Nadal ciężko mu było się otrząsnąć, a łapki drżały. Orzeł niosła go, zupełnie jak tamtego pamiętnego dnia, kiedy to Ważka uciekała z nim przed pedzącym kanibalem. Tego dnia, kiedy na zawsze stracił Ważkę. Wciąż słyszał w uszach ujadanie psa, mimo że staruszka już dawno mu uciekła. Czuł jednak ulgę, widząc Panią. Myślał, że już nigdy, przenigdy nie wejdzie do domu, a ona jednak wróciła! Przekrzywił lekko łebek, patrząc, jak kobieta podnosi kotkę i przygląda się jej. Zawołała coś do Pana, który coś odkrzyknął. Miauczenie dwunogów zawsze wydawało mu się niezrozumiałe, dochodziły do niego jedynie poszczególne słowa. Teraz jednak był nazbyt przerażony, aby cokolwiek do niego doszło. Mógł tylko patrzeć na białą kotkę w objęciach właścicielki. W dodatku nigdzie nie było Ellie! Zawsze wracała trochę później, jednak aktualnie Lavik nie zwracał na to uwagi. Jego mózg był w trybie zagrożenia i desperacko poszukiwał członków swojego stada.
W końcu kobieta, niosąc kotke, weszła d domu, a Lavik pobiegł za nią, obawiając się, aby o nim nie zapomniano. Drzwi po chwili zamknęły się za buraskiem, a ten podkulił ogon, dopiero zaraz dostrzegając długą łapę Pana. To pewnie on je zamknął. Pisnął cichutko, śledząc panią.
– Ej! – burknęła Orzeł – Co jest, Mały, czemu samica dwunogów mnie tu zabrała?
Już miał wydukać cicho, pod noskiem, że nie wie, jednak wtem kobieta odstawiła kotkę na ziemię i zaczęła rozmawiać z panem, raz za razem zerkając na dwójkę kotów. Następnie Pan zaśmiał się i pogłaskał Orła, na co ta zmarszczyła brwi.
– C-co jest? – prychnęła. Lavik prawie się uśmiechnął, naprawdę, niewiele brakowało. Nie zrobił tego jednak, a tylko nieśmiało spojrzał na towarzyszkę.
– Ch-chyba zostałaś członkiem stada O-orle – wyszeptał, szybko zwracając wzrok na swoje łapki, aby nie patrzeć jej w oczy nazbyt długo. Chyba nigdy nie przełamie się w kontaktach z innymi.
W końcu kobieta, niosąc kotke, weszła d domu, a Lavik pobiegł za nią, obawiając się, aby o nim nie zapomniano. Drzwi po chwili zamknęły się za buraskiem, a ten podkulił ogon, dopiero zaraz dostrzegając długą łapę Pana. To pewnie on je zamknął. Pisnął cichutko, śledząc panią.
– Ej! – burknęła Orzeł – Co jest, Mały, czemu samica dwunogów mnie tu zabrała?
Już miał wydukać cicho, pod noskiem, że nie wie, jednak wtem kobieta odstawiła kotkę na ziemię i zaczęła rozmawiać z panem, raz za razem zerkając na dwójkę kotów. Następnie Pan zaśmiał się i pogłaskał Orła, na co ta zmarszczyła brwi.
– C-co jest? – prychnęła. Lavik prawie się uśmiechnął, naprawdę, niewiele brakowało. Nie zrobił tego jednak, a tylko nieśmiało spojrzał na towarzyszkę.
– Ch-chyba zostałaś członkiem stada O-orle – wyszeptał, szybko zwracając wzrok na swoje łapki, aby nie patrzeć jej w oczy nazbyt długo. Chyba nigdy nie przełamie się w kontaktach z innymi.
<Orzeł? Wiem, gniot>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz