trochę temu
— Nadal nie wierzę, że jednak postanowiłeś szkolić się na wojownika — parsknął Kolczasta Skóra. Mała Łapa zmarszczył wściekle brwi. — Kolejny — warknął pod nosem, ruszając w dalszą drogę — Znajdźcie se inny temat do plotek, co? Bo już mi się rzygać na to chce. Znudziło mi się wieczne oglądanie, jak robicie rybie oczy i pyski, bo wolałem uczyć się na wojownika — młodszy nastroszył futro ostrzegawczo.
Szli w ciszy nad rzekę, a właściwie on szedł, a Maluszek kicał na swoich tylnych łapach. Liliowy myślał nad tym jak zagadać do ucznia, ale jak wpadł już mu do głowy jakiś pomysł to nie miał odwagi zawrócić się do niego. Bał się, że może tylko pogorszyć relacje lub znów jakoś urazić wujka.
- No to jesteśmy... - odrzekł czując pod poduszeczkami łap wilgotną ziemię. Poruszył nozdrzami. - Czysto, można brać wodę. Jak damy kotom wodę pójdziesz ze mną sprawdzić najbliższe granice - odrzekł, schylił się i zamoczył mech, który wręcz natychmiast nabrał ciemniejszy kolor od wody. Spojrzał na syna Wilczego Serca. - Weź trochę więcej... - jeszcze raz przesunął wzrok na kocurka. - No więcej, co tak mało?
Czarny przewrócił oczami.
- Musisz się rządzić? - syknął.
Kolec wziął głęboki oddech.
- Ja tylko - przerwał - No dobrze... Troszeczkę się rządzę, ale mam do tego prawo jestem straszy!
- Ekhem...! Na pewno. - miauknął ironicznie.
I znów pogorszył sytuację... Chyba jeszcze nie do końca rozumiał języka jakim mówił Mała Łapa, w każdym razie nie wolno się poddawać, co nie? W końcu to jego wujek..., dziwnie, że to nie on jest jego wujkiem skoro jest straszy, ale no... Trudno, żyje się dalej.
- Heeej...! A może chciałabyś pójść ze mną dzisiaj wieczorem na wspólne polowanie? - miauknął. Posłał duży uśmiech. - Wiesz... Ty i ja, sami. - po chwili dodał - Albo... Jeśli chcesz możemy kogoś jeszcze wziąć. Na przykład twojego brata...?
- Nie! Kawkę nie! - krzyknął.
- To może Piórko?
- On może być... Oj, ale ty musisz tak pajacować?! Po co to? Pewnie zakończy się kłótnią... - mruknął ostatnie słowa dość cicho.
Cicho westchnął. Chyba uczeń nie za bardzo za nim przepadał. Może nie powinien tak się domagać tego by go lubił? W końcu nikogo nie da się zmusić do przyjaźni... Byli rodziną, więc chciał mieć dobre kontakty z młodszym.
Lekko szturchnął łapą brązowookiego.
- To tylko jeden wieczór. Jeśli nie chcesz to nie, nie będę cię do niczego zmuszać...
<Mała Łapo? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz