkodzić. O tchawicy, oczach. O tym, że brak wąsów na pyszczku i przednich łapach utrudnia wyczucie ofiary, badanie obiektów, czy zdobycz jeszcze żyje, ocenę odległości. Opowiedziała też o kościach, że mogą się złamać. Że ogon też może im się złamać, a wtedy mogą tracić równowagę i mieć problemy ze skakaniem. Kminek wszystkiego słuchała z zaciekawieniem, choć nie zadawała pytań, nawet jeśli kotka powiedziała coś w swoim dziwnym języku. Uważnie obserwowała ruch łap dużej dorosłej, zapamiętując gdzie leżą wrażliwe punkty. To nie jest trening walki, ale z pewnością się przy niej przyda! Nie tylko do walki, przecież sama musi się bronić.
Kminek cicho mruknęła do siebie, przez co dostała kuksańca w bok od zaciekawienej siostry.
– Co tam myślisz?
– Się tak zastanawiam… – zaczęła, bo przypomniało jej się, jak widziała ptaka. Upolował on innego ptaka i latał z nim, a potem zjadł – Myślisz, że jakby poświęcić go kamieniom, zesłałyby nam ptaki do zjedzenia? Przejechać – wskazała łapą po części ciała umarlaka, którą miała na myśli, wciąż nie dotykając go – tu o, żeby wyszły mu te organy… możemy wtedy je pooglądać… zobaczyć dokładnie co się gdzie mieści… i może coś zjeść!
Oglądnęła się na Bylicę, która musiała je słuchać, bo miała skierowane uszy w ich stronę.
<Bylica?>
[przyznano 5%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz