Właśnie wrócił do obozu, kiedy do jego uszu dotarły znajome wrzaski. Zbożowy Kłos i Wieczornikowe Wzgórze, naprawdę świetnie się bawili. Tak bardzo, że wszyscy wojownicy szeptali o rodzącej się między nimi miłości.
- Morda, futrzaku! - syknęła bengalka, rzucając się na syna Deszczowej Gwiazdy i zakrywając mu pysk łapami.
Postanowił do nich podejść, nie kryjąc swojego rozbawienia.
- Czy wy kiedyś dorośniecie? - drgnęła, słysząc rozbawiony głos wojownika. Jej wąsy poruszyły się z ekscytacji.
- Jesionowy Wicher! - miauknęła radośnie, odwracając pysk w stronę pręgowanego kocura, po czym zeszła z rozwalonego niczym placek Wieczornika - Już myślałam, że ta kociarnia cię zeżarła, wujku! - mówiąc to, otarła się policzkiem o bark wojownika. Jesion uśmiechnął się pociesznie, już mając zamiar coś powiedzieć, jednak kotka szybko wtryniła mu się zdanie - Mam popilnować twoich dzieciaków? No wiesz, jakaś super nie jestem. Owieczka nie była ostatnio zadowolona z mojej usługi - miauknęła, rozglądając się dookoła, czy aby na pewno nigdzie nie ma niebieskiej kotki - Sprzedała mi srogi opierdziel - szepnęła czekoladowemu na ucho z poważnym wyrazem pyszczka.
- Czy wy kiedyś dorośniecie? - drgnęła, słysząc rozbawiony głos wojownika. Jej wąsy poruszyły się z ekscytacji.
- Jesionowy Wicher! - miauknęła radośnie, odwracając pysk w stronę pręgowanego kocura, po czym zeszła z rozwalonego niczym placek Wieczornika - Już myślałam, że ta kociarnia cię zeżarła, wujku! - mówiąc to, otarła się policzkiem o bark wojownika. Jesion uśmiechnął się pociesznie, już mając zamiar coś powiedzieć, jednak kotka szybko wtryniła mu się zdanie - Mam popilnować twoich dzieciaków? No wiesz, jakaś super nie jestem. Owieczka nie była ostatnio zadowolona z mojej usługi - miauknęła, rozglądając się dookoła, czy aby na pewno nigdzie nie ma niebieskiej kotki - Sprzedała mi srogi opierdziel - szepnęła czekoladowemu na ucho z poważnym wyrazem pyszczka.
Naprawdę? Rozbawiony wyprostował uszy. Coś tam słyszał od biednej Owieczki. Wydawała się bardzo spokojną kotką, więc naprawdę Zbożowy Kłos musiała się nie popisać, skoro wytrąciła wojowniczkę z równowagi.
- Brzoskwiniowa Bryza sobie radzi. Jak będzie potrzebna pomoc, to z chęcią się do ciebie zwrócę i mam nadzieję, że drugi opierdziel cię ominie. - Skierował swoje słowa do jej ucha, aby jej tajemnica została między nimi.
Wieczornikowe Wzgórze widząc takie konspiracyjne szepty, odchrząknął.
- Co to za plotki na mój temat?
- Nie mówimy o tobie, lisi bobku! - prychnęła wojowniczka.
- Tak? To o kim, jeśli mogę wiedzieć? - Zrobił niezadowolony wyraz pyska.
- Spokojnie, Wieczornikowe Wzgórze. To naprawdę nie o tobie. Nie musisz od razu robić scen zazdrości, ja ci jej nie odbiję - rzucił żartobliwie.
Zbożowy Kłos zrobiła wielkie oczy, tak samo jak syn Deszczowej Gwiazdy.
- My jesteśmy tylko przyjaciółmi wujku! - rzuciła niezadowolona kotka.
- Właśnie! - zawtórował jej kocur.
Pamiętał swoją przyjaźń z kremową vanką, która teraz odpoczywała w kociarni, tuląc do piersi ich potomstwo. Zachował jednak to dla siebie widząc, że to zbyt drażliwy, jak na tą dwójkę temat.
- No dobrze, dobrze. Przepraszam. - miauknął. - Chcielibyście wybrać się na polowanie? Niedługo nadejdzie pora nagich drzew i przydałoby się zrobić zapasy.
- Ale nie skaczmy już po drzewach... - jęknęła Zboże, przypominając sobie o ich wyprawie po jajka.
- W porządku. Myślałem bardziej o rybach. Jest w miarę ciepło, więc możemy sobie później popływać, co wy na to?
<Zboże?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz