Po śmierci Stokrotki i Poziomki zaczął podejrzewać, że to Klan Nocy stał za tymi wszystkimi zbrodniami. Tymczasem nadal nie potrafił wyjść z szoku, kogo właśnie przyłapano na zabójstwie Błysk. Spodziewał się każdego… ale Plusk?! Jak to możliwe, że kotka, która proponowała mu adopcję i niedawno doczekała się własnych kociąt, dopuściła się takiego czynu? Zawsze wręcz przesadnie miła, przez ten cały czas śmiała mordować za ich plecami?!
Publiczne wyrwanie medyczce wibrysów mimo wszystko, wzbudziło w nim niepokój. W każdym razie to nie było teraz istotne. Nie zamierzał obojętnie patrzeć, jak przyczyna kresu życia tylu kotów, tak po prostu egzystuje wśród nich.
Wszedł do legowiska medyczki zdecydowanym, lecz chybotliwym krokiem. Mieszanina niedowierzania, wściekłości i rozpaczy przelewała się przez jego ciało, sprawiając, że cały drżał.
— Ty… — wysyczał w kierunku skulonej kotki. — JAK MOGŁAŚ?! — wydarł się, jeżąc czekoladowe futro. Miał ochotę nakrzyczeć na nią jeszcze głośniej, ale z każdym uderzeniem serca to rozpaczliwość coraz bardziej przejmowała nad nim kontrolę. Łzy poczęły intensywnie napływać mu do oczu. Nie chciał płakać! Był zły! — Czy to ty zabiłaś ich wszystkich?! — wyjęczał, bezskutecznie próbując uspokoić oddech. — Czy to ty z-zmasakrowałaś… mojego brata? Odcięłaś głowę Drewnu? Zabiłaś Ta-tajfun i resztę? — lamentował, czując, iż jest na skraju — Dlaczego?! Dlaczego to zrobiłaaś? — Rozpłakał się na dobre.
Publiczne wyrwanie medyczce wibrysów mimo wszystko, wzbudziło w nim niepokój. W każdym razie to nie było teraz istotne. Nie zamierzał obojętnie patrzeć, jak przyczyna kresu życia tylu kotów, tak po prostu egzystuje wśród nich.
Wszedł do legowiska medyczki zdecydowanym, lecz chybotliwym krokiem. Mieszanina niedowierzania, wściekłości i rozpaczy przelewała się przez jego ciało, sprawiając, że cały drżał.
— Ty… — wysyczał w kierunku skulonej kotki. — JAK MOGŁAŚ?! — wydarł się, jeżąc czekoladowe futro. Miał ochotę nakrzyczeć na nią jeszcze głośniej, ale z każdym uderzeniem serca to rozpaczliwość coraz bardziej przejmowała nad nim kontrolę. Łzy poczęły intensywnie napływać mu do oczu. Nie chciał płakać! Był zły! — Czy to ty zabiłaś ich wszystkich?! — wyjęczał, bezskutecznie próbując uspokoić oddech. — Czy to ty z-zmasakrowałaś… mojego brata? Odcięłaś głowę Drewnu? Zabiłaś Ta-tajfun i resztę? — lamentował, czując, iż jest na skraju — Dlaczego?! Dlaczego to zrobiłaaś? — Rozpłakał się na dobre.
<Plusk?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz