dawno temu, jeszcze przed wyprawą do miasta
Pora Opadających Liści nie różniła się szczególnie od pozostałych. Ot na ziemię spadło kilka liści, było coraz mniej zwierzyny i panowało napięcie w lesie. Ryjówka błądziła po terenie, sam na sam ze swoimi myślami. Zwykle wybierała trasy, którymi rzadko poruszały się inne koty, lubiła pozostawać w samotności. Krzewy i wysoka trawa ocierały się o jej futro. Obserwowała krążące na wietrze liście, jakby były złączone w tańcu.
Zauważyła skrytego pośród traw gołębia. Ptak spokojnie szukał pożywienia. Ryjówka przypadła do odpowiedniej pozycji łowieckiej, łapa za łapą skradając się w stronę stworzenia, żeby w ciągu paru szybkich uderzeń serca, przycisnąć ptaka do ziemi, robiąc z niego pożywienie. Zaburczało jej w brzuchu na samą myśl o posiłku. Od jak dawna nie jadła?
Zatrzymała się pośpiesznie, jeżąc futro z zaskoczenia. Odwróciwszy pyszczek, szylkretowa samotniczka stanęła pysk w pysk ze swoją dawną znajomą - Nocnym Piórem. Nie widziała kotki odkąd pozostawiła ją w schronieniu.
- Hej.... Co u ciebie? Dawno nie widziałam cię w tych stronach- zaczęła cichutko, podchodząc zestresowana do kotki.
Nocne Pióro ostatnia ją zirytowała. Jak można być takim mysim móżdżkiem, żeby wybrać się na Zgromadzenie KLANÓW i ćpać kocimiętkę! Gdyby nie Ryjówka, Nocne Pióro dawno skończyłaby pod jakimś krzakiem. Owszem, przeprosiła, ale to było za mało. Wbiła w samotniczkę chłodne spojrzenie.
- To akurat dobrze. Nie potrzebuje oglądać twojego pyska. - mruknęła w odpowiedzi córka Słonika.
- Przepraszam za tamto.... Nie bądź zła. Musimy trzymać się razem....
- Niczego nie musimy, Nocne Pióro. Ty nadal myślisz, że życie samotnika to zabawa? To ciągła walka o przetrwanie. Twój najmniejszy ruch musi być przemyślany.
Ryjówka przybliżała się do swojej towarzyszki. Nocne Pióro mogła poczuć na sobie jej oddech.
- Zapamiętaj to.
Nie chciała widzieć martwej samotniczki. Była jedynym samotnikiem, z którym miała jakąkolwiek relację i chociaż nie były ze sobą blisko, a już na pewno nie były przyjaciółkami, to Ryjówka nie życzyła jej śmierci. Zaczęła się oddalać, chwytając wcześniej gołębia.
- Ryjówko..? - przystanęła. - Dalej cię lubię.
Szylkretka skinęła w odpowiedzi głową, zanim zniknęła w pobliskich krzewach. Jeszcze wtedy nie wiedziała, że było to ich ostatnie spotkanie. Może wtedy zostałaby dłużej z tą dziwną, ale spoko kotką.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz