— A co o niej myślisz? Może jednak się zastanowisz? Pstrągowa G-Gwiazda n-nie pozwoli c-ci nawet dojść d-do słowa, od r-razu się z-zdenerwuje. I m-może na-nakrzyczeć na c-ciebie lub opóźnić m-mianowanie — miauknął spokojnie Królicza Łapa, idąc krok w krok za koteczką.
— A co cię obsodzi, co o niej mysle? — odrzekła, nawet nie obracając główki w stronę kocurka. Przez chwilkę pomyślała o tym, że potraktowała go zbyt surowo, ale była zdenerwowana. Zagadała do niego, uważając, że ten osobnik będzie godny rozmowy z nią na ten temat, ale najwidoczniej był jak cała reszta. Bał się liderki, ale Mgiełka nie rozumiała, czemu wszyscy się jej tak boją. Tchórze jedne, ona im pokaże, że nie ma czego się bać. Pstrągowa Gwiazda to też w końcu kot.
— Nie opózni mi mianowania, bo bende medykiem! — pisnęła kotka, zatrzymując się gwałtownie, przez co niebieski o mało nie wpadł na kociaka. Nie, tylko nie to, nie teraz! Przed nią stał nie nikt inny, a jakże uwielbiany osobnik zwany cieniem. Jego czerwone oczka mierzyły Mgiełkę od łapek do uszu. W jej oczkach pojawiły się łzy, ale nie mogła tego pokazać starszemu kocurkowi.
— To n-nie zmienia f-faktu, że m-może to zro-zrobić — kontynuował niczego nieświadomy uczeń. Za to Mgiełka wiedziała, że z dzisiejszego odwetu na liderce nic nie wyjdzie. Znowu przez ten durny cień.
— Nie skończyliśmy naszej zabawy, pamiętasz?—- Mgiełka po raz pierwszy usłyszała taki głos wydawany przez niechcianego towarzysza. Był on bardzo zbliżony do syku jakby złowieszczego. Coś, co sygnalizuje, że niedługo może się pożegnać z resztkami swojej kocięcej godności. Zamknęła oczka, a z jednego z nich popłynęła mała, ale bardzo słona łezka.
— A-ale nie mu-musisz z tego po-powodu płakać - lekko zdezorientowany Królicza Łapa zbliżył się do czarno-białej — Wys-wystarczy, że d-do niej nie pój-jdziesz...
Mgiełka spojrzała zaszklonymi oczkami na towarzysza. Wiedziała, że za chwilkę cień wymyśli coś głupiego, co podobno MUSI zrobić. Tak, jak w przypadku Imbira, to mogłoby się źle skończyć. Z cichym piskiem, który zamienił się w szloch, pobiegła do kociarni. Nie zwracała uwagi na to, czy kocurek ruszył za nią, czy nie. Wbiegła do składowni kociaków i ukryła się pod mchem, który znajdował się na najdalszych tyłach kociarni. Zamknęła oczka i po cichutku zaczęła nucić sobie wymyśloną w obecnej chwili melodię. Chciała, a w zasadzie musiała się uspokoić. Wmawiała sobie, że tutaj jest bezpieczna. Po chwili jej rozchwiane emocje sięgnęły zenitu i koteczka rozpłakała się na dobre. Miała wrażenie, że teraz już nic nie jest w stanie jej uspokoić. Płakała ze smutku, żalu, ale przeważnie z bezradności i złości.
Minęło kilkadziesiąt uderzeń serca, a Mgiełka poczuła znużenie. Zmęczony tymi wszystkimi emocjami organizm zapragnął snu. Czarno-biała nie zamierzała się mu opierać, w końcu tylko on mógł ją przenieść z tego miejsca w inne. W lepsze miejsce — tylko czy to inne miejsce na pewno będzie lepsze? Nikt nie mógł odpowiedzieć na to pytanie koteczce, toteż nie zamierzała się tym dłużej zadręczać. Usnęła.
***
Teraz Mgiełka była już troszkę starszym kociakiem, mianowicie miała już prawie pięć księżyców! Niedługo zostanie mianowana. Nie mogła się tego doczekać. Codziennie myślała, jak będzie, gdy zostanie uczniem. Polubiła niezbyt pogodnego Poranną Zorzę, a jeszcze bardziej polubiła spędzać czas w legowisku medyka i uczyć się o tych wszystkich ziółkach. Właśnie wracała z legowiska medyka, gdy jej oczom ukazał się uczeń o imieniu Królicza Łapa. Od razu przypominała sobie, jak potraktowała kocurka, przez co zrobiło jej się głupio. Stanęła jak wryta i obserwowała, jak ten rozmawia ze swoim mentorem. Chciała go przeprosić, ale jak? Co ma powiedzieć? Że to wszystko przez cień? Że to nie naprawdę? Nie chciała, żeby ich znajomość zaczęła się jak ta z Imbirem, a raczej już Imbirową Łapą. Mimo wszystko musiała przeprosić. Nie wiedziała, co powie, ale musiała chociaż spróbować. Poczekała, aż starszy skończy rozmowę i nieśmiało podeszła do kocurka.
— D-dzień dob-bry... — skuliła się, ale nie mogła pozwolić, żeby strach zrobił swoje. Zamachała główką, żeby lekko oczyścić umysł. — Ja prze-przepraszam za tamto. N-nie mogłam i nie chcia-chciałam p-panu nic zrobić i po p-prostu tak wyszło... Przepraszam. — spojrzała na Króliczą Łapę, ale trudno było jej odczytać emocje niebieskiego. Co on o niej myślał? Czy ma ją już za wariatkę? Przecież nie powiedziała jeszcze o cieniu... Zamknęła oczka i czekała na reakcję kocurka jak na sąd ostateczny.
<Króliczek?>
BLOGOWE WIEŚCI
BLOGOWE WIEŚCI
W Klanie Burzy
Po śmierci Różanej Przełęczy, Sójczy Szczyt wybrała się do Księżycowej Sadzawki wraz z Rumiankowym Zaćmieniem. Towarzyszyć im miała również Margaretkowy Zmierzch, która dołączyła do nich po czasie. Jakie więc było zaskoczenie, gdy ta wróciła niezwykle szybko cała zdyszana, próbując skleić jakieś sensowne zdanie. Z całości można było wywnioskować, że kotka widziała, jak Niknące Widmo zabił Sójczy Szczyt oraz Rumiankowe Zaćmienie. W obozie została przygotowana więc zasadzka na dymnego kocura, który nie spodziewał się dziur w swoim planie. Na Widmie miała zostać wykonana egzekucja, jednak kocur korzystając z sytuacji zdołał zabić stojącą nieopodal Iskrzącą Burzę, chwilę potem samemu ginąc z łap Lwiej Paszczy, Szepczącej Pustki oraz Gradowego Sztormu, z czego pierwszą z wymienionych również nieszczęśliwie dosięgły pazury Widma. Klan Burzy uszczuplił się tego dnia o szóstkę kotów.W Klanie Klifu
Plotki w Klanie Klifu mimo upływu czasu wciąż się rozprzestrzeniają. Srokoszowa Gwiazda stracił zaufanie części swoich wojowników, którzy oskarżają go o zbrodnie przeciwko Klanowi Gwiazdy i bycie powodem rzekomego gniewu przodków. Złość i strach podsycane są przez Judaszowcowy Pocałunek, głoszącego słowo Gwiezdnych, i Czereśniową Gałązkę, która jako pierwsza uznała przywódcę za powód wszystkich spotykających Klan Klifu katastrof. Srokoszowa Gwiazda - być może ze strachu przed dojściem Judaszowca do władzy - zakazał wybierania nowych radnych, skupiając całą władzę w swoich łapach. Dodatkowo w okolicy Złotych Kłosów pojawili się budujący coś Dwunożni, którzy swoimi hałasami odstraszają zwierzynę.W Klanie Nocy
Świat żywych w końcu opuszcza obarczony klątwą Błotnistej Plamy Czapli Taniec. Po księżycach spędzonych w agonii, której nawet najsilniejsze zioła nie były mu w stanie oszczędzić, ginie z łap własnego męża - Wodnikowego Wzgórza, który został przez niego zaatakowany podczas jednego z napadów agresji. Wojownik staje się przygnębiony, jednak nadal wypełnia swoje obowiązki jako członek Klanu Nocy, a także ojciec dla ich maleńkiego synka - Siwka. Kocurek został im podarowany przez rodzącą na granicy samotniczkę, która w zamian za udzieloną jej pomoc, oddała swego pierworodnego w łapy obcych. W opiece nad nim pomaga Mżawka, młodziutka karmicielka, która nie tak dawno wstąpiła w szeregi Klanu Nocy, wraz z dwójką potomków - Ikrą oraz Kijanką. Po tym wydarzeniu, na Srebrną Skórkę odchodzi także starsza Mrówczy Kopiec i medyczka, Strzyżykowy Promyk, której miejsce w lecznicy zajmuje Różana Woń. W międzyczasie, na prośbę Wieczornej Gwiazdy, nowej liderki Klanu Wilka, Srocza Gwiazda udziela im pomocy, wyznaczając nieduży skrawek terenu na ich nowy obóz, w którym mieszkać mogą do czasu, aż z ich lasu nie znikną kłusownicy. Wyprowadzka następuje jednak dopiero po kilku księżycach, podczas których wielu wojowników zdążyło pokręcić nosem na swoich niewdzięcznych sąsiadów.W Klanie Wilka
Po terenach zaczynają w dużych ilościach wałęsać się ludzie, którzy wraz ze swoją sforą, coraz pewniej poruszają się po wilczackich lasach. Dochodzi do ataku psów. Ich pierwszą ofiarą padł Wroni Trans, jednak już wkrótce, do grona zgładzonych przez intruzów wojowników, dołącza także sam Błękitna Gwiazda, który został śmiertelnie postrzelony podczas patrolu, w którym towarzyszyła mu Płonąca Dusza i Gronostajowy Taniec. Po przekazaniu wieści klanowi, w obozie panuje chaos. Wojownikom nie pozostaje dużo możliwości. Zgodnie z tradycją, Wieczorna Mara przyjmuje pozycję liderki i zmienia imię na Wieczorną Gwiazdę. Podczas kolejnych prób ustalenia, jak duży problem stanowią panoszący się kłusownicy, giną jeszcze dwa koty - Koszmarny Omen i Zapomniany Pocałunek. Zapada werdykt ostateczny. Po tym, jak grupa wysłanników powróciła z Klanu Nocy, przekazując wieść, iż Srocza Gwiazda zgodziła się udzielić wilczakom pomocy, cały klan przenosi się do małego lasku niedaleko Kolorowej Łąki, który stanowić ma ich nowy obóz. Następne księżyce spędzają na przydzielonym im skrawku terenu, stale wysyłając patrole, mające sprawdzać sytuację na zajętych przez dwunożnych terenach. W międzyczasie umiera najstarsza członkini Klanu Wilka, a jednocześnie była liderka - Stokrotkowa Polana, która zgodnie ze swą prośbą odprowadzona została w okolice grobu jej córki, Szakalej Gwiazdy. W końcu, jeden z patroli wraca z radosną nowiną - wraz z nastaniem Pory Nagich Drzew, dwunożni wynieśli się, pozostawiający po sobie jedynie zniszczone, zwietrzałe obozowisko. Wieczorna Gwiazda zarządza powrót.W Owocowym Lesie
Społeczność z bólem pożegnała Przebiśniega, który odszedł we śnie. Sytuacja nie wydawała się nadzwyczajna, dopóki rodzina zmarłego nie poszła go pochować. W trakcie kopania nagrobka zostali jednak odciągnięci hałasem z zewnątrz, a kiedy wrócili na miejsce… ciała ukochanego starszego już nie było! Po wszechobecnej panice i nieudanych poszukiwaniach kocura, Daglezjowa Igła zdecydowała się zabrać głos. Liderka ogłosiła, że wyznaczyła dwa patrole, jakie mają za zadanie odnaleźć siedlisko potwora, który dopuścił się kradzieży ciała nieboszczyka. Dowódcy patroli zostali odgórnie wyznaczeni, a reszta kotów zachęcana nagrodami do zgłoszenia się na ochotników członkostwa.Patrole poszukiwacze cały czas trwają, a ich uczestnicy znajdują coraz to dziwniejsze ślady na swoim terenie…
W Betonowym Świecie
nastąpiła niespodziewana zmiana starego porządku. Białozór dopiął swego, porywając Jafara i tym samym doprowadzając swój plan odwetu do skutku. Wieści o uwięzionym arystokracie szybko rozeszły się po mieście i wzbudziły ogromne zainteresowanie, powodując, że każdego dnia u stóp Kołowrotu zbierają się tłumy, pragnąc zmierzyć się na arenie z miejską legendą lub odpłacić za dawno wyrządzone szkody. Białozór zdołał przekonać samego Entelodona do zawarcia z nim sojuszu, tym samym stając się jego nowym wasalem. Ci, którzy niegdyś stali na czele, teraz są ścigani – za głowy Bastet i Jago wyznaczono wysokie nagrody. Byli członkowie gangu Jafara rozpierzchli się po całym mieście, bezradni bez swojego przywódcy. Dawna potęga podzieliła się na grupy opowiadające się po różnych stronach konfliktu. Teraz nie można ufać nawet dawnym przyjaciołom.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz