*Przed akcją z Plusk*
Sam Agrest się nad tym zastanawiał. W końcu miały krew Klanu Nocy. Klanu, który ostatnio bezprawnie porywał, gwałcił i kto wie, co jeszcze. Ale w ich żyłach nie płynęła wyłącznie krew rybojadów oraz wychowywały się tutaj. Były Owocniakami.
Klan to i tak drugorzędna sprawa. Najbardziej niepokojącym aspektem był ich ojciec-sadysta. Co, jeśli jego bestialstwo przejdzie na nie? Nie, to przecież tylko kociaki. Zresztą, Drewno na przykład była tępa. A on nie był tępy. Przynajmniej nie aż tak bardzo, jak ona.
Właściwie to najlepiej będzie z nimi porozmawiać i to mu da największe świadectwo, jakie są. Tak czy inaczej, dobrze jest znać nowych członków ich społeczności.
Z tą myślą wybrał ze stosu pierwsze lepsze żyjątko. Pamiętał jednak, żeby nie był to ptak z uwagi na to, co Krecik ostatnio mu powiedziała. Wręczy gryzonia Jaskółce, ponieważ młode chyba wciąż piły mleko.
Kiedy już zaniósł zdobycz karmicielce, jego uwagę przykuły dwie istotki chowające się w rogu żłobka. Jedna z nich spała, a druga przyglądała się mu ukradkiem. Uśmiechnął się i podszedł do obserwatora, który niestety wydawał się coraz bardziej kulić z każdym kolejnym krokiem wojownika.
— Hej, jak masz na imię? — zapytał.
Kocurek wzruszył ramionami i pokręcił łebkiem.
— Nie masz imienia? — Uniósł brwi.
Arlekin skinął głową. Ał. To brzmiało źle.
— To jak powinienem ciebie nazywać?
Kocię znów wzruszyło ramionami, a przez umysł Agresta przeszła straszliwa myśl.
— Czekaj, czy ty umiesz mówić?
Malec pokazał, że tak.
— To możesz, jakby co. Nie musisz się wstydzić, czy inne takie.
I znów kocurek kiwnął głową. To chyba znaczyło „wiem”.
— Czyli gardło cię boli, tak? — zgadnął, nie potrafiąc wpaść na inny powód, dla którego arlekin się jeszcze nie odezwał. — To jak coś, to powinieneś jak najszybciej pójść do Plusk, żeby nie zarażać innych.
— To jak powinienem ciebie nazywać?
Kocię znów wzruszyło ramionami, a przez umysł Agresta przeszła straszliwa myśl.
— Czekaj, czy ty umiesz mówić?
Malec pokazał, że tak.
— To możesz, jakby co. Nie musisz się wstydzić, czy inne takie.
I znów kocurek kiwnął głową. To chyba znaczyło „wiem”.
— Czyli gardło cię boli, tak? — zgadnął, nie potrafiąc wpaść na inny powód, dla którego arlekin się jeszcze nie odezwał. — To jak coś, to powinieneś jak najszybciej pójść do Plusk, żeby nie zarażać innych.
<Nikt?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz