Obserwowała kotkę chodzącą po żłobku, kuląc się, gdy tylko ta krążyła bliżej. Czemu tak śmiesznie chodziła?
Jej delikatne zaintrygowanie prysło gdy zielonooka spojrzała w jej stronę. O nie!
Z przerażeniem wlepiała w nią oczy, modląc się, by kiedykolwiek skręciła i nie podchodziła do niej bliżej jak jakiś opętany pająk. I jak stawonóg skoczyła na mniejszą, boleśnie przygniatając do ziemi.
– Cześć! Jestem Miodunka. Chcesz się może bawić? W berka, w chowanego, w prawdę czy wyzwanie? O, a może wymkniemy się ze żłobka! Co wybierasz?
Nic mrugała na nią zdezorientowana. Miała coś wybierać? Nie wiedziała ja się bawić w cokolwiek! Jeszcze miała wyjść ze żłobka? Nigdy! Nie potrafiła wybierać! To wszystko było zbyt gwałtowne, jak miała na to zareagować!
Pisnęła tylko w odpowiedzi.
– Nie odpowiadasz, czemu? Wybiorę za ciebie! Chodźmy na wycieczkę!
Kotka zeskoczyła z niej, ale Nic nawet nie drgnęła; została leżąc na plecach w tym samym miejscu. W gardle miała gulę, powstrzymującą ją nawet od krótkiego sygnału stresu, bała się podnieść, w oczach zbierały się jej łzy.
– Nie chcesz iść za żłobek? Możemy pobawić się tutaj! Jak się nazywasz? – pacnęła ją dla zabawy łapą, na co arlekinka przeturlała się na bok i schowała głowę w łapkach. Czemu ta kotka zadawała tyle pytań… nie wiedziała jak jej odpowiedzieć! Czemu wydawała się miła? Podejrzane, nikt z nią nie chciał się nigdy bawić. Im przecież nie było wolno!
<Miodunka?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz