*opowiadanie spóźnione, opowiada o przeszłości jeszcze z pory opadających liści*
- Miałam nadzieję, że i mnie dasz ucznia - powiedziała Żmijowa Łuska pomagając Lamparciej Gwieździe zbierać trawę do legowisk.
- Ty nie potrzebujesz ucznia - powiedział lider wyrywając kępę. - I tak wysługujesz się Kaczeńcowym Pazurem.
- Ale bycie mentorem to nie wysługiwanie się uczniem! - zaprzeczyła kotka. Lamparcia Gwiazda rzucił jej wymowne spojrzenie, po czym kotka zaśmiała się sama do siebie. - W sumie trochę racja.
- Poza tym nie nadajesz się do tego - westchnął lider. - Niektórzy już tak mają. Ich charakter jest nieodpowiedni. Do posiadania ucznia trzeba mieć specyficzne podejście i nie każdy je ma. Ot, taka Korowa Skóra.
- Korowa Skóra to bardzo miła i dobra kotka - powiedziała Żmijowa Łuska urywając kolejne strzępy trawy. - Może nieco zbyt przewrażliwiona na punkcie Klanu Gwiazdy, ale to chyba dobrze?
- Korowa Skóra nie jest aż tak szczera jak ci się wydaje. Ma tendencję do faworyzowania. - Lamparcia Gwiazda kiwną z powagą głową. - Ty też.
- Co aż tak złego jest w faworyzowaniu? - zaśmiała się kotka.
- Wiele - mruknął z powagą czarny. - Wojownik, który faworyzuje ucznia przymyka oko na jego niedoskonałości. Potem ma pretensje do lidera, że nie chce mianować ucznia, a jak już go uciśnie braki wychodzą na jaw. Tylko wtedy jest już za późno. Dla przykładu spójrz na Deszczową Łapę i Brzoskwiniową Łapę. Ich mentorzy uważają, że nie są jeszcze gotowi.
- Cóż... Jednak zbytni ucisk też nie jest dobry - mruknęła Żmijowa Łuska. - Deszczowa Łapa i ja mieliśmy okazję potrenować. Testowałam nową technikę walki i... za każdym razem udawało mu się mnie powalić! Nawet ty tak nie umiesz!
- Nawet ja, hę? - łypnął kocur. - Cóż. Porozmawiam z Cienistym Pazurem. Chyba mamy już dość trawy. Wracajmy do obozu.
Oboje zebrali swoje kępy i ruszyli w drogę do domu, gdzie zajęli się wyściółką legowisk.
Gdy Cienisty Pazur i Rdzawy Ogon wrócili z polowania Lamparciej Gwieździe od razu zrobiło się jakoś cieplej na sercu. Od jakiegoś czasu aranżował ich spotkania, ale teraz zauważył, że sami się do siebie zbliżają, co tylko upewniło go w przekonaniu, że jest świetną swatką. Zaraz podszedł do młodego wojownika, który brał właśnie dla siebie zdobycz.
- L-Lamparcia Gwiazda! - zawołał wojownik wypuszczając z pyszczka myszkę. - Coś się stało?
- Chciałbym porozmawiać o Deszczowej Łapie. Nadal czekam, aż będzie gotowy. Nie niecierpliwi się zbytnio?
- N-nie! On... On jest jakiś markotny Lamparcia Gwiazdo. Nie chce mnie słuchać, stracił zapał... Nie chciałem ci nic mówić, bo to takie dziwne.
- I nikomu innemu też o tym nie mówiłeś, prawda? - westchnął lider. Cienisty Pazur kiwnął głową.
- Gdybyś chociaż ojcu powiedział od razu domyśliłbyś się, że to twoja wina.
- Moja wina?
- Tak. On jest markotny ponieważ chyba stracił już nadzieję na ukończenie treningu. Cienisty Pazurze, przykro mi, ale zaniedbałeś swojego ucznia!
Młodemu wojownikowi oczy prawie wyszły z orbit. Nie mógł dać wiary słowom lidera.
- Ale ja robiłem wszystko jak należy! Deszczowa Łapa zna kodeks i tereny i umie walczyć i polować!...
- Ale do tego momentu nigdy mi tego nie powiedziałeś.
- Wybacz Lamparcia Gwiazdo. Czy... czy teraz mnie ukarzesz?
- Nie - odparł natychmiast lider. - Chociaż nie, inaczej. Dostaniesz karę. Nie dam ci więcej żadnego ucznia. Patrząc na to ile mi czasu zostało to nic wielkiego...
- Nie mów tak! - syknął zaraz wojownik, na co Lamparcia Gwiazda się uśmiechnął.
- Trzeba jak najprędzej mianować Deszczową Łapę. Wezwij go - polecił lider i unosząc ogon ku górze oddalił się od młodego wojownika.
Deszczowa Łapa zasługiwał na ukończenie treningu. Ale co z Brzoskwiniową Łapą? To jego brat i pewnie czuje się równie zaniedbany. Na szczęście dla Lamparciej Gwiazdy Nocne Niebo był w obozie i dzielił języki ze Złotą Melodią. Lider podszedł do nich i poprosił swojego zastępcę na słowo.
- Brzoskwiniowa Łapa jest... - mruknął niepewnie Nocne Niebo. - On jest... Nietypowy... Jestem jego ojcem i sam się niecierpliwię, ale nie sądzę, by był on materiałem na wojownika...
- Uważasz, że Brzoskwiniowa Łapa nie opanował tego, co powinien? - zdziwił się lider. - Czy on zaniedbywał swoje obowiązki? Pozwoliłeś mu na to?
- Oczywiście, że nie Lamparcia Gwiazdo! - zawołał kocur. - Ale mam wrażenie... Ech... Nie ważne... Brzoskwiniowa Łapa jest już dorosły. To wstyd dla Klanu Burzy, że jest jeszcze uczniem. Masz rację, powinieneś go mianować.
Słowa Nocnego Nieba wydawały si e Lamparciej Gwieździe jakieś dziwne i tajemnicze, ale starał się ich nie zgłębiać. Był bardzo zmęczony tym wszystkim i pragnął jak najprędzej mianować Brzoskwiniową Łapę i Deszczową Łapę wojownikami. Poprosił więc Nocne Niebo o zatrzymanie uczniów w obozie do zachodu słońca. O tej porze chciał dokonać ceremonii.
Klan Burzy zebrał się na wezwanie swojego lidera, a Deszczowa Łapa i Brzoskwiniowa Łapa wystąpili na środek. Szary uczeń z dumą prezentował pierś i unosił głowę, natomiast jego złocisty brat wydawał się być jakiś nieobecny.
- Zebraliśmy się tu, aby nadać imiona wojowników dwójce naszych uczniów - zaczął lider. - Ja, Lamparcia Gwiazda, przywódca Klanu Burzy, wzywam moich walecznych przodków, aby spojrzeli na tego ucznia. Trenował pilnie, aby poznać zasady waszego szlachetnego kodeksu. Polecam go wam jako kolejnego wojownika.
Lamparcia Gwiazda zwrócił się ku Deszczowej Łapie, który z drżącym wąsem wyczekiwał tego momentu od tak dawna.
- Deszczowa Łapo, czy przysięgasz przestrzegać kodeksu wojownika i chronić swój klan nawet za cenę życia?
- Przysięgam - odparł uczeń.
- Dobrze, zatem mocą Klanu Gwiazdy nadaję ci imię wojownika. Od tej pory będziesz znany jako Deszczowy Poranek. Klan Gwiazdy cieni twoją cierpliwość i wytrwałość, oraz wita cię jako nowego wojownika Klanu Burzy.
Lamparcia Gwiazda zeskoczył z podwyższenia i dotknął nosem głowy Deszczowego Poranka. Klan podniósł wiwat na cześć nowego wojownika. Wtedy Lamparcia Gwiazda wrócił na swoje miejsce i uciszył klan.
- To jeszcze nie koniec! Brzoskwiniowa Łapo, to samo pytanie. Czy przysięgasz przestrzegać kodeksu wojownika i chronić swój klan nawet za cenę życia?
Brzoskwiniowa Łapa milczał wpatrując się w ziemię. Jego rozdygotana końcówka ogona jasno sygnalizowała, że jest zdenerwowany.
- Brzoskwiniowa Łapo? - nacisnął lider.
- Może jest głuchy? - wyrwał się ponda tłum szept Korowej Skóry, która zaraz się wycofała. Brzoskwiniowa Łapa nie należał do hałaśliwych kotów i raczej trzymał się z tyłu. Nawet sam Lamparcia Gwiazda nie zdziwiłby się, gdyby Brzoskwiniowa Łapa miał jakieś problemy ze słuchem.
- Nie mogę - odezwał się w końcu uczeń. - Wybacz Lamparcia Gwiazdo.
- Co? Brzoskwiniowa Łapo, nie wygłupiaj się! - zawołał Nocne Niebo. - Co ty wyprawiasz?!
- Nie mogę zostać wojownikiem. Nie zasługuję na to.
- Brzoskwiniowa Łapo, natychmiast odwołaj te bzdury! Co cię napadło?
- Dosyć! - uciął Lamparcia Gwiazda. - Brzoskwiniowa Łapo, dlaczego uważasz, że nie jesteś godny być wojownikiem?
- Ja nie sądzę, bym się do tego nadawała. Nie jestem najlepsza w walce, ani w polowaniu... Byłabym dla klanu tylko ciężarem. Jako uczeń mogę pomagać wszystkim i nie spoczywa na mnie odpowiedzialność, jakiej nie potrafiłabym udźwignąć. Czuję się szczęśliwa jako uczeń.
Koty mruczały coś między sobą. Nawet Szepczący Wiatr, której na czas ceremonii pozwolono wyjść z więzienia do obozu robiła wielkie oczy ze zdziwienia. Co za kompromitacja! Lamparcia Gwiazda nie może pozwolić sobie na to, by jego więzień był świadkiem tak upokarzającego zdarzenia! Musiał szybko coś wymyślić!
- Rozumiem - westchnął gdy uczeń skończył mówić. - Brzoskwiniowa Łapo, wykazałeś się dziś wielką odwagą i honorowością.
Wszystkie koty ze zdziwieniem spojrzały na swojego starego lidera.
- Niech będzie dla was wszystkich dzisiaj lekcją, postępek ucznia, który z wielką odwagą przyznał sam, że nie może zostać wojownikiem. Który w swojej skromności umiał przyznać, że jest czegoś niegodny. Brzoskwiniowa Łapo, masz wielkie serce. Jesteś wspaniałym uczniem i będę zaszczycony, jeżeli zgodzisz się przyjąć imię wojownika. Klan Gwiazdy ceni twoją odwagę i lojalność. Chętnie powita cię jako członka Klanu Burzy.
<Brzoskwiniowa Łapo?>
Nie rób z tego sesji. Po prostu odpisz.
BLOGOWE WIEŚCI
BLOGOWE WIEŚCI
W Klanie Burzy
Klan Burzy znów stracił lidera przez nieszczęśliwy wypadek, zabierając ze sobą dodatkową dwójkę kotów podczas ataku lisów. Przywództwo objął Króliczy Nos, któremu Piaszczysta Zamieć oddał swoje ówczesne stanowisko, na zastępcę klanu wybrana natomiast została Przepiórczy Puch. Wiele kotów przyjęło informację w trudny sposób, szczególnie Płomienny Ryk, który tamtego feralnego dnia stracił kotkę, którą uważał za matkęW Klanie Klifu
Wojna z Klanem Wilka i samotniczkami zakończyła się upokarzającą porażką. Klan Klifu stracił wielu wojowników – Miedziany Kieł, Jerzykową Werwę, Złotą Drogę oraz przywódczynię, Liściastą Gwiazdę. Nie obyło się również bez poważnych ran bitewnych, które odnieśli Źródlana Łuna, Promieniste Słońce i Jastrzębi Zew. Klan Wilka zajął teren Czarnych Gniazd i otaczającego je lasku, dołączając go do swojego terytorium. Klan Klifu z podkulonym ogonem wrócił do obozu, by pochować zmarłych, opatrzeć swoje rany i pogodzić się z gorzką świadomością zdrady – zarówno tej ze strony samotniczek, które obiecywały im sojusz, jak i członkini własnego Klanu, zabójczyni Zagubionego Obuwika i Melodyjnego Trelu, Zielonego Wzgórza. Klifiakom pozostaje czekać na decyzje ich nowego przywódcy, Judaszowcowej Gwiazdy. Kogo kocur mianuje swoim zastępcą? Co postanowi zrobić z Jagienką i Zielonym Wzgórzem, której bezpieczeństwa bez przerwy pilnuje Bożodrzewny Kaprys, gotowa rzucić się na każdego, kto podejdzie zbyt blisko?W Klanie Nocy
Ostatni czas nie okazał się zbyt łaskawy dla Nocniaków. Poza nowo odkrytymi terenami, którym wielu pozwoliły zapomnieć nieco o krwawej wojnie z samotnikami, przodkowie nie pobłogosławili ich niemalże niczym więcej. Niedługo bowiem po zakończeniu eksploracji tajemniczego obszaru, doszło do tragedii — Mątwia Łapa, jedna z księżniczek, padła ofiarą morderstwa, którego sprawcy jak na razie nie odkryto. Pośmiertnie została odznaczona za swoje zasługi, otrzymując miano Mątwiego Marzenia. Nie złagodziło to jednak bólu jej bliskich po stracie młodej kotki. Nie mieli zresztą czasu uporać się z żałobą, bo zaledwie kilka wschodów słońca po tym przykrym wydarzeniu, doszło do prawdziwej katastrofy — powodzi. Dotąd zaufany żywioł odwrócił się przeciw Klanowi Nocy, porywając ze sobą życie i zdrowie niejednego kota, jakby odbierając zapłatę za księżyce swej dobroci, którą się z nimi dzielił. Po poległych pozostały jedynie szczątki i pojedyncze pamiątki, których nie zdołały porwać fale przed obniżeniem się poziomu wód, w konsekwencji czego następnego ranka udało się trafić na wiele przykrych znalezisk. Pomimo ciężkiej, ponurej atmosfery żałoby, wpływającej na niemalże wszystkich Nocniaków, normalne życie musiało dalej toczyć się swoim naturalnym rytmem.Przeniesiono się więc do tymczasowego schronienia w lesie, gdzie uzupełniono zniszczone przez potop zapasy ziół oraz zwierzyny i zregenerowano siły. Następnie rozpoczęła się odbudowa poprzedniego obozu, która poszła dość sprawnie, dzięki ogromnemu zaangażowaniu i samozaparciu członków klanu — w pracach renowacyjnych pomagał bowiem niemalże każdy, od małego kocięcia aż po członków starszyzny. W konsekwencji tego, miejsce to podniosło się z ruin i wróciło do swojej dawnej świetności. Wciąż jednak pewne pozostałości katastrofy przypominają o niej Nocniakom, naruszając ich poczucie bezpieczeństwa. Zwłaszcza z krążącymi wśród kotów pogłoskami o tym, że powódź, która ich nawiedziła, nie była czymś przypadkowym — a zemstą rozchwianego żywiołu, mszczącego się na nich za śmierć członkini rodu. W obozie więc wciąż panuje niepokój, a nawet najmniejszy szmer sprawia, że każdy z wojowników machinalnie stroszy futro i wzmaga skupienie, obawiając się kolejnego zagrożenia.
W Klanie Wilka
Ostatnio dzieje się całkiem sporo – jedną z ważniejszych rzeczy jest konflikt z Klanem Klifu, powstały wskutek nieporozumienia. Wszystko przez samotniczkę imieniem Terpsychora, która przez swoją chęć zemsty, wywołała wojnę między dwoma przynależnościami. Nie trwała ona długo, ale z całą pewnością zostawiła w sercach przywódców dużo goryczy i niesmaku. Wszystko wskazuje na to, że następne zgromadzenie będzie bardzo nerwowe, pełne nieporozumień i negatywnych emocji. Mimo tego Klan Wilka wyszedł z tego starcia zwycięsko – odebrali Klifiakom kilka kotów, łącznie z ich przywódczynią, a także zajęli część ich terytorium w okolicy Czarnych Gniazd.Jednak w samym Klanie Wilka również pojawiły się problemy. Pewnego dnia z obozu wyszli cali i zdrowi Zabłąkany Omen i jego uczennica Kocankowa Łapa. Wrócili jednak mocno poobijani, a z zeznań złożonych przez srebrnego kocura, wynika, że to młoda szylkretka była wszystkiemu winna. Za karę została wpędzona do izolatki, gdzie spędziła kilka dni wraz ze swoją matką, która umieszczona została tam już wcześniej. Podczas jej zamknięcia, Zabłąkany Omen zmarł, lecz jego śmierć nie była bezpośrednio powiązana z atakiem uczennicy – co jednak nie powstrzymało największych plotkarzy od robienia swojego. W obozie szepczą, że Kocankowa Łapa przynosi pecha i nieszczęście. Jej drugi mentor, wybrany po srebrnym kocurze, stracił wzrok podczas wojny, co tylko podsyca te domysły. Na szczęście nie wszystko, co dzieje się w klanie jest złe. Ostatnio do ich żłobka zawitała samotniczka Barczatka, która urodziła Wilczakom córeczkę o imieniu Trop – a trzy księżyce później narodził się także Tygrysek (Oba kociaki są do adopcji!).
W Owocowym Lesie
Społecznością wstrząsnęła nagła i drastyczna śmierć Morelki. Jak donosi Figa – świadek wypadku, świeżo mianowanemu zwiadowcy odebrały życie ogromne, metalowe szczęki. W związku z tragedią Sówka zaleciła szczególną ostrożność na terenie całego klanu i zgłaszanie każdej ze śmiercionośnych szczęki do niej.Niedługo później patrol składający się z Rokitnika, Skałki, Figi, Miodka oraz Wiciokrzewa natknął się na mrożący krew w żyłach widok. Ciało Kamyczka leżało tuż przy Drodze Grzmotu, jednak to głównie jego stan zwracał na siebie największą uwagę. Zmarły został pozbawiony oczu i przyozdobiony kwiatami – niczym dzieło najbardziej psychopatycznego mordercy. Na miejscu nie znaleziono śladów szarpaniny, dostrzeżono natomiast strużkę wymiocin spływającą po pysku kocura. Co jednak najbardziej przerażające – sprawca zdarzenia w drastyczny sposób upodobnił wygląd truchła do mrówki. Szok i niedowierzanie jedynie pogłębił fakt, że nieboszczyk pachniał… niedawno zmarłą Traszką. Sówka nakazała dokładne przeszukanie miejsca pochówku starszej, aby zbadać sprawę. Wprowadziła także nowe procedury bezpieczeństwa: od teraz wychodzenie poza obóz dozwolone jest tylko we dwoje, a w przypadku uczniów i ról niewalczących – we troje. Zalecana jest również wzmożona ostrożność przy terenach samotniczych. Zachowanie przywódczyni na pierwszy rzut oka nie uległo zmianie, jednak spostrzegawczy mogą zauważyć, że jej znany uśmiech zaczął ostatnio wyglądać bardzo niewyraźnie.
W Betonowym Świecie
nastąpiła niespodziewana zmiana starego porządku. Białozór dopiął swego, porywając Jafara i tym samym doprowadzając swój plan odwetu do skutku. Wieści o uwięzionym arystokracie szybko rozeszły się po mieście i wzbudziły ogromne zainteresowanie, powodując, że każdego dnia u stóp Kołowrotu zbierają się tłumy, pragnąc zmierzyć się na arenie z miejską legendą lub odpłacić za dawno wyrządzone szkody. Białozór zdołał przekonać samego Entelodona do zawarcia z nim sojuszu, tym samym stając się jego nowym wasalem. Ci, którzy niegdyś stali na czele, teraz są ścigani – za głowy Bastet i Jago wyznaczono wysokie nagrody. Byli członkowie gangu Jafara rozpierzchli się po całym mieście, bezradni bez swojego przywódcy. Dawna potęga podzieliła się na grupy opowiadające się po różnych stronach konfliktu. Teraz nie można ufać nawet dawnym przyjaciołom.MIOTY
Mioty
Miot w Klanie Klifu!
(jedno wolne miejsce!)
Miot w Klanie Wilka!
(jedno wolne miejsce!)
Miot w Klanie Burzy!
(Brak wolnych miejsc!)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz