Wiedział, że Pani nie ma złych zamiarów wobec Orła, ale przecież zabrał je potwór! Może jest to oswojony potwór, ale i tak im nigdy nie wolno ufać! Lavik już się o tym przekonał raz i wcale nie chciał zrobić tego po raz drugi. Pan powiedział coś do niego, ale on nie zwrócił na to uwagi i pobiegł na strych, który był jego ulubioną kryjówką, z wielu powodów. Jednym z nich był fakt, że było tam dużo pudeł, a pudła są fajne i bezpieczne. Lavik mógł się w nich ukryć przed całym światem i zwijać w kulkę nicości do woli, lub do momentu, aż zaburczy mu w brzuszku! Innym powodem była zimna, przeźroczysta powierzchnia, przez którą widział wszystko z góry. Co prawda, zawsze obawiał się trochę, że wypadnie, a jego ciało powygina się nienaturalnie w akompaniamęcie chrząstu łamiących się kości, jednak wciąż nie mógł powstrzymać się od patrzenia przez nie. Była to o tyle fajna sprawa, że on widział wszystko, ale wszystko nie widziało jego. A przynajmniej miał taką nadzieję. Bo jeśli wszystko go widzi, to na pewno jest dlań zabawny, ale pewnie też żałosny. Z tamtego właśnie miejsca wypatrywał powrotu potwora. Miał nadzieję, że nie odbiegł zbyt daleko i zaraz wróci. Wyczekując dostrzegł postać. Z góry rozpoznał te jasne włosy. Ellie! Ellie wróciła! Całkowicie zapominając o dwóch samicach, zbiegł na dół, potykając się na przedostatnim schodku i padając na łebek tuż pod nogami właścicielki. Ta zaśmiała się, po czym wzięła kocurka na ręce i poszła do Pana, który powiedział jej coś, pewnie o przybyciu Orła. Lavik spojrzał na Ellie, która uśmiechnęła się szeroko i kiwnąwszy głową odstawiła go spowrotem, po czym pogłaskała po łebku. Bury przechylił leciutko głowę, obserwując, jak jego dwunożna siada przy stole i zaczyna coś opowiadać Panu. Skulił się w kłębek na tapczanie i ziewnął. Nie leżał jednak długo, nawet nie zasnął, nim drzwi otworzyły się. Uszka kociaka podskoczyły, a Pani wypuściła z klatki białą kotkę, która rozjuszona wybiegła z niej i wskoczyła na miejsce koło Lavika. Pani powiedziała coś do Pana, na co tem zaśmiał się.
– To jakaś kpina – warknęła Orzeł – wywieźli mnie do jakiegoś obleśnego dwunoga, który mnie dotykał. I wiesz co? Ukąsił mnie! Takim długi żądłem!
Lavik zatrząsł się. Okropnie bał się tego dwunoga i jego żądła.
– W dodatku wszystkie te koty traktowały mnie, jak pieszczoszkę – poskarżyła się. Bury westchnął cicho, nie wiedząc, co powiedzieć. W tym czasie Ellie ruszyła w ich kierunku, patrząc pogodnie na kotkę. Wyciągnęła rękę i pogłaskała ją, mówiąc coś, na co Lavik odwrócił wzrok.
– Co jest, mały? – zapytała po chwili Orzeł. – Jesteś zazdrosny?
Kotek podskoczył jakby, przestraszony tym słowem.
– N-n-nie tylko... Dotychczas Ellie robiła tak t-tylko mi... – mruknął cichutko.
<Orle?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz