— (...) gdy Jeżyk i Kąsek przeskoczyli przez ogrodzenie zobaczyli coś, o czym nigdy nie śnili! Przepiękny las okalany złocistą aurą, wodospady ze skrzącą, krystalicznie czystą wodą... Od tego momentu wiedzieli, że znaleźli to, czego szukali od tak dawna - dom. Jednakże to nie koniec tej historii moje maluchy. Jeżyk i Kąsek postanowili, że stworzą grupę, chodzili po lesie napotykając różne koty, którym pomagali, zaś one, podziwiając dobroć serca braci przyłączali się do nich a grupa rosła z dnia na dzień — Wilcza Pogoń przerwała na uderzenie serca, by napić się wody z mchu. — Ktoś wie, jak nazwali ich grupę?
Kociaki podniosły łapki ku górze, jednakże pierwszą, która to zrobiła była Igiełka. Szylkretka zauważyła to i wskazała na córkę, prosząc ją aby odpowiedziała.
— Nazwali siebie klanem muszelki — miauknęła pogodnie, szurając z lekka łapką w ziemi. Matka kociąt skinęła głową, kontynuując opowieść.
— Tak więc, klan muszelki rósł w siłę a ich dobroć oraz braterstwo zaczynały być sławione w całym złotym lesie! Niekiedy samotnicy sami przychodzili prosić o przyjęcie by poczuć, co to znaczy mieć dom. Jednak księżyce mijały a bracia starzeli się. Każdy z nich doczekał się kochającej rodziny oraz gromadki wnucząt.
— Takich uroczych jak my? — pisnęła Aksamitka, oblizując pyszczek. Wilcza skinęła głową twierdząco, śmiejąc się cicho pod nosem. Zniecierpliwiona niebieska szylkretka przysunęła się bliżej matki, niemalże wchodząc między jej łapy.
— Nawet bardziej, kochanie — kaszlnęła, ponownie spijając trochę zimnej wody z mchu. Wilczek oparli się o Igiełkę, przymykając ślepia. Byli trochę zmęczeni po całym dniu harców a opowieść matki skutecznie kładła ich do snu.
< Igiełko? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz