Skierka po raz pierwszy w swoim krótkim życiu usłyszała zestawienie dwóch słów "klan gwiazdy". Co to było? Gdy jedna z karmicielek wypowiedziała te dwa słowa, strach w kociarni zwiększył się chyba do maximum. Dlaczego? Czy to oznaczało jakąś kolejną zagładę, ale czy mogło być coś jeszcze gorszego od krzyków i jęków kotów poza żłobkiem? Główka jeszcze małej istoty wydawała się buzować. Niedawno w swoim wymyślonym świecie umieściła przyjaciela. Nie wymyśliła jego wyglądu, ale to, że mówiła mu wszystko, świadczyło o tym, że ten istniał. Tyle wystarczyło kociakowi. Ważne, że miała kogoś, kto rozumiał jej emocje.
- Myslis, ze co to ten klan gwazdy? - zapytała, turlając łapką kulkę mchu. Spojrzała na inne kociaki. One bawiły się ze sobą nawzajem, ale Skra nie miała odwagi, by do nich podejść, więc przeważnie spędzała czas samotnie. Bawiła się sama, na przykład tak jak teraz, rozmawiając ze swoim przyjacielem.
- Ne wiem, mose kogos się spytamy? - wyobraziła sobie odpowiedź podobnego do swojego wieku kociaka. Usiadła i strzepnęła małym ogonkiem. Musiała coś wymyślić. Nie chciała pytać się o to karmicielek, bo miała wrażenie, że te nie chcą mówić kociakom całej prawdy. Zamyśliła się. Gdyby tak mogła tylko troszeczkę wystawić nosek poza wejście do żłobka. Nigdy nawet nie wyjrzała na zewnątrz i nie wąchała innego powietrza niż te przepełnione mlecznym aromatem. Spojrzała na mamę, która wydawała się zajęta wylizywaniem Ciernia. Prychnęła. Współczuła bratu, ale też bardzo mu dziękowała za zajęcie mamy. Cichutko, co chwila, oglądając się za siebie podeszła do wejścia do niemal innego świata.
- Ne wiem cy scemy to lobić, a jak my tes benziemy tak ksyceć? - zaniepokojona Skra cofnęła łapkę, która prawie sięgnęła krawędzi kociarni.
- Ja tes się boję, ale tutaj nikt nam nic nie powie... - ze smutkiem odpowiedział jeszcze bezimienny przyjaciel kotki. Małej zrobiło się go żal, więc nie zastanawiając się długo, wyjrzała za wejście. Od razu przygniótł ją ciężar tych wszystkich zapachów i o zgrozo, przerażającego światła. Zamknęła oczka z wrażenia i kichnęła.
- O wow! Wizis to? - Zszokowana Skra nie mogła opanować swoich emocji. Ten świat był dużo większy. Było dużo więcej kotów, które co chwila przechodziły koło progu kociarni, nie zwracając uwagi na kociaka albo go nie zdążyły zauważyć? Niemal wszystkie koty patrzyły tylko pod swoje łapy, jak one wiedziały, gdzie idą? Wzrok koteczki powędrował do najbliższego kota, który aktualnie przechodził obok kociarni. Teraz albo nigdy. Bała się, ale musiała się dowiedzieć co to ten cały klan gwiazdy i czemu wywołuje tyle strachu w kociarni.
- Zien dobly... - stanęła naprzeciw niebieskookiemu kocurkowi. - Cio to klan gwazdy? - zdecydowała się od razu przejść do meritum, skąd kociak mógł wiedzieć, że wypowiadanie tych słów jest surowo zakazane. Poza tym nie zamierzała czekać, aż strach przed nowym osobnikiem zwycięży nad ciekawością. Kocurek nerwowo oglądnął się za siebie i spojrzał zaniepokojony na liliową. Koteczka pomyślała, że może jej nie dosłyszał, więc powtórzyła pytanie głośniej. Pozostało mieć tylko nadzieję, że nikt z oprawców nie usłyszał kociaka.
<Wróblowe Serce? :3>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz