Oczywiście nie winiła Mleczowego Pyłu za to, że poruszył ten temat. Sama nie pozwalała sobie zapomnieć o tym, chociaż nieustannie każdy napominał jej, iż dobrze uczyniła. Krocząca Gwiazda nie była dobrym materiałem na liderkę, jej śmierć to tylko zbawienie dla klanu, do którego Skała się przyczyniła.
Nie była w pełni zadowolona z władzy brata, ale lepszy na czele był ktoś, kto czasem chociaż wychodził ze swojej nory i jakkolwiek interesował się losami własnych wojowników. Co prawda może te słowa były zbyt dobre jak na Jastrzębia, ale w tym momencie wiele jej już po prostu wisiało.
Zmrużyła oczy. Nie chciała nawet spać. Pragnęła tylko wyprzeć z pamięci zabójstwo własnej matki.
***
W Klanie Wilka działo się zdecydowanie za dużo, a czas mknął zbyt szybko, by mogła w ogóle pojąć logikę tych wszystkich zdarzeń. Zdecydowanie ta cała akcja z dwunożnymi i dzikami, zmuszająca ich do zmiany lokalizacji obozu, była stresująca.
O tym, co zrobił jej brat i na jakie upokorzenie ją skazał, wolała w ogóle nie wspominać. Jej zdaniem zrobił to z zazdrości, gdyż była o wiele lepszą wojowniczką od niego, czego najpewniej nie mógł znieść. Sam zaatakował ją na zgromadzeniu, ale jak to było wiadome — kto ma władzę, temu łatwiej manipulować tłumem. Siebie ukazał jako niewinnego, a ją przedstawił jako nadpobudliwą agresorkę.
Przynajmniej teraz wszystko zdawało się wracać do normy. Klan wrócił do swojego dawnego obozu i odbudowywał straty, a ona nie musiała już siedzieć w kociarni, z żałośnie brzmiącym imieniem. "Skruszona Mordka" — jakim cudem Jastrzębia Gwiazda wpadł na coś tak głupiego?
Podniosła wzrok na niebo. Słońce grzało niemiłosiernie, a jej długie futro tylko utrudniało jej znoszenie wysokich temperatur. W Porze Nagich Drzew było zbawieniem, teraz stanowiło męczarnie.
Potrzebowała przejść się do lasu, gdzie pod gęstymi koronami drzew mogła liczyć na więcej chłodu. Samotność jednak dobijała ją ostatnimi czasami aż nazbyt, toteż rozejrzała się po okolicy w poszukiwaniu towarzystwa. Momentalnie uśmiechnęła się, widząc liliowe futro przyjaciela.
— Mleczowy Pyle! — miauknęła pogodnie, podchodząc do niego. — Nie chciałbyś przejść się ze mną na polowanie? Przyrzekam, że padnę w tym słońcu, a chodzenie samej po lesie brzmi nudno — mruknęła. — Moglibyśmy też zajść nad rzekę — zasugerowała, myśląc o przyjemnie chłodnej wodzie pod łapami.
<Mlecz?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz