Zamartwiał się swoim związkiem z Rudzikowym Śpiewem, gdy ktoś nadepnął mu na łapę. Odwrócił się i skupił wzrok na czarnej kotce. Od razu gniew w nim zapłonął. Tak zawsze działał na niego jej widok. Nieważne czy słabowite truchło, czy dawna zastępczyni, nie cierpiał jej całym sercem.
— Patrz, jak łazisz — warknął ze złością, biorąc wdech, by już zjechać ją od góry do dołu.
— Czegokolwiek nie powiesz, mam po dziurki w nosie słuchania twojego mielenia jęzorem. Jesteś dumny z tego, że zachowujesz się jak pozbawiony uczuć idiota? Popierasz to wszystko, co się tu dzieje? Wciąż masz czelność zwracać się bez szacunku do innych, którzy na to zasługują? — warknęła. Jej głos brzmiał ochryple, tak jakby nie używała go od dawna.
Nastroszył sierść. Oho, wróciła jej dawna werwa? Skończyła się era biednej, płaczliwej Kamień? Jeżeli sądziła, że to coś zmieniało to się myliła. Raz pokazana słabość daje łatkę ofermy do końca życia.
- Dla twojej wiadomości mam uczucia, lecz nie są przeznaczone dla kogoś takiego jak ty - miauknął, krzywiąc pysk z obrzydzenia. - I owszem popieram dyskryminację. Tacy jak wy powinni nam służyć czy ci to się podoba czy nie. Już odzyskałaś siły po tych księżycach niańczenia kociąt? Ojoj... biedna Kamienna Agonia nagle się obudziła i pragnie zmienić świat. - prychnął. - Mam zwracać się do ciebie z szacunkiem, gdy przez ostatni okres czasu służyłaś mi za worek treningowy? - zaśmiał się. - Chyba coś ci się pomyliło. Piaskowa Gwiazda powinna najwidoczniej ponownie cię ukarać, skoro już ci przeszła ta faza depresji. - Widząc jaką minę zrobiła, błysnęła mu iskra w oku. - O tak... ona tu jest. W ciele twojego kochanego Zajęczej Gwiazdy - szepnął cicho, by tylko ona to usłyszała. - A to dzięki mnie.
- Co?! Nie wierzę... ty... - zaczęła, ale zatkał jej pysk ogonem.
- Co? Że ja? Och biedne stworzenie. Myślałaś, że pozwolę, by ten nierudy rządził nami? Byś ty została liderką? - syknął z drwiącym uśmieszkiem. - Skontaktowałem się z nią i jest. Moja babcia. Czy to nie cudowne? Dopiero po jej śmierci się tego dowiedziałem, a to oznacza, że pokłada we mnie nadzieje. Nie zawiodę jej. A ty... ty nie wygrasz. A teraz leć płakać z powrotem w mech, nim moje pazury się nie wysuną - zagroził, obserwując kotkę z wyższością. Tak, zdradził jej wiele, jednak jej mina była tego warta. Niech wie, że czasy nierudych dobiegły końca, a oni na powrót są silni.
<Kamień?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz