Lekko drgnął widząc futro swojego brata. Rozszarpane i całe we krwi. Musiał się powstrzymywać przed tym by nie zwymiotować. Wawrzynowa Łapa nie ruszał się.
N-nie żyje?! - miauknął przestraszony w myślach. - Kto to zrobił?!
Wysunął pazury, do jego ślepi zaczęły napływać łzy. Czuł jak narasta w nim złość. Kątem oka zobaczył niedaleko ubrudzonych krwią dwóch kocurów. Modrzewiową Korę i Słoneczny Zmierzch. Nie był głupi! To na pewno byli oni!
Warknął. Zaczął się do nich zbliżać. Nastroszył futro.
- Kto. To. Zrobił?! - wykrzyknął najgroźniej jak umiał pytanie, być może znał odpowiedź, ale musiał się upewnić kto jest taka szują.
Tylko obrócili głowę. Oj... To byli oni!!!
- Kurwa!!! Przyznajcie się! - miauknął głośno przez łzy. Pod nosem ich przeklinał.
Dalej nie dostał odpowiedzi. Oblizał wargę, ze zdenerwowania ją przegryzł. Czuł na języku słodką krew.
Niespodziewanie złapał zębami za szyję Słonecznego Zmierzchu. Zaczął jego ciałem szarpać. Zapłaci za to! Wydział mały strumyk czerwonej cieczy płynącej z szyi niebieskookiego. Ktoś postawił na nim łapę. Czuł ciepło jej lub jego futra. Była to Fasolkowa Łapa, widział w jej oczach strach.
- Kolec, proszę, przestań! - krzyknęła z zaniepokojeniem. - Proszę, puść go.
- Ale on zabił Wawrzynka! - płakał. Nie mógł przestać. Tak bardzo chciałby to wszystko było koszmarem.
- Jeśli ty go zabijesz, będziesz od niego gorszy, zniżysz się do jego poziomu. - mruknęła córka Iglastej Gwiazdy. Nie wiedział czy mówi to ze względy tylko na wojownika czy może jest w tym ziarno prawdy.
Lekko poluzował uścisk. Słyszał charczenie i podduszanie się czekoladowego. Puścił go.
- Gnida! - syknął do niego. - Darowałem ci, życie, ale jeśli myślisz, że to koniec to nie prawda! - po chwili spojrzał się w stronę gdzie przedtem był Modrzew. Uciekł. Tchórz. Jeszcze kiedyś dostanie. Obiecał to sobie. Warknął. - Ciesz się, że Fa jest tak dobra i jest twoją siostrą. Tak to dawno byś wąchał kwiatki od spodu!
<Słoneczny Zmierzch?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz