— Masz pazurki jak prawdziwy wojownik.— zwróciła się do niej pobłażliwie Wilcza Pogoń, gdy zauważyła, jak Lisek atakuje malutkimi łapkami ofiarę, którą upatrzyła sobie w małym kawałku mchu, jaki oderwała sobie z posłania w ramach zabawy.
Rozejrzała się po kociarni. W żłobku było ich teraz pełno. Krewetka, Morze i reszta dzieci Gołębiego Puchu... Kalinkowa Łodyga... Ona także spodziewała się kociąt. Lisek była przekonana, że nie będzie się tu nudzić, jednak towarzystwo tylu ciał sprawiało, że było niewiarygodnie duszno, a z każdej strony walała się spora ilość kociąt.
Szylkretka przerzucając sobie kulkę z łapy do łapy w końcu podrzuciła ją zbyt mocno. Wzrokiem mierzyła mech, który niedawno ugniatała w łapkach i poderwała się z miejsca, ku zdziwieniu Wilczej Pogoni, która właśnie zbliżyła do niej swój pysk, by wyczyścić jej futerko. Usłyszała cichy śmiech mamy zza pleców.
Podbiegła do Aksamitki, której kulka nieszczęsnej zabawy spadła prosto na głowę. Lisek zdjęła ją z niej, śmiejąc się nerwowo.
— Wybacz! — rzuciła przez mech, który trzymała w zębach. — Ale całkiem zabawnie w niej wyglądałaś. Jak już jestem przy tobie, to chcesz się razem pobawić? Wyobraź sobie, że ten mech to zwierzyna, a my na nią polujemy — zaproponowała. Zabawa z siostrą brzmiała o wiele bardziej przekonująco, niż w samotności.
<Siostro?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz