Wydawało się, że obóz ucichł, a przynajmniej według kociaków. Kózka i Żurawinek obserwowali je uważnie, obstawiając pomiędzy sobą kto wygra. Natomiast przyszłe rywalki przyglądały się sobie na wzajemnie. Zimorodek niepewnie spoglądała na siostrę. Nie podobał się jej do końca ten pomysł. A co jeśli której z nich stanie się krzywda? W końcu jej siostra do logicznie myślących nie należała i nigdy nie wiadomo było co może jej do głowy strzelić. Natomiast Sroczka aż drżała z ekscytacji. Wbiła pazury w trawę i zmierzyła przeciwniczkę wzrokiem. Nigdy wcześniej nie walczyła z Pointką, ani nie widziała by z kimś się biła, gdyż w odróżnieniu od cętkowanej większość spraw rozwiązywała pokojowo. Była dla niej wyzwaniem i za razem tajemnicą. Pod względem fizycznym niby ich szanse były prawie wyrównane. Zimorodek była od niej nieco niższa, lecz też pulchniejsza.
- Sroczko, więc co, może... - zaczęła Pointka, lecz przerwała po chwili. W końcu to była tylko walka, jedna z nich wygra druga przegra, nic złego się nie stanie, przekonywała samą.
- No dajesz, zaczynamy! - krzyknęła niebieska, skacząc w stronę sióstry.
Jednak ku jej zdziwieniu ta sprawienie odskoczyła. Widok tak skupionej Poinki, pobudził jeszcze bardziej ją cętkowaną do śmielszych ataków. Natarczywie próbowała powalić mniejszą kotkę stosując różne chwyty, które podpatrzyła od Baraniej Łapy, lecz tamta również wydawała się je znać, wyślizgując się z nich bez problemu. Wydawało się, że walka mogłaby się ciągnąć w nieskończoność. Atak, unik, atak, unik. Obie już były nieco zmęczone, ale żadna nie chciała okazać słabości przed drugą. Sroczka powoli zaczęła tracić cierpliwość do defensywej postawy siostry. Czemu ta nie mogła chociaż spróbować jej zaatakować? Przecież ta zabawa nie polegała na ćwiczeniu obrony! Oburzona niebieska zaprzestała więc dalszego, bezsensownego atakowania i zaczęła się powoli oddalać nie spuszczając przeciwniczki z oczu. Zimorodek spojrzała na nią zaskoczona i lekko rozkojarzona, czyżby możliwe było, by ta chciała się poddać? Pomimo swych wątpliwość, nadal stała w lekkim przykucu, bacznie obserwując rywalkę. Sroczka po odsunięciu się od niej na lisią długość, zaszarżowała na siostrę, tak szybko na ile jej łapki pozwalały. Może nie był to jakiś rewelacyjny atak, lecz liczyła, że zaskoczy tamtą. Jednak Pointka i tym razem ją zaskoczyła, wskakując na plecy atakującej. Cętkowana wierzgała, turlała się po ziemi, byle się pozbyć się zbędnego balastu, ale mniejsza kotka nie dawała się zrzucić, wytrwale trzymając się zębami skóry na karku rywalki. Dwa koty stworzyły biało-szarą kulkę, która toczyła się po obozie i przyciągała coraz to większą uwagę. Prócz Żurawinka i Kózki, do widowni dołączył Zlepek, Mgiełka oraz jakaś kotka ze starszyzny, która zaczęła opowiadać im przy okazji o swojej młodości. Córki Meatball poczuły silniejszą presję, widząc jak ich publiczność się powiększa. Zarówno jedna i druga nie chciała się poddać. Obie zaangażowały się w nią dość mocno, a żadna nie chciała upokorzyć się przed starszą kocicą. Za pewnie ich walka ciągnęła by się w nieskończoność, gdyby nie to, że ogon Pointki znalazł się zbyt blisko pyska jej siostry.
- Aaau! - pisnęła, szybko odskakując od swej przeciwniczki. Była wyjątkowo zdenerwowana jej nieuczciwym zachowaniem. - Nie wolno gryź tak mocno podczas walki na niby!
- A kto tak powiedział? - burknęła Sroczka i popchnęła Zimorodka.
Nim ta zdążyła zareagować, leżała przyszpilona do ziemni przez cętkowaną. Próbowała ją odepchnąć przednimi łapami, lecz bezskutecznie. Jej rywalka wydawała się nie do ruszenia.
- No i co teraz? - spytała pozbawiona. - Chyba przegrałaś siostrzyczko.
<Zimorodku? Wybacz, że tak długo i kiepsko, ale nie umiem opisywać walk , a pierwsza werjsa się usunęła >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz