Koty szły w ciszy, na horyzoncie majaczył im las, a zapach wilczków delikatnie podrażnił nozdrza burej kotki.
Nagle burej świat zawirował przed oczami, a kotka ledwie przytomna upadła na ziemię. Słyszała zmartwione głosy rodziny, i rozkaz Bylicy, aby ktoś poszedł po mech nasączony wądą i zioła na wzmocnienie, takie jak rumianek. Miodowooka widziała wszystko jak przez mgłę, jej cętkowany bok unosił się w rytm jej oddechu. Było jej strasznie gorąco. Bylica i Skowronek zaciągnęły ją do lasu, położyły między korzeniami jakiegoś wielkiego, starego drzewa. Niedługo później przyszedł Fiołek z mokrym mchem, i Deszcz z ziołami, bo srebrny syn Bylicy nie za bardzo przykładał się do lekcji medycyny. Krokus dostała mech, z którego szybko zlizała zimną wodę, reszta poszła na okład. Zjadła także pospiesznie zioła, wiedząc, iż są jej potrzebne. Bura kotka chciała już wstać, lecz łapa Bylicy położona na jej grzbiecie jej na to nie pozwoliła.
- Ciśśś kochanie, potrzebujesz odpoczynku.
Żółtooka skrzywiła się. Ona nie chciała odpoczynku! Chciała móc zapolować, pomóc wykarmić rodzinę, a tu klops, bo okazało się, iż słońce źle na nią z jakiegoś powodu wpłynęło. Mimo to musiała posłusznie leżeć pod opieką srebrnej kotki. Dopiero kiedy nastała noc całkowicie otrząsnęła się pod przegrzaniu.
Eh, to był fatalny dzień.
[przyznano 5%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz