- Stój - miauknął, zachodząc mu drogę.
Widział jak w jego oczach zalśnił błysk niepewności. Nie miał jednak wrogich zamiarów. Musiał tylko dowiedzieć się prawdy.
- Słyszałem, że Krwawnik oskarża cię o morderstwo swojego brata. To prawda? Zabiłeś go?
Kocur spojrzał na niego zdębiały.
- Nie… oczywiście, że nie. Nigdy bym go nie skrzywdził - wykrztusił. - Ja… mogę ci wytłumaczyć dlaczego on mnie podejrzewał.
- No słucham. Dlaczego? - Usiadł, owijając ogonem łapy.
- No więc byliśmy ze Stokrotką na treningu walki. I ja nie wiem jak dokładnie do tego doszło, ale w trakcie zacząłem myśleć o tym mordercy. Byłem… no zły, że on tak okrutnie zamordował Drewno i mojego brata. Gdy się ocknąłem, okazało się że ją z-zraniłem. Użyłem pazurów i przejechałem po jej policzku. To nie było umyślne, przysięgam! - Położył łapę na swoim sercu. - No i Krwawnik przyszedł do mnie po tym treningu. I ja rozumiem, że się zmartwił o swoją siostrę, ale… oskarżać mnie o morderstwo? I to jeszcze własnego brata? Sam nie wiem, jak powinienem się czuć.
Zmarszczył czoło. Rzeczywiście to brzmiało wiarygodnie. A coś słyszał o tym incydencie.
- Mnie też oskarżył o morderstwo. Pewnie dlatego, bo jestem pobliźniony. Coś nie podoba mi się to jego zrzucanie na wszystkich winy. Może chciałbyś pomóc mi ustalić o co naprawdę chodzi? Pomimo śmierci swoich bliskich zachowuje się normalnie. Nie płacze po kątach. Owszem na początku tak robił, ale teraz... jak tak go obserwuje, to nie widzę po nim żałoby.
<Agrest?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz