Wielka Gwiazda? Nie, żeby nie słyszał co się w klanie odjaniepawliło, bo jego stara trajkotała o tym już od momentu, w którym wybudził się z głębokiego snu. Cisowa Kołysanka sprawiała wrażenie całej w skowronkach, piszcząc o tym, jak to kotki będą miały teraz większe prawa aniżeli kocury. Szkoda tylko, że to głupie ciele zapomniało, iż jej bachory maja fujary między nogami, więc za kotki raczej nie uchodzą. Był wściekły za lekkomyślność matki, tej idiotki co nazywała siebie teraz ich liderką i cholera wie co jeszcze. Nie miał zamiaru być dyskryminowany. Jeszcze te pokręcone baby zabiorą mu pszczółka! Nie chciał go stracić, to był jego jedyny przyjaciel poza bratem.
Pociągnął nosem, powstrzymując łzy pojawiające się w jego turkusowych ślepiach. Nie mógł beczeć, szczególnie teraz, przy Mrocznym Omenie. Kocurek kichnął, pocierając nos i udając przy tym, że to zwykły katar.
— Ta... moja matka cieszy się jak głupia na to wszystko — przyznał, zaciskając szczękę. Irytacja rosła w nim z każdą chwilą. — Dlaczego baby są takie głupie. Szczególnie moja matka? — podniósł głowę, spoglądając prosto w lodowe ślepia wojownika. Ten machnął końcówką ogona, jakby odganiał natrętną muchę od siebie. Liliowy podziwiał Mrocznego, był silny, nie bał się mówić to, co myślał i sprawiał wrażenie, jakby nic nigdy nie było w stanie go zranić. Gąsiorek pragnął być taki, już ostatnio sobie obiecał, że zrobi wszystko, by być takim, jak Mroczny Omen.
— Kotki z natury są przygłupie. Szczególnie te pokroju twojej matki — odparł starszy z przekąsem, obserwując przy tym bacznie otoczenie. Widać było, że nic się przed nim nie ukryje.
Kociak przechylił głowę, obserwując jak ich parszywa liderzyna przechadza się z dumą po nowych włościach. Kotka unosząc dumnie ogon szła przed siebie a jej przydupasy odganiały kocurów z drogi byle żeby czekoladowa nie musiała "patrzeć na ich parszywe pyski".
Też coś.
— A... nie da się ich jakoś pozbyć? No nie wiem, przegonić czy kopnąć w tyłek albo coś... — bąknął naburmuszony, obserwując jak Mała Róża zwraca uwagę Wróblowi, że ten nie jest godzien spoglądania na jej piękne lico. Tonkij prychnął z pogardą. — Bo to nie tak, że fajnie by było jakbym pozbył się mojej starej — wiedział, że jego jazgotanie o tym, jak bardzo Cisowej nienawidzi było nudne, jednakże miał jej tak dosyć, że tylko o tym był w stanie gadać.
Mroczny Omen milczał, nadal lustrując lodowymi ślepiami obóz klanu wilka.
— Matka mówiła ci coś o obserwacji?
— Nie... a powinna?
— Powinna — kocur nie wydawał się zadowolony, że Gąsior jeszcze nie wie nic o tej całej "obserwacji". — Musisz obserwować wroga. Śledzić każdy jego ruch i czekać na jego moment słabości.
— Och... rozumiem, Mroczny Omenie!
Wojownik skinął mu łbem.
— Mała Róża przebiera w półśrodkach, nie stawia konkretów a do tego ma tabun przydupasów. Dopóki stan rzeczy będzie tak wyglądał, nie będziemy mogli nic jej zrobić. Może i jest głupia, jednak wie jak chronić swoją dupę — szczęki kocura zacisnęły się, kończąc ostatnie zdanie. Zaciekawione kocię wyciągnęło szyję, by widzieć jak najwięcej. — Dlatego pamiętaj młody. Zwracaj uwagę na każdy błąd popełniony przez nią czy kotki.
Gąsiorek skinął łebkiem, zaś jego turkusowe ślepia rozszerzyły się, pełne iskierek radości oraz entuzjazmu.
— A... przydam się jakoś? — zagaił. Nie lubił siedzieć bezczynnie, gdy tyle dookoła niego się działo.
< Omen? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz