Nie dziwiła się Kwiecistemu Wiatrowi, że wyszła. Najchętniej sama opuściłaby tę telenowelę. Im dłużej jednak słuchała Brzoskwiniowej Łapy, im więcej smutku widziała w jej oczach, tym bardziej czuła się zobowiązana pokazać jej, na co ją stać. Nie powiedziałaby tego głośno, broń Klanie Gwiazd, ale zależało jej na tej kotce. Traktowała ją jak... przyjaciółkę? Czasem wręcz, jak mędrca. Była inna, to fakt. Wyróżniała się charakterem na tle kotów z ich klanu. Nie znaczyło to jednak, że była gorsza.
– A im więcej spadasz, tym częściej musisz się podnosić – dokończyła. Kremowa przewróciła ponuro oczami, nic nie mówiąc. Czemu tak bardzo się upierała, że jest do niczego? Ciernista nie umiała tego zrozumieć. Fakt, ona sama też najlepsza pod względem emocjonalnym nie była. Zawsze odtrącała pomoc, czy wsparcie, już jako kociak. Była typem samotniczki, ot co. Nie mogła jednak tak po prostu zostawić Brzoskwiniowej Łapy i jej niskiej samooceny. Podejrzewała... ba! Była pewna, że to nie chodzi o niezdarność, tylko podejście starszej kotki. Ta z góry zakładała, że jej nie wyjdzie. Przecież już, gdy Ciernik była berbeciem, Brzoskwiniowa Łapa mówiła jej, że do niczego się nie nadaje. Powiedziała, że się stara i bura w to wierzyła, ale... coś jej tutaj nie pasowało. Po prostu. A skoro raz postanowiła sobie, że pomoże Brzoskwini, była to sprawa bezdyskusyjna. Koniec, kropka, klamka zapadła, pręgowana nie ustąpi.
– Nie mam już siły, aby się podnosić, Ciernista Łapo – odezwała się w końcu cętkowana. Młodsza westchnęła, po czym położyła się obok.
– To leż – mruknęła spokojnie, patrząc na swoje łapy. – Ja sobie poleżę z tobą, dobrze? A kiedy poczujesz, że możesz już wstać, weźmiemy się za to razem. Możliwe, że przy okazji nakopię Ci do tyłka, ale nie pozwolę Ci zostać z tym samej. Zapamiętaj to sobie, bo to groźba.
Nie zauważyła tego, ale Burza uśmiechnął się, słysząc jak przemawia zupełnie tak, jak przystało na jego drobną, zaczepną przyjaciółkę. Nie brzmiała już, jakby miała zaraz zacząć mordować. Zwróciła wzrok na zaczerwienione, niebieskie oczy, w których malowało się zdziwienie, już po raz kolejny dzisiaj. Posłała jej jedynie delikatny, acz zmęczony uśmiech. Miała za sobą trening, a ta rozmowa do najłatwiejszych nie należała, nie było więc w tym nic dziwnego.
— C-Ciernista Łapo... — Oczy Brzoskwini ponownie zabłysły, na co Ciernista szturchnęła ją lekko ogonem. Miała nadzieję, że kotka nie rozpłacze się ponownie. — Dlaczego marnujesz na mnie czas?
— Czy nie właśnie to robią przyjaciele?
<Brzoskwiniowa Łapo?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz